Artykuły

Portret rodzinny w Operze Wrocławskiej

Od debiutu Haliny Słoniowskiej na operowej scenie we Wrocławiu wkrótce minie ponad pół wieku. Na tej samej scenie pierwsze kroki stawia właśnie wnuczka artystki, Maja Słoniowska. Małgorzata Słoniowska, prywatnie synowa, od dwudziestu lat współpracuje z Operą Wrocławską jako scenograf i kostiumograf. Syn Tomasz, student ostatniego roku Wydziału Wokalnego AM jest właśnie na stypendium w Grazu.

Halina Słoniowska uczyła się w średniej szkole muzycznej, kiedy jej życiem zawładnęła opera. Tak się złożyło, że tuż przed premierą "Aidy" okazało się, że żadna ze śpiewaczek nie może wystąpić. W styczniu 1957 roku młodziutka Halina została błyskawicznie przesłuchana przy fortepianie i na premierze zaśpiewała tytułową partię Aidy. "Wyszedłem przekonany: to będzie na pewno wielka śpiewaczka" - pisał po premierze Wojciech Dzieduszycki. Nic dziwnego, że zachwyciła znawcę kunsztu operowego, który sam był przecież śpiewakiem. Wcześniej nie występowała, nie uczestniczyła nawet w próbach, pokonała na pewno ogromny stres. I poszło jej doskonale.

Tournee po całym świecie

Tak świetnie, że dostała prawdziwy angaż w operze. Niestety, tylko na trzy miesiące, bo błyskawiczna kariera nie spodobała się "dorosłym" solistom. Ale już rok później młoda artystka zdobyła pierwsze laury i potwierdzenie "na papierze" niesamowitego talentu. Dostała pierwszą nagrodę na IV konkursie śpiewaczym im. Stanisława Moniuszki w Warszawie. Nawet w tamtych szarych czasach świat stanął przed nią otworem. Znów zaczęła śpiewać we Wrocławiu, pojechała na tournee do Czechosłowacji, śpiewała w Operze Warszawskiej, Wiedniu, Innsbrucku, Chicago, Związku Radzieckim, Belgii, NRD, Berlinie Zachodnim, Austrii, Rumunii. Na otwarcie nowego Teatru Wielkiego w Warszawie w 1965 roku to właśnie ona spodobała się krytykom w roli Halki w operze Stanisława Moniuszki. - Halka to był jej popisowy numer - wspomina Janusz Słoniowski, syn pani Haliny, dziś zastępca dyrektora Opery Wrocławskiej. Zdobyła wiele nagród, po raz ostatni przyznano jej Nagrodę Miasta Wrocławia w 1982 roku.

Jej ostatnią premierą był "Straszny dwór" -18 grudnia 1989 roku zaśpiewała partię Cześnikowej. W tej roli zobaczyła ją Małgorzata Słoniowska, prywatnie synowa, od dwudziestu lat współpracująca z Operą Wrocławską scenograf i kostiumograf, absolwentka wrocławskiej PWSSP. - Była wielką damą - wspomina Małgorzata Słoniowska. - Tworzyła dystans z rozmówcami, ale jednocześnie nie była nieprzystępna, tylko serdeczna i ciepła - dodaje.

Pani Małgorzata, autorka scenografii m.in. "Dziadka do orzechów", "Wesela Figara", "Rigoletta", "Cyrulika sewilskiego", twórczyni kostiumów w superprodukcjach "Pierścień Nibelunga" czy "Borys Godunow", ciepło wspomina panią Halinę. I żałuje, że nie zdążyła ubierać ją na scenę.

- Była zawsze niezwykle elegancka, nawet w chorobie - wspomina. - Do jej pokoju nie można było wejść, jeśli nie była jeszcze uczesana.

Halina Słoniowska zmarła 9 lipca 1991 roku, miejsce jej spoczynku jest na cmentarzu Osobowickim.

Nic dziwnego, że Janusz Słoniowski znalazł swoje zawodowe miejsce w Operze. Od dziecka towarzyszył mamie za kulisami, słuchał jej śpiewu w domu, bo także dom był miejscem jej prób przed występami. - Dziwne, że znajdowała czas dla rodziny, ale potrafiła tak zorganizować wszystko, że była chwila i na rozmowy, i na rodzinne spotkania. Nawet gotowała, choć to babcia była mistrzynią pierogów -wspomina Janusz Słoniowski.

I opera, i jazz

Absolwent Politechniki Wrocławskiej na Wydziale Informatyki i Zarządzania, pracował wcześniej w Elwro. Już jako uczeń liceum, a potem student, bywał na Jazzie Nad Odrą. Grał na gitarze basowej w młodzieżowym zespole. Śmieje się, że ich największym osiągnięciem było nagranie w radiu. Ale miłość do jazzu została. W operowym gabinecie na honorowym miejscu widnieje Miles Davies na plakacie z 1948 roku. - Do dziś, jak mąż włączy ostry jazz, uciekam z domu, bo to wyrafinowana muzyka - śmieje się Małgorzata Słoniowska.

Janusz Słoniowski przyznaje, że trochę zbuntowana młodość wykluczyła operę z jego życia, ale tylko na chwilę. Dziś słucha i oper, i jazzu.

Wokalny talent odziedziczył syn państwa Małgorzaty i Janusza, Tomasz. Student ostatniego roku Wydziału Wokalnego AM jest właśnie na stypendium w Grazu.

Maja śpiewa, naturalnie. Jakżeby inaczej. W rodzinnych legendach jest ciepła opowieść o tym, jak babcia wzięła maleństwo na ręce i zanuciła. Maja otworzyła na to oczy, co babcia podsumowała: "będzie śpiewać". Maja miała zaledwie trzy miesiące, kiedy zmarła jej sławna babcia.

Po mamie ma za to talent plastyczny. Mama uśmiecha się, że co prawda córka rysuje bardzo dobrze, ale nosi w sobie pęd do sceny.

Siedemnastoletnia dziewczyna jest jedną z najbardziej zapracowanych młodych osób, jakie znam. Uczyła się fortepianu w Podstawowej Szkole Muzycznej I stopnia po kierunkiem prof. Krystyny Dyżewskiej. Dziś chodzi do Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Karola Szymanowskiego. Gra na wiolonczeli pod kierunkiem prof. Lidii Grzanki-Urbaniak. Tańczy, pisze wiersze, zdobywa nagrody. Wśród nich może pochwalić się wicemistrzostwem Polski w tańcu dyskotekowym, które zdobyła z formacją taneczną Szkoły Tańca Zbigniewa Zasady JAST.

Niedawno zadebiutowała jako Chawa, urocza córka Gołdy i Tewjego w "Skrzypku na dachu". Wkrótce usłyszymy ją śpiewającą partię Alicji w "Alicji w Krainie Czarów" [na zdjęciu] Roberta Chaulsa.

Maja statystowała od dziecka. Miała cztery lata, kiedy wystąpiła w "Królewnie Śnieżce". Do roli Chawy po prostu dorosła, bo w "Skrzypku na dachu" można ją było zobaczyć najpierw w grupie dzieci młodszych, potem starszych. Nie myślała o śpiewaniu, choć do sceny zawsze ją ciągnęło. Skąd się wzięło śpiewanie? Małgorzata Słoniowska uważa, że córka wciąż bywała na próbach, wśród solistów. - "Łyknęła" bakcyla opery - śmieje się.

Po próbach Maja jest zdyscyplinowana, wie, jak ciężka to jest praca. Rola Alicji nie wymaga szkolonego śpiewu operowego, ale naturalności, którą ma Maja.

Nie wiemy jeszcze, jaki kostium przygotowała dla niej mama - pani Małgorzata (współpracująca także z innymi teatrami w Polsce, a także zagranicą) jest autorką scenografii i kostiumów do "Alicji w Krainie Czarów".

Maję Słoniowska zobaczymy w roli Alicji 7 grudnia, o godz. 11, na scenie Opery Wrocławskiej.

***

Korzystałam z pracy licencjackiej pt. "Działalność artystyczna Haliny Słoniowskiej" pana Tomasza Tracza, któremu bardzo dziękuję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji