Artykuły

Kraków. Teatr KTO objeżdża świat

Zespół Teatru KTO ma za sobą rekordowy rok, jak idzie o zagraniczne wojaże, na które wyruszał dziewięć razy, a teraz uda się na festiwal do Iranu, co oznacza, że swe spektakle będzie musiał trochę zmienić.

- Pokażemy kameralny hrabalowski spektakl "Sprzedam dom, w którym już nie mogę mieszkać" [na zdjęciu] i plenerową opowieść o Don Kichocie; oba przedstawienia odbierze wcześniej tamtejsza komisja - zobaczymy, czego będzie żądać, ale już wiemy, że tam aktorka nie może tańczyć, że aktor nie może dotykać aktorki, że nie może być rekwizytem alkohol, musimy zmienić też kostiumy, no a zarazem muszę dbać, by nie uległ zmianie sens sztuki - mówi dyrektor teatru i zarazem reżyser Jerzy Zoń.

Co zatem z roznegliżowanymi postaciami w "Quixotage"?

- Cóż, kobietom w scenie z burdelu zlikwidujemy w sukniach dekolty i dołożymy jakieś pantalony, w ogóle bierzemy dużo kostiumów awaryjnych, by móc ewentualnie jeszcze coś zmieniać. Będzie na to czas, bo każdy spektakl gramy dwa razy w ciągu ośmiu dni.

A trafił KTO do Iranu dość przypadkowo. W Niemczech podszedł do Zonia przed spektaklem starszy pan mówiąc, że chce zobaczyć przedstawienie, ale jest zmęczony, zatem chciałby usiąść.

- Wytłumaczyłem, że nasze spektakle w plenerze ogląda się na stojąco, ewentualnie publiczność siedzi na ziemi, niemniej znalazłem panu skrzyneczkę... Okazało się, że znał Kantora, że tłumaczył wiele tekstów o polskim teatrze z angielskiego na irański... A po spektaklu poprosił o przesłanie mu wszelkich materiałów o naszym teatrze, bo, jak wytłumaczył, jest krytykiem z Iranu, zna organizatorów festiwalu w Teheranie... No i jedziemy. Z tego, co wiem, jest to duży, 27. już międzynarodowy festiwal, na którym będzie tylko parę plenerowych widowisk. Mam nadzieję, że pokazywanych w halach, bo przecież tam też jest teraz zimno - opowiada Jerzy Zoń.

- Istotą naszego działania są podróże, a jeździmy już 30 lat, lecz miniony rok był pod tym względem rekordowy - mówi Jerzy Zoń.

Odwiedzili siedem krajów, pokazując "Quixotage" aż 21 razy, "Sprzedam dom..." - sześć, a pięć razy plenerowy "Zapach czasu". Zaczęli w marcu 6-krotną prezentacją "Quixotage`u" w Bogocie, gdzie odbywał się XI Iberoamerican Theater Festival, gromadząc 18 tys. widzów, w maju zagrali w Niemczech, po czym pojechali do Francji, by w Lille, wspólnie z Francuzami, przygotować półgodzinne przedstawienie bez słów "Musette et Polka". - Pomysł będziemy rozwijać w tym roku, dodamy następne pół godziny opowiadające o losie tego polsko-francuskiego małżeństwa... Całość w stylistyce buffo i dell`arte - wyjaśnia dyr. Zoń.

W czerwcu znów grali w Niemczech, i udali się do Rosji, by wystąpić w Sankt Petersburgu, gdzie "Quixotage" prezentowali w nietypowym świetle białych nocy, po czym udali się do Archangielska. W lipcu już byli w Barcelonie, na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Ulicznych, a także w Saragossie, gdzie w ramach Międzynarodowych Targów EXPO Jerzy Zoń poprowadził wielką, 60-osobową Paradę Teatralną, prezentującą Kraków i Małopolskę; byli m.in. szczudlarze w strojach krakowskich. W sierpniu znów Niemcy, w październiku - Lwów i "Ostatnia godzina" - kameralny spektakl w grany przez Piotra "Kubę" Kubowicza i już zespół poleciał do Meksyku, do znanego z kopalń srebra miasta Zacatecas na VII Festival Internacional de Teatro de Calle.

- Tam oglądała nas największa publiczność, od 5 do 8 tys. widzów podczas jednego spektaklu; bo specjalnie dla nas amfiteatralnie ułożone zostały schody przed bazyliką. Olbrzymia publiczność była też w Bogocie, gdzie graliśmy przed gigantycznym centrum handlowym. Ludzie oglądali także z balkonów, z dachu... - wspomina Jerzy Zoń.

W Bogocie przygodę przeżył też grafik teatru Witold Siemaszkiewicz zapuszczając się w niebezpieczne rejony miasta, gdzie otoczyli go pucybuci i okradli. Interweniowała policja, ale i tak uciekli z pieniędzmi.

Do Zacatecas i Bogoty już ma KTO zaproszenia na 2010 rok.

Do odległych krajów latają bez dekoracji. Te powstają na miejscu na podstawie przesłanych projektów i fotografii. - Nie ma innej możliwości, wożenie ciężkich konstrukcji byłoby nieopłacalne. Zatem powstają kopie, trochę mniej finezyjne, z tańszych materiałów, niemniej trzeba je zrobić porządnie, także z uwagi na bezpieczeństwo aktorów. W Meksyku zdarzyło się nam, że wielka klatka w "Zapachu czasu" otrzymała zbyt słabe kółka i gdy wskoczył do niej aktor, zniekształciły się tak, że ledwo jechały, na kolejny spektakl musiały powstać nowe. Również materiały pirotechniczne otrzymujemy za każdym razem na miejscu, bo muszą mieć atest danego kraju. Jedyne, co wozimy, to szczudła i kostiumy - mówi Jerzy Zoń. Sam najczęściej przybywa na miejsce parę dni wcześniej, by dopilnować budowy dekoracji. Bywa, jak w Kolumbii, że wręcz jest zaskoczony perfekcją wykonania. Ale festiwal w Bogocie to wielkie wydarzenie, wydany z tej okazji katalog otwiera tekst prezydenta kraju.

Dalekie podróże liczącego około 20 osób zespołu wymagają też wsparcia finansowego, na szczęście wspiera krakowski teatr w tym względzie, a to Ministerstwo Kultury, a to Instytut Adama Mickiewicza czy Wydział Kultury Urzędu Miasta pokrywając koszt biletów samolotowych, bo rzadko się zdarza, jak teraz w przypadku Teheranu, że opłaca je strona zapraszająca.

Podsumowując dokonania minionego roku pamięta też dyrektor Zoń o kraju; tu na tarnowskim Festiwalu Komedii Talia spektakl KTO "Atrament dla leworęcznych" otrzymał Grand Prix, świetne były też występy w Warszawie, jak i w wielu innych miastach Polski - od Nowego Sącza po Żary, od Bełchatowa po Tarnów.

Obecny rok także zapowiada się ciekawie, w przyszłym tygodniu zespół leci do Iranu, potem Niemcy, Francja, ale i Rumunia, Chorwacja, a jesienią prawdopodobnie występy w Ekwadorze...

Jak na teatr wędrowny przystało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji