Artykuły

Christian Kerez: Ja nadal chcę

Christian Kerez - projektant Muzeum Sztuki Nowoczesnej mówi "Życiu Warszawy", dlaczego chce renegocjować umowę z miastem i zmienić wysokość swojego honorarium. Opowiada też o swoim projekcie i architekturze Warszawy.

W jakim jest pan nastroju przed spotkaniem z miastem?

Christian Kerez: W bardzo dobrym. Liczę na konstruktywną i sensowną rozmowę.

Czy w projekcie muzeum znalazł pan miejsce dla teatru? Tak jak chce tego ratusz.

- Rozmawiałem o tym dwa tygodnie temu z miastem. Nie mogę zaprojektować teatru, bo tego nie przewiduje moja umowa. Znalezienie dla sceny miejsca w muzeum wiąże się z całkowitą zmianą projektu architektonicznego. Mówiłem o tym urzędnikom wiele razy. Muszą to wreszcie zrozumieć i podjąć decyzję, czy chcą budować muzeum według konkursowej koncepcji, czy wprowadzić w niej zmiany. Sytuacja od kilku miesięcy nie jest dla mnie jasna. Ostatnio zostałem skrytykowany za to, że w projekcie przygotowanym na konkurs wprowadziłem zbyt dużo poprawek. Nie chcę, żeby tym razem się to powtórzyło.

Dlaczego zaprojektowanie teatru w muzeum nie jest możliwe bez zmiany koncepcji architektonicznej?

- To bardzo proste. Teatr po prostu nie zmieści się w części komercyjnej, która ma zająć pow. 8 tys. mkw. Trzeba ją powiększyć i zmienić wysokość ścian z 6 do 12 metrów. W tym miejscu ma się też znaleźć 120 kolumn stanowiących podporę całej konstrukcji. Każdy architekt wie, że nie używa się ich wewnątrz teatru, więc trzeba je zlikwidować. To poprawki, których nie da się wprowadzić bez zmiany projektu.

Czy zmieni pan projekt architektoniczny muzeum?

- Zrobię to, jeżeli taka będzie decyzja miasta. Zmiana koncepcji wymaga konsultacji z różnymi inżynierami i architektami zajmującymi się projektowaniem teatrów. A to wszystko kosztuje.

Czy w związku z tym będzie pan renegocjował umowę z miastem?

- Jeżeli miasto zdecyduje o zmianie projektu, to będziemy musieli porozmawiać o warunkach umowy i wysokości mojego honorarium. Konsultacje ze specjalistami też kosztują. Wcześniej jednak będę musiał ich znaleźć, a to zajmie mi trochę czasu.

Będzie pan jutro rozmawiał z miastem o zmianie umowy i wysokości honorarium?

- Tak. Będę do tego przekonywał urzędników. Liczę, że miasto podejmie wreszcie decyzję, co dalej z muzeum i teatrem.

A co, jeśli miasto nie będzie chciało zmienić warunków umowy i zapłacić więcej?

- Wtedy ratusz będzie musiał wziąć odpowiedzialność za brak akustyki i innych rozwiązań technicznych wewnątrz teatru.

Czy rozważa pan np. podanie miasta do sądu?

- Na razie nie mam zamiaru iść do sądu. To naprawdę ostateczność.

Jak pan myśli, ile będzie kosztowała budowa muzeum po zmianie projektu?

- Nie wiem. Szczerze mówiąc, jeszcze tego nie policzyłem. O szczegółach będziemy rozmawiać, jeśli miasto zdecyduje się na zmianę projektu.

Jak pan ocenia swoją współpracę z miastem i Ministerstwem Kultury?

- To dla mnie nowe doświadczenie. Negocjacje wymagają kompromisu. Nie ma go jednak po stronie miasta i resortu. Ja jestem gotowy na zmiany, ale nie mogę tego zrobić bez jasnych sygnałów z ich strony.

Czy podobne trudności napotykał pan podczas współpracy z innymi miastami?

- Powiem tak. Jeśli pracuje się nad dużym projektem, zawsze pojawiają się problemy. W przypadku Muzeum Sztuki Nowoczesnej do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego urzędnicy odrzucili wprowadzone przeze mnie w projekcie zmiany.

Miasto wstrzymało prace nad muzeum. Czy nie ma pan czasami wrażenia, że muzeum w ogóle nie powstanie?

- Szczerze mówiąc, trudno mi to oceniać. Bardzo zależy mi na tym, żeby zrealizować swój projekt w Warszawie. Jest takie niemieckie powiedzenie, że nadzieja umiera ostatnia.

W Polsce mówimy, że nadzieja jest matką głupich.

- (śmiech) Nie słyszałem tego powiedzenia do tej pory, ale muszę się z nim zgodzić. Każdy projekt jest dla mnie nowym doświadczeniem i wyzwaniem. Może za taką cenę warto być głupim i naiwnym.

Ale ta sytuacja musi być dla pana trudna i frustrująca.

- Były bardzo trudne momenty, np. gdy miasto odrzuciło mój projekt po wprowadzeniu przeze mnie pierwszych zmian. Ale ja łatwo zapominam o trudnych doświadczeniach. Koncentruję się na pracy, która jest dla mnie najważniejsza. Mam nadzieję, że teraz się to nie powtórzy, a nasza współpraca będzie przebiegać bez problemów. Jedziemy na tym samym wózku, dlatego jednej i drugiej stronie powinno zależeć na zrealizowaniu inwestycji.

A, jeśli muzeum nie powstanie, będzie chciał pan realizować swój projekt w innym mieście?

- Muzeum Sztuki Nowoczesnej zaprojektowałem dla Warszawy. Chciałbym je zbudować w tym mieście, więc nie zamierzam pokazywać go nigdzie indziej.

Czy architekt to rzeczywiście wolny, niezależny zawód? Nie czuje się pan czasami uzależniony od polityków i urzędników?

- Myślenie, że architektura jest oderwana od przyziemnych realiów, to zwykła naiwność. Architekt w równym stopniu zależy od klientów i od decyzji polityków czy urzędników. To oni decydują o przestrzeni publicznej, infrastrukturze i planach zagospodarowania. Mimo to jako architekt twórca czuję się wolny i niezależny. Na etapie wstępnej koncepcji mogę puścić wodze fantazji, ale ostateczna decyzja zależy od klientów. Oni i ich potrzeby są tu najważniejsze. Znacznie bardziej niż zlecenia i pieniądze.

Pomówmy o pana projekcie. Co było dla pana inspiracją?

- Kiedy pierwszy raz znalazłem się na placu Defilad, zobaczyłem ogromną, tętniącą życiem przestrzeń. Ona mnie natchnęła. Chciałem ją zachować i przenieść do muzeum. Zależało mi na tym, żeby sam budynek stał się jej częścią. Stąd pomysł na przeszklone ściany. Spacerujący po placu ludzie nie będą musieli kupować biletu, żeby poczuć prawdziwą sztukę.

Co myśli pan o architekturze Warszawy?

- To dobre pytanie. Czasami wydaje się trudna w odbiorze, ale to dlatego, że jest naznaczona dramatyczną historią stolicy i całej Polski. Jeśli weźmie się to pod uwagę, wtedy łatwiej ją zrozumieć. Na tym właśnie polega jej specyfika i wartość.

Mówi pan o architekturze, na której piętno odcisnęła historia. Widać to na co dzień, kiedy spojrzymy na górujący nad miastem Pałac Kultury i Nauki.

- Obok stanie pana muzeum. Dlaczego w swoim projekcie nie odniósł się pan do "podarunku Stalina" i symbolicznie nie zaatakował go? Pałac Kultury i Nauki jest ikoną Warszawy. Jest częścią historii miasta - nieważne czy dobrą, czy złą - ważne, że należy do Warszawy. Nie chciałem go atakować, bo nie ma sensu zwalczanie historycznych świadectw. W moim projekcie chciałem uciec od polityki czy historii Polski.

A jak budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej będzie się prezentował w cieniu Pałacu Kultury i Nauki?

- To dwa zupełnie różne budynki. Zawsze powtarzam, że tylko w kontraście rodzi się harmonia. Mam nadzieję, że zwykli warszawiacy będą ją mogli dostrzec.

Ma pan swój ulubiony budynek w Warszawie?

- Niestety, został on już zburzony. To Supersam. Budynek był przykładem świetnej architektury powojennej Warszawy. Został skonstruowany w nowatorski sposób, z dachem zawieszonym i utrzymywanym w miejscu za pomocą stalowych lin.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji