Artykuły

Potańcówka zamiast balu

"Ożenek" w reż. Bogdana Kokotka w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Recenzja Artura Łukasiewicza w Gazecie Wyborczej-Zielona Góra.

W zielonogórskim "Ożenku" wszystko jest bardziej poprawne niż w szkolnym przedstawieniu. A przecież z Gogolem powinno się poszaleć chociaż trochę.

Zielonogórscy widzowie pewnie sobie ostrzyli zęby w długim oczekiwaniu na premierę sezonu. Wszystko zapowiadało głośne teatralne wydarzenie: klasyka z najwyższej półki - "Ożenek " Nikołaja Gogola, gwiazda w obsadzie - Anna Seniuk, zdolny reżyser z Cieszyna - Bogdan Kokotek. Wprost szampański anons.

Skończyło się nie balem, a co najwyżej potańcówką.

Opowieść Gogola o nieudanym "ożenku" galerii śmiesznych zalotników z kupiecką panną Agafią Tichonowną stała się wielką satyrą na XIX-wieczną rosyjską podłość obyczajową, co siedzi w ludzkich duszach, przywykłych do poddaństwa i niewolniczego instynktu stada. Bo "Ożenek" nie jest zwykłą komedią, i nie tylko dlatego, że dramaturg złamał żelazną zasadę happy endu (w końcu zalotnik ucieka oknem i wszyscy plują sobie w twarz). Sztukę wypełnia masa gagów, przerysowanych indywiduów, zabawnych dialogów. Ale bywa, że Gogol wyhamowuje. Strzela jak z bata w dusze, wylewa kubły lodu dla otrzeźwienia, bo za śmiechem kryje się groza samotników i ludzi nieszczęśliwych.

Właśnie te momenty w zielonogórskim przedstawieniu były najsłabsze, nie przekonywały, nie tłumaczyły, że chodzi o coś więcej niż uciechę. Świat Gogola nie jest tylko atrakcyjny i zabawny, jest metaforyczny w swym okrucieństwie. U Kokotka wygląda na kwiatek do kożucha; jest, bo nie sposób go skreślić.

Aktorzy pod wodzą Anny Seniuk dbają przede wszystkim o komizm. Dowcip ma chwycić i tyle. Wystarczy spełnić więc warunek, gdy maszyna działała w miarę równomiernie w rytm rosyjskich muzycznych przerywników. Nie działa, ale zgrzyta. Dość udane (ale to za mało) role Koczkariowa (Wojciech Czarnota), Jajecznicy (Jerzy Kaczmarowski, obecnie najbardziej dojrzały aktor zielonogórskiej sceny), Agafii (Kinga Kaszewska-Brawer), czy przebłyski aktorskie bałwochwalcy, oficera-zalotnika Żewakina (Janusz Młyński), zderzają się z drewnianym aktorstwem Andrzeja Nowaka (Anuczkin), czy wręcz amatorskim w wydaniu Wojciecha Brawera (główny zalotnik Podkolesin).

Ma się wrażenie, że spektakl nie został dopracowany, kuleje. Może rzeczywiście trzeba było uderzyć się w piersi, że sezon został opóźniony z winy szefów teatru - i premierę wystawić w grudniu. Tak, jak zresztą najpierw zapowiadano. Przynajmniej szacunek dla Gogola tego wymagał. A tak ów pośpiech widać było u zawodowca, jakim jest Anna Seniuk. Dawno tak wybitnej aktorce nie zdarzyło się tyle pomyłek.

"Ożenek" w Zielonej Górze nie skończył się więc weseliskiem. Był imprezą, jakich wiele.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji