Artykuły

Teatr

Jest to spektakl szczególny. Autorem sztuki jest wybitny reżyser i doskonały dyrektor o wieloletnim doświadczeniu (także świetny aktor, choć o tym zapominamy, bo zbyt rzadko pojawia się na scenie), człowiek znający teatr jak mato kto, i pewnie jak mało kto świadom jego powinności. Przypuszczać można, że "Ludzi cesarza" napisał zniecierpliwiony indolencją twórczą dramaturgów, nie umiejących sprostać problematyce współczesnej.

"Ludzie cesarza", tekst mówiący z pozoru o postaciach i wydarzeniach sprzed blisko dwu tysięcy lat, rozgrywających się w starożytnym Rzymie za panowania Nerona, traktuje wszak o nas, żyjących teraz w kraju nad Wisłą. I mimo, że rzecz ma charakter intelektualnej zabawy, wspólnej gry z widzami, w istocie jest jak najbardziej serio. Nadal przecież dla wielu najpoważniejszym dylematem jest to, jaką postawę należy przyjąć w trudnym i dla kraju decydującym momencie historycznym: włączyć się do gry, czy raczej stać z boku i krytykować. A może, co najwygodniejsze, przyjąć postawę estety, brzydzącego się polityką, zająć się uprawianiem sztuki, kontemplacją piękna.

Tekst Zygmunta Hübnera posłużył Zdzisławowi Tobiaszowi do przygotowania spektaklu publicystycznego, mającego przy tym formę psychodramy. Zarazem jest to rodzaj sądu nad historią, nad bohaterami minionych zdarzeń. Widzowie (mała scena teatru Ateneum) otaczają kręgiem trzech sądzonych za swe postawy obywateli rzymskich. Przewód sądowy prowadzi przewodniczący, nasz współczesny. Sądzeni są: Seneka - "Pragmatyk związany z ośrodkiem władzy, zmierzający ku temu, aby nadać władzy ludzkie oblicze (...). Kierował się maksymą: staraj się zmieniać świat po swojej myśli, na ile to jest możliwe

w danych okolicznościach". Trazea - "Nie tyle zmieniał świat, co go osądzał. Chciał dać wzór konsekwencji w biernym oporze". Petroniusz - "nie brał udziału w życiu politycznym, świadomie się od niego odcinał, chociaż pozostawał blisko dworu".

Po przypomnieniu, kim byli, jaką postawę przyjmowali ci trzej obywatele, ława przysięgłych (czyli widzowie) musi ich oceniać, jeszcze raz wydać wyrok lub inaczej: uniewinnić jednego z tych trzech. Każdy z widzów musi zadeklarować się.

27 lipca 1986 roku widzowie wydali wyrok następujący: najwięcej osób poparło aktywną postawę Seneki - otrzymał 52 głosy. Trazea - 32 głosy. Petroniusz - 24. Jedna osoba wstrzymała się od głosowania. Wynik wymowny, daje wiele do myślenia.

W roli Lucjusza Anneusza Seneki wystąpił Tadeusz Borowski. Stworzył on prawdziwie pełną, ludzką postać mężczyzny, któremu obca jest bierność. Owszem, popełnia błędy, może i w sprawach finansowych coś przeskrobał, ale ostatecznie potrafi przekonać, że z obywatelskiego punktu widzenia jego zachowanie jest uczciwsze i korzystniejsze dla ogółu.

Marian Opania jako Trazea Petus nie broni swej postaci. Trazea to ten, co siedzi w kącie i ma za złe. Zarozumiały i pełen pretensji.

Podobnie Marian Kociniak, w roli Gajusza Petroniusza, skazał swojego Rzymianina na porażkę. Tak jakby i on uważał, że Petroniusz, esteta pełen egoizmu, nie zasługuje na uniewinnienie.

Widzowie mieli dzięki temu dość ułatwione zadanie. Zapewne głosując na Senekę wyrażali też przy okazji uznanie dla aktorskich umiejętności Tadeusza Borowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji