Wysiąść z pociągu byle jakiego
"Żółta Strzała" w reż. Igora Gorzkowskiego Studia Teatralnego Koło z Warszawy i Sceny Prapremier In Vitro w Lublinie. Ocenia Rzeczpospolita - Życie Warszawy.
Igor Gorzkowski zabiera widzów w kolejną podróż. Kiedyś jechaliśmy z nim "Taksówką" przez przedświąteczną Warszawę, teraz pociągiem - pędzącą przed siebie "Żółtą Strzałą".
W tej podróży Gorzkowski, wykorzystując opowiadanie rosyjskiego pisarza Wiktora Pielewina, autora słynnej "Generacji P", zadaje sobie i widzom ważne pytania. Przy tym kolejny raz powraca do ulubionego typu bohaterów, którzy pojawiali się już i w "Spacerowiczu", i w poprzedniej premierze Koła: "Ukryj mnie w gałęziach drzew". To ludzie stojący zazwyczaj na uboczu, niepozorni, dziwaczni, których być może dzięki temu stać na dystans wobec otaczającej rzeczywistości.
Andriej, grany w "Żółtej Strzale" przez Łukasza Lewandowskiego, też jest takim odmieńcem. Współpasażerowie nazywają go nawet mistykiem. Zbyt wiele myśli, nie angażuje się w intratne interesy, zadaje niewygodne pytania, czyta podejrzane książki, za dużo też widzi. Nie potrafi przystosować się do życia w ustalonym systemie, przyjmowanym za nienaruszalny przez innych podróżnych.
Andriej z przyjacielem Chanem (Wiktor Korzeniewski) nieustannie zaglądają pod podszewkę tej bezpiecznej codzienności. W ich przypadku sytuacja zamknięcia w ustalonych normach została doprowadzona do granic absurdu: w pociągu, który nigdy się nie zatrzymuje, pasażerowie rodzą się, spędzają całe życie i umierają. Większość z nich nie słyszy nawet stukotu kół. Świat za oknem ich nie interesuje, jest groźny, bo zamieszkuje go mityczny Człowiek Śniegu.
Sama w sobie zabawna metafora Pielewina jest w rzeczywistości pytaniem o indywidualizm, wierność samemu sobie, nieuleganie tłumowi, ale i o koszt takiego postępowania.
W finale Andriejowi uda się wysiąść z "Żółtej Strzały", ale zostanie sam. Przed nim w tajemniczy sposób zniknie z pociągu Chan, a uczucie do Anki (Agata Buzek) i chwilowo znaleziony wspólny język okażą się tylko złudzeniami. Anka woli dostosować się do tłumu, znaleźć miejsce w przedziale z miejscami do leżenia, u boku przedsiębiorczego Griszy.
Powaga pytań stawianych przez Pielewina byłaby nieznośna, gdyby nie została przełamana ironią i humorem sytuacyjnym. Gorzkowski potrafi je wydobyć z tekstu.
Swoim aktorom stawia trudne zadanie odnalezienia się w skomplikowanej przestrzeni pociągu zbudowanego na scenie. Zmienia perspektywę widza przez prosty zabieg przesunięcia całej konstrukcji, dzięki czemu obserwujemy akcję z boku lub podglądamy przez okna. Brawurowo rozgrywa scenę wyprawy Chana i Andrieja na dach pociągu.
Pełno tu budowanych ze starannością małych ludzkich portretów: nawiedzony prorok Chan w obszarpanym płaszczu to kolejna ciekawa rola Korzeniewskiego. Paranoiczny współpasażer Andrieja, grany przez Sławomira Grzymkowskiego, któremu zaimponuje tylko kasa i złoty zegarek. Delikatna Anka w ujęciu Agaty Buzek, która jednak, kiedy trzeba, zdrowo pociągnie wódki. Wreszcie pełny pasji indywidualista Andriej Lewandowskiego, którego historię Gorzkowski zawiesza w finale.
W ciemności i w milczeniu Andriej ogląda się za siebie. Widz sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie: wyskakuję z pociągu czy wygodnie się w nim urządzam?
Koło się kręci
"Żółta Strzała" to już druga tegoroczna premiera Studia Teatralnego Koło, które w tym sezonie musiało przenieść się z Polskich Zakładów Optycznych do Centralnego Basenu Artystycznego. Dyrektorem artystycznym Koła od 1997 roku jest Igor Gorzkowski. Niezależną drogę Koła doceniają widzowie i krytycy. Ich przebojem jest spektakl "Taksówka", a zrealizowany w ubiegłym roku "Spacerowicz" otrzymał nagrodę za zespołową kreację aktorską III edycji Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Europejskiej.