Artykuły

Grzeszne skłonności

Mistrz Ceremonii i jego Muza, czyli Jerzy Nowak i Beata Rybotycka wystąpili w przedstawieniu muzycznym "Sekrety nietoperzy" w reżyserii Józefa Opalskiego. Sędziwy aktor - "nieco za bardzo" w stylu retro, jak się przedstawił - śpiewał i tańczył z werwą weselnego wodzireja. Kameralne widowisko miało charakter "intymnego seansu kabaretowego", w którym wspaniałe tradycje konfrontowały się z wymogami współczesności.

Nowak dał na wstępie lekcję zalet prawdziwego konferansjera, a potem przyznał się do "grzesznej" skłonności do wysokich, ciemnowłosych kobiet, obdarzonych aksamitnym głosem. I jak na zawołanie z teatralnego sufitu zjechała na trapezie odpowiadająca temu wizerunkowi Beata Rybotycka. Na wysokich obcasach tańczyła z przytulonym do piersi gospodarzem wieczoru, śpiewając mu czule "Bądź zdrów, mały żigolo". I z charakterystycznym wschodnim zaśpiewem zalecała się doń w "Starczy mi zupełnie to, co mam".

Śląski rodowód aktorki przydał się w rodzajowych scenkach. "Mocie suche żymły (bułki)?" - pyta w piekarni bajtel (chłopiec). "Momy" - pada odpowiedź. "To po coście tela napiekli?". Popłynęły też lwowskie opowiastki i batiarskie piosenki, przeplatane żydowskimi szmoncesami.

Było tradycyjnie, wspomnieniowo, nostalgicznie. Po przerwie Jerzy Nowak zadeklarował się jako zwolennik nowoczesności. Muzycy z zespołu zmienili fraczki na wieczorowe suknie i damską biżuterię. Powiało Europą.

Zachętę do nauki języków obcych Muza pojęła, niestety, opacznie, występując z rosyjskimi przyśpiewkami. Złe wrażenie próbowała zatrzeć wykonaniem "Le vie en rose". Po czesku.

Niestety "reżyser wstecznik" nie wyraził zgody na sceniczną nagość, bez czego, jak wiadomo, żadne przedstawienie obejść się dziś nie może. Pozostało odśpiewać zabawną, acz frywolną śpiewkę o "Blaszanych majtkach" i spryciarzu uwalniającym z nich dziewczynęÉ kluczem do sardynek.

Wywoływane z kabaretowej przeszłości piosenki Zuli Pogorzelskiej, Marleny Dietrich czy Edith Piaf stały się dla Beaty Rybotyckiej okazją do zgrabnego pastiszu. Zapadały w pamięć kameralne piosenki akompaniującego sobie na gitarze Nowaka, jak wykonana w wielu językach "Lili Marleen" czy piosenka szekspirowskiego Błazna.

Obok klasy wykonawczej i niezwykłej sprawności obojga artystów na podkreślenie zasługuje perfekcyjna reżyseria Józefa Opalskiego, któremu przedstawienia muzyczne wychodzą z niezrównaną lekkością. Niby unoszone podmuchem wiatru czerwone piórka, wyścielające miejsce akcji w zaskakującej scenografii Agaty Dudy-Gracz. Nic dziwnego, że na premierze obeszło się bez oklasków. Od razu był aplauz. Uzasadniony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji