Artykuły

Nikt się ze mną się nie cacka

Wygrzebanie się spod lawiny listów od Czytelników zajęło nam chwile, ale już wiemy, kto jest telewizyjnym objawieniem roku. Panie i panowie - oto SONIA BOHOSIEWICZ! czytamy w Gazecie Wyborczej - Telewizyjnej.

Co porabia aktorka w ciąży?

- Wiadomo, że nic. Dopóki jeszcze ciąża nie była widoczna, mogłam pracować. W trzecim, czwartym miesiącu zagrałam w "Wojnie polsko-ruskiej" u Xawerego Żuławskiego.

Ekipa nie wiedziała?

- Nie. Nie chciałam im mówić, żeby się nie zaczęli ze mną cackać.

A mdłości i tego typu historie?

- Nie miałam. Pracowałam, dopóki nie było widać brzucha. Po wakacjach już byłam duża, ale wtedy też miałam co robić. Dostałam rolę kocicy Marleny w "Piorunie". Strasznie cieszyłam, bo zawsze marzyłam o tym, żeby dubbingować bajki.

Co w tym takiego fajnego?

- Można wyczarować taki fajny świat... Strasznie mi się podoba, jak robi to Krzysztof Globisz albo Jerzy Stuhr. Tyle, że moje wyobrażenia trochę się rozminęły z rzeczywistością. Wydawało mi się, że to będzie kupa zabawy, a była koszmarnie ciężka praca. W ogóle nie było zabawnie. Przed kamerą można puścić wodze fantazji, a w dubbingu trzeba się skupić, trzymać tekstu, tej paszczy, tego zwierzęcia. Strasznie to trudne.

Grasz Marlenę, czyli...

- Fajną dachową kocicę. Jest inteligentna, przewrotna, ale pod tą hardością dachowego charakteru jest bardzo delikatną, gdzieś, kiedyś skrzywdzoną kotką, która szuka przyjaciela.

Właśnie takie role dostajesz - kobiet, które są silne, pyskate, wygadane, ale w środku kruche i delikatne.

- Fakt. W niedługo wchodzącej do kin "Miłości na wybiegu" jestem sekretarką, która miała być szefową, więc jest wiecznie o wszystko obrażona. Taki człowiek z wyższymi, niespełnionymi ambicjami. Chociaż w "Wojnie polsko-ruskiej" gram zupełnie inną postać.

Natasza w książce Doroty Masłowskiej to przecież twardzielka...

- To w ogóle nie jest kobieta.

Jak to, nie-kobieta?

- Jakiś troll poza płcią, robak ludzki, coś przedziwnego, co dawno zapomniało, że miało płeć, nastawione wyłącznie na to, żeby zdobyć towar do ćpania. Czasami się spotyka takie Natasze, dziewczyny żyjące odruchami. Kiedyś farbowały włosy i wiedzą, że ludzie tak robią, więc próbują zachować coś z dawnej siebie, a zostaje z tego głowa pomazana farbą, wulgarny makijaż, za duże brwi, koszmarne, wyzywające ubranie... Natasza to blokówa, której się należy bać się bardziej niż facetów. Jak spotkasz ją na ulicy, trzeba uciekać.

Fajna rola?

- Fajne wyzwanie. Dobrze pracuje się z Żuławskim, bo on dokładnie wie, czego chce. Wtedy mogę dodać coś od siebie i nie wstydzę się tego. Tekst był przedziwny i trudny, ale praca z nim była fascynująca.

Kazimierz Kutz powiedział kiedyś o tobie: "Jest duża, suta i silna".

- Myślę, że takie są w ogóle Ślązaczki. Czy ważą 40, czy 60 kilo, są pełne w swojej kobiecości, poglądach, przekonaniach. To kobiety unikatowe. Śląsk z tamtejszym zamiłowaniem do porządku, ładu wywarł na mnie wpływ.

Wyobrażasz sobie siebie grającą w romantycznej sukience?

- 29 grudnia będzie w Teatrze Telewizji premiera "Szkoły żon" Moliera. Tam pokazuję się w bardzo ładnej sukni. W "Rezerwacie" zagrałam postać, która emanuje seksem, a jednocześnie jest trochę męska i dlatego przylgnęło do mnie, że jestem twarda.

A w "39 i pół"?

- Paula jest miękka. Bardziej pomaga Darkowi niż sobie, zapomina o swoich problemach, kłopoty skrywa pod uśmiechem.

Jak to było z tym serialem? Masz dość konkretne zasady dotyczące komercji: zero reklam, zero programów typu "Taniec z gwiazdami"...

- Nie chodzi o gatunek. Są przecież fantastyczne seriale, jak "Przystanek Alaska" czy "Czterdziestolatek". "39 i pół" nie jest telenowelą, w której pięć minut ktoś miesza łyżeczką herbatę.

"Rezerwat" był początkiem twojej popularności, a "39 i pół" dał ci średnio 3-milionową widownię.

- Ludzie mnie nie rozpoznają na ulicy.

Ale mi zupełnie nie o to chodzi...

- A z czym się wiąże popularność? Z tym, że cię na ulicy rozpoznają.

Trafiłaś też na internetowe serwisy plotkarskie.

- A gdzie tam! Kilka razy się tam pojawiłam. Na początku jest szok, zastanawiasz się, dlaczego ludzie oceniają cię tak negatywnie. A potem się okazuje, że tak samo traktują wszystkich. Nie jestem jednak w samej aktorskiej wierchuszce, żeby komuś chciało się podglądać, czy przytyłam albo czy się umalowałam do sklepu.

Kilka filmów, wyjście za mąż, przeprowadzka do Warszawy, ciąża. Wigilia będzie spokojna?

- Miałam już różne. Trzy z rzędu spędziłam gdzieś na wakacjach, na przykład w Brazylii na plaży. W pewnym momencie, kiedy byłam bardzo zapracowana, tylko okres świąteczny miałam wolny. Dlatego starałam się usiąść do wigilii tydzień wcześniej w Żorach z rodziną, a potem wyjeżdżałam. Teraz będzie stół, rodzina, nasze polskie potrawy. Na pewno będę oczekiwała rozwiązania.

W Żorach czy w Warszawie?

- W Warszawie. Moja mama ma wrzucony temat, mam nadzieję, że przyjedzie. Rodzeństwo na pewno pojawi się w pierwszy dzień świąt. Mam wrażenie, że w tym roku ominą mnie przygotowania do wigilii, bo kiedy stoję, puchną mi nogi. Robią się z nich świńskie kopytka (śmiech). Strasznie podoba mi się nowa tradycja, którą wymyśliła rodzina mojego męża. Zazwyczaj przed świętami dostajemy kociokwiku, biegamy po sklepach szukając prezentów i rokrocznie pojawia się ten sam problem: każdemu trzeba coś znaleźć. Lubię dawać prezenty, ale nie wtedy, gdy robi się z tego przymus. W rodzinie męża nie kupują sobie podarków, tylko robią zrzutkę na jeden prezent, zazwyczaj laptop albo komputer, robią wywiad środowiskowy, i wręczają go biednemu utalentowanemu dziecku.

Jako mama zawodowo przystopujesz?

- Mam nadzieję, że da się to wszystko pogodzić. Paweł, mój mąż, nie jest aż tak zajęty, żeby nie mógł zostać z dzieckiem. Jakoś się podzielimy obowiązkami. Mam już kilka rzeczy zakontraktowanych na tzw. pourodzenie. Z Tymonem Tymańskim robimy "Polskie gówno", musical o rodzimym show biznesie. U Maćka Ślesickiego będę grała z Piotrem Adamczykiem w filmie "Trzy minuty". Zaczynamy kręcić następną serię "39 i pół". Z Jerzym Stuhrem, który właśnie pisze coś nowego, spotkam się gdzieś latem albo jesienią. Mam trochę rzeczy mam do zrobienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji