Cuda i Juanita
Igraszki z diabłem
Minął kolejny tydzień telewizyjny. Był chyba dobry, chyba lepszy niż poprzednie. Rozpoczął go w Teatrze TV "Popiół i diament", w którym reżyser Hübner dokonał ważkiego przeakcentowania treści, na wywalczone dla Maćka Chełmickiego przez Wajdę i Cybulskiego miejsce pierwsze awansując Szczukę. Zmiana akcentu ciekawa i słuszna, bo uwarunkowana procesami, jakie nastąpiły przez te lat dwadzieścia w psychice społecznej. Tyle że nie Teatrowi TV przyznałbym tu laur, a inscenizatorowi niedawnej premiery w teatrze poznańskim, Romanowi Kordzińskiemu, który już przed pół rokiem wpadł na tę ważką myśl. Że zaś istotnie ważka, więc i warto wiedzieć, kto ją wymyślił. W dodatku, gdy Hübner Maćka jedynie odsunął nieco w tył, Krzysztof Kolberger go po prostu zdegradował: w skali odczuć, w randze przeżyć. No, ale Łomnicki jako Szczuka był świetny. Więc w sumie premiera na plus. Na plus również zakończenie tygodnia, czyli "Sam na sam" ze Zbigniewem Załuskim. Pułkownik, choć nieco przytłoczony mnogością filmowych przerywników, potrafił przekazać nam wiele pięknych refleksji o współczesności historii rozumianej jako metoda uczenia życia...
A przecież nie o tych pozycjach rozgłośnych pragnąłbym tu mówić. Modyfikując właśnie myśl Załuskiego i chcąc widzieć w programie telewizyjnym jako całości ową metodę uczenia życia, chciałbym zatrzymać się tutaj przez chwilę nad serialem produkcji NRD - "Siedem romansów Donny Juanity". Z pozoru to taka zwykła melodrama, która już samym tytułem krzyczy o odzew u kucharek. Lecz oglądając kolejne odcinki umacnia się w widzu przekonanie, jak bardzo przewrotny jest ten znak wywoławczy filmu. Kryje się za nim dramatyczna opowieść o kłopotach codziennych, o miłości, która stale nie chce być szczęściem, o obowiązku, który może wypełnić bolesną pustkę po nieudanym uczuciu. Zwykłe życie, zwykłe romanse, i ludzie zwykli: sympatyczni, leniwi, zapaleni, głupi, szczerzy. Obija się wśród nich trochę bezradnie Anita-Juanita, a my patrząc na jej przygody możemy się nauczyć, jak je fortunnie omijać. Jeśli oczywiście chcemy. Świetny serial, oby i u nas takie. Zobaczymy, jak się rozwinie "Najważniejszy dzień życia".