Artykuły

Doczekaliśmy się przeboju w Teatrze Śląskim

"Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Wreszcie doczekaliśmy się w Teatrze Śląskim luksusowego tekstu. "Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej" ma szansę stać się teatralnym przebojem.

Stacja kolejowa w Jaworznie-Szczakowej to ważny węzeł. Można stąd odjechać w najróżniejszych kierunkach: do Najświętszej Panienki w Częstochowie, na wczasy do Świnoujścia, w stronę Giewontu, do kabaretowego zagłębia w Zielonej Górze czy do opery w Berlinie. Łaskawie dla literatury i teatru przez Jaworzno-Szczakową przejeżdżał nieraz Michał Witkowski, aż pewnego dnia wysiadł i znalazł docelową stację dla swojej nowej powieści.

Historia pana Huberta - lokalnego mafioso, właściciela lombardu, inicjatora wielu brudnych interesów, który snuje barwne wątki swojego życia lat 80. i 90. - trafiła teraz na scenę Teatru Śląskiego, który znajduje się niecałe 30 km od Szczakowej. Adaptację książki i jej teatralną inscenizację przygotował młody reżyser Jarosław Tumidajski.

Nie jest to podróż wagonem klasy lux, wszystko bowiem u Witkowskiego kipi od polskiej tandety, ale doczekaliśmy się wreszcie w katowickim teatrze luksusowego tekstu. "Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej" jest zdecydowanie najbardziej wyrazistą propozycją repertuarową tego sezonu i scenicznego roku w regionie. To prawdziwe teatralne kuszenie, bo jak oprzeć się ulepionej z obyczajowych kpin prozie Witkowskiego, do tego w wykonaniu mistrza grymasów Andrzeja Warcaby i na wyciągnięcie ręki na Scenie Kameralnej?

Witkowski rozprawia się z Polską sentymentalnie i czule, ale przy tym dość gorzko. W lombardzie, gdzie ludzie oddają zarówno rzeczy cenne, jak i bezwartościowe, Barbara Radziwiłłówna kolekcjonuje wszystko, co ludzkie i polskie: od dewocjonaliów, przez złote zegarki i rodowe perły, po tandetne wazoniki z szarotką. Niskie miesza z wysokim, święte z kradzionym, oryginały z kopią.

Długo przed premierą ważyły się zdania, czy da się pokazać monolog Barbary w teatrze. U Tumidajskiego Hubert zaczyna go na scenie samotnie, stopniowo jednak w monodram wkraczają kolejni bohaterowie, wyskakują z przyczepy, wynurzają się ze smug dymu na balkonie, przychodzą jak z zaświatów z każdego kąta. W finale spektaklu, jak w książce, drastycznie urywa się surrealistyczny pochód bohaterów rojeń Huberta i publiczność zaczyna wątpić w prawdziwość wszystkiego, co właśnie zostało powiedziane... Nie ma Saszy, szlacheckiej czapki z pawim piórem, drogi na Licheń ku odkupieniu czy słoika z dżemem, który jest remedium na wszystkie bolączki akwizytorów. W wątłej smudze światła zostaje tylko Andrzej Warcaba - ze zlęknioną twarzą, na której przez ostatnie dwie godziny mnożyły się grymasy, uśmieszki, na przemian figlarne i srogie spojrzenia.

Do tej roli Warcaba zakasał rękawy (także dosłownie, by było widać "modne" mankiety w paski jego tandetnej marynarki) i poradził sobie wybornie. Jego Barbara kiedy trzeba, jest zniewieściała, gdy zaczyna się bać, staje się pobożna, a kiedy chodzi o dobro interesu, potrafi być i wulgarna, i agresywna.

Choć to w pełni wieczór Warcaby, do spektaklu Tumidajski zaprosił jeszcze: charyzmatycznego Michała Czerneckiego (dwuznacznie wierny i oddany Barbarze Sasza), a także Marcina Szaforza (m.in. Felek), Annę Kadulską, Karinę Grabowską i Andrzeja Lipskiego.

Powieść Witkowskiego to świetna literatura, którą autor zbudował z najrozmaitszych literackich cegieł, gwar, stylistyk, gawęd, romansideł, podsłuchanych słów, sensacyjnych wątków i filmowych cytatów. Tumidajski wiernie za nim podąża. Może chwilami zbyt wiernie. Pozostaje gdzieś mały niedosyt reżyserskiej fantazji. Tumidajski postawił przyczepę, ścianę przyozdobił tłuczoną porcelaną, półki lombardu zapełnił fantami, odkurzył "Biełyje rozy", dodał kilka filmowych cytatów i... na nic więcej się nie odważył. Zabrakło mi jego wyrazistego, młodego, odważnego i autorskiego komentarza do rzeczywistości znanej mu przecież z autopsji. Mimo to zapraszam gorąco do Teatru Śląskiego na sceniczny świat według Witkowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji