Artykuły

Współtwórca Mumio chwycił za pióro

Często zastanawiałem się, czy artyści z Mumio potrafią funkcjonować bez siebie. Bo przecież wydawałoby się, że są nierozerwalni. Chyba od dawna sami też mieli to przeświadczenie, bo od spektakli scenicznych, poprzez filmy reklamowe i na filmach kinowych kończąc, zawsze występowali razem. A jednak stało się, Dariusz Basiński ujawnił swój samodzielny, literacki talent - o książce "Motor kupił Duszan" pisze Marcin Mońka w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Dariusz Basiński ma już za sobą wiele debiutów. Niedawno zaistniał także jako pisarz. Będę się upierał, że "Motor kupił Duszan" to książka z wierszami.

Często zastanawiałem się, czy artyści z Mumio potrafią funkcjonować bez siebie. Bo przecież wydawałoby się, że są nierozerwalni. Chyba od dawna sami też mieli to przeświadczenie, bo od spektakli scenicznych, poprzez filmy reklamowe i na filmach kinowych kończąc, zawsze występowali razem.

O tym, że potrafi pisać, wiedzieliśmy od dawna. Wiele scenek mumiowych to czysta literatura. Również w reklamie w paraliteracki sposób bawi się słowem, skojarzeniem czy skrótem.

Literatura Basińskiego czerpie pełnymi garściami z codzienności. Czytając jego debiutancką książkę, która wymyka się jakiejś gatunkowej szufladce, uparłem się twierdzić, że jest to książka z wierszami. Bo po pierwsze autor kapitalnie bawi się językiem, podsłuchuje strzępy rozmów, wywleka na zewnątrz inne znaczenia powszechnie używanych słów, zmienia im literackie konteksty i przede wszystkim swobodnie żongluje formą. Dalej - prawie sto stron aż trzeszczy od neologizmów i językowych stylizacji. Nie ma tu czytelników, są "czytelniacy", zamiast pomarańczy są "pomerańcze" a do tego "gwiuzdy", "delfini", "dziury parkietnicze" czy "popychadło strunnicze".

Są też specyficzni bohaterowie, też wyłowieni z codzienności: Siciurynka, pan Celestyn, Poffcernacy, pan Maurycy. Wszystkich spotykamy w pozornie zwyczajnych życiowych sytuacjach. Pozornie, bo Basiński niczym Miron Białoszewski (to chyba jeden z poetów, który od dawna musiał mu chodzić po głowie) potrafi tę zwyczajność dzięki językowi zakląć i przeobrazić w przyjemną, swojską fantasmagorię.

Niezbyt obszerna książka bardzo szybko się kończy. Jak zapewne stwierdzi niejeden czytelnik - zbyt szybko. Na pewno jednak niektóre utwory czeka ta sama przyszłość, co scenki teatralne Mumio czy też niektóre strzały reklamowe - wejdą do języka potocznego i podzielą los osławionego mumiowego "kopytka". Bo, czy można przejść obojętnie choćby obok utworu "Małe tragedie owoców", który brzmi: "pestka cytryny w kanalizacji kiełkuje"?

Książka kosztuje 39 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji