Artykuły

Eksperyment z awangardą

"Szarańcza" w reż. Natalii Sołtysik w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku - Kulturze.

Ostra jak brzytwa "Szarańcza" bezceremonialnie poczyna sobie z przyzwyczajeniami widzów warszawskiego Ateneum. Tym bardziej szkoda, że spektakl Natalii Sołtysik kompletnie się nie udał. Mogło dojść do przełomu, skończyło się na scenicznym chaosie i pustce.

Sołtysik to artystka z ambicjami. W ubiegłym sezonie we Współczesnym zanotowała jeden z najlepszych reżyserskich debiutów ostatnich lat - opartą na jednoaktówkach Mishimy "Szafę". Jednym spektaklem udowodniła to, na co wielu innych musiałoby pracować latami. Że ma odwagę w sięganiu po rzadko wystawiane teksty, wyjątkową rękę do budowania obrazów o wielkiej urodzie, pewność w prowadzeniu aktorów. Decyzja wystawienia "Szarańczy" Biljany Srbljanović wydawała się zatem logiczna. Przy "Szafie" pracowała z trójką aktorów w małej przestrzeni. Teraz, przy mocnym współczesnym tekście, wchodzi na dużą scenę i gromadzi na niej dużo większą obsadę. Serbska dramatopisarka też ma już swoją markę. Grano u nas jej "Sytuacje rodzinne" - pozbawiony krztyny czułostkowości obrazek z piekła dzieciństwa. "Szarańcza" zdaje się projektem jeszcze ambitniejszym, krojonym na większą skalę. Znów znajdujemy się w kręgu rodzin, jednak tym razem inne jest tło zdarzeń i emocji. Choć w dramacie nie pada na ten temat nawet słowo, można sądzić, że autorka zamyka w czterech ścianach traumę po wojnie na Bałkanach. Jej bohaterowie, przedstawiani bez wyjątku w lustrze gorzkiej karykatury, to już właściwie nie ludzie, a jakby powiedział brytyjski brutalista Mark Ravenhill preparaty. Srbljanović zaprasza nas do nieprzyjemnej zabawy. Weźcie je pod mikroskop - zachęca. Przypatrzcie się z najbliższej odległości, jak bardzo są odrażający. Taka propozycja dla teatru może być inspirująca. Tym bardziej że autorka "Szarańczy" nie ogranicza się do bezpardonowego ataku. Łatwo dostrzec, że pod monstrualnymi rysami postaci, czasem portretowanych jednak zbyt grubą kreską, kryje się rozpacz i samotność. I brak perspektyw, szans na poprawę swego losu. Tutaj, jak sądzę, jest punkt dojścia dla realizatorów. Sołtysik w Ateneum nawet się do niego nie zbliżyła. W zamian oferuje nam niemal dwie godziny patrzenia na ludzką menażerię, ale sceniczne indywidua niczym nie potrafią zaskoczyć. Katarzyna Herman uśmiecha się sztucznie niczym telewizyjna panienka--idiotka. Stanisław Brejdygant i Witold Dębicki dostają zadania do podjęcia przez aktorów zupełnie innej klasy, mają po prostu przemazywać się przez scenę, odbierając swym postaciom jakiekolwiek charakterystyczne cechy. Wojciech Brzeziński i Dariusz Wnuk dają tylko nijakie karykatury sfrustrowanej młodości. Na chwilę zapadają w pamięć tylko role Izabeli Kuny i Artura Barcisia. Kuna pod szczebiotem wiecznie uśmiechniętej Nadeżdy kryje żal za traconą bezpowrotnie młodością. Barciś pokazuje, że nie boi się groteski przerysowania. Przypomina się, jak przed laty na Scenie Na Dole znakomicie i jakże drapieżnie interpretował songi Brechta w "Niebie zawiedzionych".

Apokalipsa w wersji Natalii Sołtysik nawet na moment nie budzi prawdziwego przerażenia. Zezwierzęcenie i uprzedmiotowienie ludzi w tej "Szarańczy" skutkuje tylko narastającą obojętnością. Szkoda, bo akurat to przedstawienie, ostatnie z cyklu, którym Izabella Cywińska inauguruje swą dyrekcję przy Jaracza, dawało szansę na rzeczywiste przełamanie. Utwór Srbljanović reprezentuje bowiem rodzaj literatury w Ateneum przez lata nieobecnej. Jest też wyzwaniem dla rozmiłowanej w błahej rozrywce publiczności teatru. Fakt, reaguje ona na spektakl

Nawet choreograficzne popisy wzmagają w "szarańczy wrażenie sztuczności

zdezorientowaniem, kwituje całość mizernymi brawkami. I trudno jej się dziwić, bo o szoku nie może być mowy. Dobrze, że Cywińska i Sołtysik zdecydowały się pójść na zwarcie. Źle, że zrobiły to przez widowisko chybione. Może kolejni reżyserzy w Ateneum trafią w punkt?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji