Artykuły

Róbmy kulturę, zamiast walczyć

Wrocław zapowiedział, że staje w szranki z innymi miastami o miano Kulturalnej Stolicy Europy. To zaszczytne miano czy niepotrzebna etykietka? Nie dość nam porażki o Expo. Mamy Euro 2012. Musimy być najlepsi we wszystkim, także w kulturze. Chciałabym, żeby wrocławska i dolnośląska kultura nie były tylko spektakularne i na pokaz. Wrocławska radzi sobie nieźle, ale jak poradzi sobie dolnośląska? - pisze Małgorzata Matuszewska w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Wrocław ma się czym pochwalić i to nie tylko prawie zapomnianymi przez najmłodszych konsumentów kultury legendami Henryka Tomaszewskiego czy Jerzego Grotowskiego. Wygrywają, jak w całym współczesnym świecie, znane marki. Wśród mnóstwa festiwali świetnie mają się Wratislavia Cantans, Biennale Sztuki Mediów WRO, teatralny Dialog, Przegląd Piosenki Aktorskiej, Port Literacki Wrocław, młody, ale wytrwale docierający do publiczności Festiwal Opowiadania, filmowa Era Nowe Horyzonty. PPA zaprasza gwiazdy światowe (Anję Garbarek, Laurie Anderson, Berliner Ensemble z "Operą za trzy grosze", Mariannę Faithfull) i rodzime (Krystynę Jandę, Andrzeja Poniedzielskiego, Zbigniewa Zamachowskiego), realizuje niezwykłe projekty ("Kombinat" Republiki). Wratislavia Cantans pod artystycznym przywództwem Paula McCreesha rozbrzmiewa znakomitymi dźwiękami. Festiwal Teatralny Dialog zaprasza wybitne spektakle z międzynarodowej areny. Mamy fantastyczne teatry, np. Współczesny potrafi zaskoczyć współpracą z teatrami nie tylko z Europy i mówić własnym głosem na ważne tematy, jak relacje polsko-żydowskie ("Bat Yam - Tykocin" - zdjęcie) czy "Transfer!" (o wojennych wypędzeniach). Opera Wrocławska przyciąga uznanych twórców i pokazuje znakomite superwidowiska. Dbamy także o zapomniane kultury, bo wyszukuje je Teatr Pieśń Kozła i zaprasza na Brave Festival.

W tym kontekście Wrocław mógłby startować nawet w konkursie o miano "Kulturalnej Stolicy Świata", a nie tylko Europy. Ale Jarosław Broda uważa, że "europejskie święto kultury powinno obejmować cały region, a nie tylko największe jego miasto". Słusznie stwierdza, że w województwie dolnośląskim jest ogromny potencjał, a "regionalna metropolia nie powinna myśleć tylko o sobie". Nie wiem jednak, co - poza niewątpliwym prestiżem - zyskałyby dolnośląskie instytucje pomagające stolicy Dolnego Śląska stać się stolicą kultury? Mniejsze miasta wiecznie borykają się z wielkimi problemami finansowymi. Dolnośląskie teatry dysponują śmiesznie małymi budżetami w porównaniu z wrocławskimi instytucjami. Mimo tego, organizują własne festiwale (Legnica - "Miasto", Wałbrzych - Fanaberie Teatralne, nawiązujące nazwą do swojej finansowej mizerii, Jelenia Góra - Jeleniogórskie Spotkania Teatralne, Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych). Czego oczekuje od nich Wrocław, któremu w przyszłym roku zabraknie nawet na organizację letnich imprez w ramach letniego festiwalu Wrocław Non Stop? Co mogą wziąć na swoje barki? A może nie chodzi o to, żeby oni pomogli Wrocławiowi, ale żeby to Wrocław pomógł im?

Dyrektor wrocławskiej kultury zdradza niejasno, że będzie "tworzył kulturalny portret miasta i regionu". I że "chodzi o konsekwentne działanie, pozostawiające po sobie trwałe skutki, a nie o jakiś jednorazowy zryw".

Na pewno skutkiem (i to znakomitym) polityki kulturalnej miasta, będą: rozbudowana Opera Wrocławska, która zyska scenę letnią i supernowoczesne sale koncertowe powstające pod hasłem Narodowe Forum Muzyki.

Co z Wytwórnią Filmów Fabularnych? Jej status wciąż nie jest jasny i wydaje się, że kiedyś sławna wrocławska "fabryka snów", odżywająca interesującymi wydarzeniami (jak festiwal Interscenario), nie zdoła w obecnej formie posłużyć jako wizytówka stolicy. Minister kult ma ambitne plany: realizowanie filmów w WFF, muzeum. Ale Pawilon Czterech Kopuł trzeba wyremontować, a to potrwa.

Taki na przykład Berlin pokazuje nowoczesną sztukę plastyczną z całego świata. A Wrocław tylko drobne wycinki. Przed nami Europejski Kongres Kultury i Światowe Dni Muzyki. Do 2016 roku, kiedy ewentualnie staniemy się stolicą, mamy osiem lat. Aż i tylko. W kontekście światowego kryzysu, o którym właściwie wiemy tylko, że nie wiadomo, ile potrwa i jak się rozwinie, mam wrażenie, że porywamy się z motyką na słońce. Martwię się o przedsięwzięcia, które nie mogą posłużyć jako wizytówka stolicy, bo są na to za małe i - zapomniane w ogniu walki o wielkość Wrocławia i Dolnego Śląska - marnie zginą. Małe przedsięwzięcia nie zawsze są złe. Tylko nie opłaca się w nie inwestować, bo nie będą wizytówką. Mały zawsze przegra z wielkim. Nie ma na to rady?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji