Artykuły

Szekspir wymieszany jak w shakerze

"Wiele hałasu o nic" w reż. Adama Orzechowskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Premiera miała być w połowie grudnia, ale rozchorował się jeden z aktorów, więc przesunięto ją o pół miesiąca. Premierowa publiczność "Wiele hałasu o nic" miała więc rzadką okazję, by bez płacenia za bilet, co zawsze cieszy, zobaczyć spektakl już dotarty i dojrzały. Jeśli jednak tak wygląda dojrzałość...

Reżyserujący tę sztukę dyrektor teatru Adam Orzechowski postanowił posklejać zwyczajowe nowoczesne sposoby grania Szekspira. Zwyczajowo na przykład zaprawia się je nihilistyczno-cynicznym sosem - i tacy właśnie są wracający z wojennej wyprawy bohaterowie. Zwyczajowo jest wiele erotyzmu - mamy tej przyprawy obfitość. Również - co także należy do zwyczaju - w homoerotycznym wydaniu, co poza uściskami wyraża się przelotną, ale jednak, sceną męskiej miłości francuskiej. Chętnie też wprowadza się elementy lub parodie telewizyjnych widowisk - mamy i to.

Mógłbym tak dalej wyliczać, ale donikąd to nas nie zaprowadzi. Z tych pomysłów, mód i póz nie wynika bowiem sensowna całość. "Wiele hałasu o nic" w reżyserii Adama Orzechowskiego przypominało mi napój sporządzony w shakerze. Ale by z takiej mieszaniny wynikło coś ekscytującego, potrzeba jeszcze ręki barmana. Tu jej zabrakło.

Prawda, przy jakiejś dozie dobrej woli można doszukać się w tym przedstawieniu pewnej myśli. Świat jest tu cyniczny i znieprawiony, ale ostatecznie zmierza ku dobremu. Dzięki czemu? Jedna z możliwych odpowiedzi to postać Beatrycze, przekonująco zagranej przez Karolinę Piechotę. Jej bohaterka to prosta dziewczyna, dzięki swej naturalności i zwyczajności odporna na pokusy zła i manipulacje otoczenia. Nie tyle jej cięty język, w który hojnie wyposażył ją Szekspir, pozwala jej obronić się w tym świecie, ile jakaś wewnętrzna dobroć.

Wątków Kościoła i Ducha Świętego, którego plastyczna animacja pojawia się w scenografii, nie będę rozwijać, bo pozostały dla mnie nieprzeniknione. Ale za to ta scenografia Magdaleny Gajewskiej - świetna. Zwarta, pięknie skomponowana, z umiejętnie wplecionymi multimedialnymi projekcjami. Praca Gajewskiej rekompensowała te i inne braki gdańskiego "Wiele hałasu o nic".

Najbliższe przedstawienia "Wiele hałasu o nic" na Dużej Scenie 23 i 24 stycznia

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji