Artykuły

Kraków. Jutro otwarcie nowej Opery Krakowskiej

Jutro otwarcie nowego gmachu muzycznej placówki. Pierwszą premierą w nowej siedzibie są "Diabły z Loudun" Pendereckiego.

Miasto zdecydowanie nie miało szczęścia do teatru muzycznego. Nieudaną próbę wzniesienia w Krakowie sceny operowej podjął już król Władysław IV w 1646 roku.

Dzieje budowy gmachu Opery Krakowskiej to skomplikowana historia, w której splatają się szalone pasje, niechęć i uprzedzenia, wreszcie prozaiczny, powracający jak refren, brak środków finansowych.

- Po tylu latach, po wszystkich dramatycznych zwrotach akcji, dziś czuję przede wszystkim satysfakcję - mówi Bogusław Nowak, dyrektor opery. - Mam jednak świadomość, że dzieło budowy Opery Krakowskiej naprawdę dopiero się zaczyna. Zyskując wreszcie własną siedzibę, tracimy taryfę ulgową i rodzaj alibi, którym mogliśmy się posługiwać, tłumacząc nasze potknięcia czy porażki.

Wielkie wyzwanie

"Diabły z Loudun" są trzecią operą Krzysztofa Pendereckiego na scenie Opery Krakowskiej. Jednocześnie jest to prawykonanie tego utworu w Krakowie. - Cieszę się, że moja muzyka wraca do Opery Krakowskiej - mówi kompozytor. - Inscenizacja będzie jednak dla wszystkich wielką niespodzianką, do końca nie wiadomo, jaka jest w nowym gmachu akustyka.

Krzysztof Penderecki ma do "Diabłów", swej pierwszej opery skomponowanej w 1969 roku, stosunek szczególny. Dzieło bardzo radykalne, napisane językiem ówczesnej awangardy, a jednocześnie najchętniej wystawiana na świecie opera tego kompozytora.

"Diabły z Loudun" wystawi w Krakowie główny reżyser krakowskiej opery Laco Adamik. Kierownikiem muzycznym jest doświadczony realizator dzieła Andrzej Straszyński, który brał udział we wszystkich polskich inscenizacjach tego utworu.

- To wielkie wyzwanie, ale także wspaniałe doświadczenie dla realizatorów - podkreśla Straszyński. - Awangardowa konwencja utworu pozwala poczuć się nie tylko odtwórcą, ale także współtwórcą dzieła.

Dla konserwatywnych melomanów

Miejmy nadzieję, że inscenizacja "Diabłów" rozpocznie w Operze Krakowskiej dobrą passę. Niestety, krakowska opera od lat nie jest miejscem artystycznych wydarzeń na europejskim poziomie. Próżno szukać tu dziś spektakli na miarę widowisk kreowanych w latach 60. przez Kazimierza Korda, któremu udało się ściągnąć do opery twórców takich jak Tadeusz Kantor czy Józef Szajna.

- Nie wstydzę się ubiegłego sezonu - podkreśla Nowak. - To w Operze Krakowskiej doszło do prawykonania nieznanej operetki Karola Szymanowskiego. Jednak naszym zadaniem było przede wszystkim udowadnianie na wszelkie sposoby, że istniejemy. Teraz zaczynamy autentyczną odbudowę operowego repertuaru.

Nowe propozycje Opery Krakowskiej spodobają się melomanom o gustach raczej konserwatywnych. Wśród twórców pojawią się świetni fachowcy, choć zabraknie wielkich wizjonerów. Gościnnie wystąpią polskie "gwiazdy: Aleksandra Kurzak, Andrzej Dobber, Małgorzata Walewska.

W lutym opera przygotuje premierę "Don Giovanniego" z Mariuszem Kwietniem w roli tytułowej w reżyserii Michała Znanieckiego. "Madame Butterfly" zrealizuje w lipcu Waldemar Zawodziński. Trwają rozmowy z Igorem Mitorajem, który miałby zaprojektować do jednego z przedstawień kostiumy.

Najjaśniejszych gwiazd operowej reżyserii nie zobaczymy na razie na afiszach w Krakowie. - Krzysztof Warlikowski czy Mariusz Treliński nie czekają na telefon z krakowskiej opery - tłumaczy się Nowak. - A ja nie wiem, jak będzie wyglądał w przyszłości budżet instytucji i na jakie zobowiązania mogę sobie pozwolić. Wstępnie myślimy o współpracy z tymi reżyserami w sezonie 2011/2012. Chciałbym też pozyskać Agatę Dudę- Gracz. Uważam, że może stać się w przyszłości gwiazdą operowej reżyserii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji