Artykuły

Stanisława Celińska miała sen - śniła jej się Mississippi

Jest w Warszawie teatr, do którego nastolatki "chadzają pasjami". Licytują się, kto ile obejrzał spektakli, i z wypiekami na twarzy czekają na nową premierę. Przed spektaklem trudno dostać bilety, a po wejściówki ustawiają się długie kolejki. Chodzi oczywiście o "Rampę". Tutaj śmiało można zabrać dziewczynę, jeśli chce się jej zafundować godzinę śmiechu. Do tej pory takimi pewniakami była {#re#28232}"Muzykoterapia"{/#} i {#re#28230} "Love"{/#}, teraz dołączył nowy spektakl autorstwa Stanisława Tyma "Mississippi". I jeśli ktoś chciałby założyć się, że ani razu się nie roześmieje oglądając przedstawienie - z góry uprzedzam - przegra.

Przez niemal trzy godziny - spektakl jest sporo krótszy, ale co minutę rozlegają się gromkie brawa, a publiczność po każdym słowie musi mieć czas, żeby dojść do siebie - oglądamy na scenie wspaniałych aktorów. Zofia Merle, Stanisława Celińska czy Cezary Poks bawią się świetnie wygłaszanymi kwestiami. Gagi są przeróżne, często przypominające zabawę w "grę półsłówek". Dowcipy językowe przeplatane są absurdalnymi rozmowami telefonicznymi; matka dzwoni do syna: - Jureczku, przynieść ci pierożków? - Pomyłka. - Ależ synku... - No przecież mówię mamusi, że pomyłka.

Jeśli ktoś twierdzi, że nie lubi specyficznego humoru Tyma, nie szkodzi. "Mississippi" oferuje bowiem każdy możliwy rodzaj dowcipu, żarty mniej lub bardziej wysublimowane, a niektóre wręcz makabryczne. Największe wrażenie robi cyrkowa scena z rzucaniem rzeźnickimi nożami. Oglądać ten numer mogą tylko osoby o silnych nerwach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji