Artykuły

Optymizm w temacie muzeum

- Dla mnie najtrudniejsze będzie zintegrowanie teatru z muzeum, ale sądzę że to jest możliwe. Umieszczenie teatru o powierzchni 8 tys. m kw. w gmachu, który ma 30 tys., wpłynie na jego kształt, ale drastycznie go nie zmieni - mówi Christian Kerez.

Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie ma już kolekcję sztuki współczesnej, ale nowej dynamicznej placówce potrzebny jest jeszcze gmach.

Od soboty w tymczasowej siedzibie Muzeum Sztuki Nowoczesnej przy ul. Pańskiej w Warszawie można oglądać pokaz dzieł sztuki, które zebrało działające od 2005 r. muzeum. Magdalena Abakanowicz, Paweł Althamer, Katarzyna Kozyra, Artur Żmijewski, Wilhelm Sasnal, Marek Sobczyk i Jarosław Modzelewski - to niektóre nazwiska artystów, których prace znajdują się w kolekcji. W centralnym punkcie wystawy wyeksponowano rzeźby Aliny Szapocznikow. To artystyczna rewelacja: delikatne, świecące od wewnątrz konstrukcje, a właściwie zlepki z poliestrowego tworzywa, w których kobieca pierś przenika się z koronką i ustami, zjawisko, które wywołuje podziw i zachwyt.

Nowe sygnały

Kolekcja powstawała w kilku etapach: Jest papież z ludzkich sylwetek - fotografia z Biennale w Sao Paulo Piotra Uklańskiego zakupiony w 2006 r. do Muzeum - i jest depozyt fundacji Egit złożony przez Andę Rottenberg. Większość nabytków pochodzi z ostatniego roku, od kiedy muzeum prowadzi Joanna Mytkowska. Dyrektorka muzeum starała się o fundusze na zakupy muzealne albo bezpośrednio z ministerstwa, albo z programu wspierania sztuki współczesnej Znaki Czasu. Z zakupów pochodzi np. praca czeskiej artystki Kateriny Sedy. Ale są też dary, m.in. archiwum fotograficzne Eustachego Kossakowskiego czy rzeźba Moniki Sosnowskiej.

Kolekcja na razie nie jest duża, ale łatwo można się zorientować, że powstaje nowy punkt na mapie kolekcji w kraju. Jej otwarcie odbyło się dwa tygodnie po inauguracji Muzeum Sztuki w Łodzi w nowym miejscu. Teraz już nie można powiedzieć, że nie ma gdzie w Polsce zobaczyć sztuki najnowszej. Jednak dla instytucji zbierających i pokazujących sztukę pojawia się nowa trudność - jak zaznaczyć własną odrębność? Każda licząca się kolekcja powinna mieć tzw. "dobre nazwiska", ale to jeszcze nie wszystko, liczą się także powody, dlaczego akurat te, a nie inne dzieła są gromadzone.

Z Muzeum Sztuki Nowoczesnej idzie ciekawy sygnał. Jest nim zakup (pokazanego teraz tylko w części) archiwum prof. Grzegorza Kowalskiego, który od prawie trzech dekad prowadzi w ASP pracownię nastawioną na eksperyment i współdziałanie między studentami. Podpowiedź dają też rzeźba Mirosława Bałki z końca lat 80. i obraz namalowany wspólnie przez artystów Gruppy - Jarosława Modzelewskiego i Marka Sobczyka w 1984 r. Nowym tematem będzie więc zapewne ciągłość pomiędzy tym, co działo się w polskiej sztuce w latach 80., a sztuką dzisiejszą. Rewizja tamtej dekady poprzez analizę takich zjawisk jak pracownia Kowalskiego czy sztuka niezależna lat 80. zacznie się pewnie już wkrótce. Myślę, że doprowadzi m.in. do zakwestionowania przyjmowanej dotąd automatycznie cezury roku 1989 jako przełomowej dla sztuki. Sztuka nigdy nie odbija w prosty i bezpośredni sposób przemian politycznych.

Nie jest to wielka wystawa, raczej szkic, wprawka, zaledwie zaznaczenie potencjału, jaki ma muzeum, i rangi, jaką mogłaby mieć kolekcja, gdyby miała gmach.

A co z gmachem?

O gmachu jest głośno od kiedy konkurs na budynek w lutym 2007 r. wygrał Christian Kerez z Zurychu. Wynik konkursu został oprotestowany przez ówczesną dyrekcję muzeum, a potem też nie było łatwo. Choć architekt podpisał umowę z inwestorem - czyli władzami miasta - w kwietniu 2008, współpraca szła opornie. Zmieniające się wymagania wobec architekta ze strony miasta, m.in. brak decyzji, czy w budynku muzeum ma być teatr i o jakim charakterze, spowodowały we wrześniu zawieszenie prac nad projektem. Wiele osób obawiało się, że oznacza to zagrożenie dla muzeum. By zostało zbudowane, potrzebny jest np. zastrzyk pieniędzy z Unii, o które zabiega miasto za pośrednictwem Ministerstwa Kultury, a tutaj trzeba przestrzegać terminów.

W ubiegły czwartek Kerez spotkał się z przedstawicielami miasta, w rozmowach wziął także udział jego warszawski partner biznesowy architekt Stefan Kuryłowicz. Według Kereza, z którym rozmawiałam po spotkaniu, "są podstawy do tego, by proces zaczął się na nowo, bo wszyscy chcą znaleźć płaszczyznę porozumienia". - Problemem jest dzisiaj nie to, czy wstawić do muzeum teatr - mówił "Gazecie" Kerez - ale jak to zrobić. - Dla mnie najtrudniejsze będzie zintegrowanie teatru z muzeum, ale sądzę że to jest możliwe. Umieszczenie teatru o powierzchni 8 tys. m kw. w gmachu, który ma 30 tys., wpłynie na jego kształt, ale drastycznie go nie zmieni.

Kiedy architekci otrzymają program przestrzenny teatru, narysują jego projekt. Jak się dowiedziałam od dyrektora Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta Pawła Barańskiego, jeszcze kilka tygodni minie, zanim proces projektowania zostanie oficjalnie odwieszony, ale może to się stać już pod koniec grudnia.

Nie uzgodniono jeszcze wstępnego projektu - makiety i szkice budynku przygotowane w pierwszym etapie projektowania przez Kereza, które widzieliśmy latem w tymczasowej siedzibie muzeum przy ul. Pańskiej, a teraz można oglądać w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu (które nie uwzględniały teatru), na pewno jeszcze będą przeformułowane i zmienione.

A jednak urzędnicy z miasta na razie się nie martwią. Maciej Fijałkowski z miejskiego biura funduszy europejskich - Zgodnie z zapisami preumowy zawartej z Ministerstwem Kultury, aby uzyskać unijną dotację, miasto powinno złożyć kompletny wniosek o dofinansowanie dla projektu MSN w drugiej połowie 2010 r.

Paweł Barański ze SZRM twierdzi, że zdążymy, ale kiedy z nim rozmawiam, pojawia się inny problem - zbyt skomplikowanej według niego struktury finansowania tej inwestycji. W skrócie wyjaśnić to można tak: miasto jako inwestor na swojej działce pod Pałacem Kultury buduje coś, czym w przyszłości zarządzać ma ministerstwo. Muzeum Sztuki Nowoczesnej jest dziś tzw. instytucją narodową, czyli bezpośrednio podległą ministrowi.

- Miasto nie może budować czegoś dla ministerstwa - powiedział mi dyr. Barański - powinno być inaczej: wspólna jednostka kultury, a co za tym idzie wspólne finansowanie, czyli podzielone koszty budowy i działalności, najlepiej po połowie.

Jako przykład podał zorganizowane w ten sposób inne muzeum, które ma być zbudowane w Warszawie - Muzeum Historii Żydów.

Jednak i ten problem może być bez trudu rozwiązany. - W tej chwili najważniejsze jest, by MSN powstało, by je wybudować. W sprawie przyszłego zarządzania budynkiem jesteśmy otwarci. Nie obstajemy przy żadnej konstrukcji prawnej przyszłego organizatora - powiedziała "Gazecie" rzeczniczka Ministra Kultury Iwona Radziszewska.

Co oznacza, że choć w procesie budowy tego muzeum można się spodziewać jeszcze wielu turbulencji, przy dobrych chęciach da się wyjść na prostą. Stefan Kuryłowicz: - Muzeum musi powstać jako fakt, który zacznie zmieniać Pl. Defilad. Przez 20 lat niepodległości II RP zbudowano Gdynię i Centralny Okręg Przemysłowy, a my nie jesteśmy w stanie zabudować jednego placu w mieście!

- Czy Muzeum Sztuki Nowoczesnej powstanie? - spytałam Kereza po ostatnim spotkaniu z przedstawicielami miasta. - Jestem patologicznym optymistą - odpowiedział.

I tej myśli można się trzymać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji