Tym w "Missisipi"
Stanisława Tyma wszyscy kojarzą - i słusznie - ze śmiechem. Wywodzący się z STS-u artysta przez lata wypracował własny, bardzo specyficzny typ dowcipu. Pokazywał go w znakomitym filmie "Miś", w programie telewizyjnym "Pies, czyli kot". Ale Tym pisze także dla teatru; swego czasu święciły triumfy na polskich scenach "Rozmowy przy wycinaniu lasu".
Niedawno w Teatrze Rampa odbyła się prapremiera jego najnowszej komedii "Mississippi". Choć tytuł jest bardzo egzotyczny sztuka dzieje się w polskiej rzeczywistości.
Teatr prowadzony przez Władysława Popielarczyka ma poważne kłopoty finansowe, na widowni pustki, a teatrem rządzą związki zawodowe, czyli aktorka, bufetowa oraz strażak. Ale oto pojawia się biznesmen o esbeckim rodowodzie Henryk Pylak. Uruchamia linie lotnicze, a teatr ma zamiar wynająć na pracownię malarską wielkich afiszy reklamowych.
Tekst Tyma jest śmieszny - choć zabrzmi to nieprawdopodobnie - tak śmieszny, że chwilami nawet zaczyna nużyć. Porcja żartu jest tak potężna, że można by obdzielić nią kilka wieczorów kabaretowych, np. kabaretu OTTO. W "Mississippi" mamy najróżniejsze rodzaje humoru - od dowcipu sytuacyjnego, jak cała akcja z walizką zawierającą 2 miliardy złotych biznesmena Pylaka, przez olbrzymią dawkę czarnego humoru, po finezyjny i wyszukany żart teatralny, jak choćby wspaniale zagrana sekwencja o tym, że w teatrze nawet pudełko może być... psem. Zresztą wątek teatru w teatrze wykorzystuje Tym na wszystkie możliwe sposoby. Tym, tym razem, nie pojawia się na scenie, ale wysłał w bój doborowe grono swoich przyjaciół. Przede wszystkim Stanisławę Celińską, która bezbłędnie wciela się w postać jedynej aktorki, przy okazji żony dyrektora teatru. Typową dla swojego emploi rolę teatralnego strażaka zagrał Jerzy Turek. Strażak nazywa się Czesław Siejkiewicz i ma ambicje dramatopisarskie - w gruncie rzeczy, to jego sztukę oglądamy na scenie. I wreszcie trzecia - obok aktorki i strażaka - osoba niezbędna w teatrze: bufetowa. Gra ją Zofia Merle. Ta doborowa trójka musi wystarczyć widzom za wszystko, bowiem, niestety, o pozostałych aktorach nie da się powiedzieć zbyt wiele dobrego.