Murzyni Geneta
JEAN GENET jest u nas nieznany szerszej publiczności. Czytelnicy "Dialogu" mieli możność poznania jego trzech sztuk w polskim przekładzie ("Balkon", "Pokojówki" i "Murzyni"), bydgoski Teatr Propozycji zapoznał też wąski krąg swych odbiorców z "Pokojówkami". Polska prapremiera "Murzynów" w Teatrze "Ateneum" była więc pierwszą prezentacją Geneta szerszej publiczności.
Większość krytyków i ludzi teatru zgodna jest w tym, że wybór nie był najszczęśliwszy, z zamieszczonego w programie teatralnym listu autora do polskich tłumaczy wynika, że Genet przeciwny był graniu "Murzynów" w Polsce. Przedstawienie wykazało, że miał rację. W Paryżu "Murzynów" grał zespół aktorów murzyńskich, dlatego konstrukcyjne założenia sztuki, rzutujące na jej wymowę ideową, zgodne były z artystycznymi i ideowymi oraz formalnymi zamierzeniami autora.
By zrozumieć, jak zasadniczym deformacjom i przewarstwieniom ulega przedstawienie, grane przez białych aktorów, trzeba zapoznać się z konstrukcją sztuki i zamysłem autorskim. Otóż Genet w swej sztuce rozbija jednocześnie dwa mity: powszechnie przyjęte fałszywe wyobrażenia białych o Murzynach oraz konwencjonalne obiegowe i schematyczne wyobrażenia Murzynów o białych. Buduje więc ja w oparciu o Pirandellowską tezę: jesteśmy nie takimi jakimi jesteśmy, lecz takimi, jakimi wydajemy się innym. W sztuce jego występują wyłącznie Murzyni, z tym, że część ich ("Dwór") gra w maskach, udając "białych", typowych reprezentantów kolonialnego systemu w Afryce. Murzyńscy "komedianci" odgrywają przed "dworem" schematyczną sztukę z życia Murzynów, zbudowaną na tradycyjnych wyobrażeniach białych o Murzynach. Jest więc odtworzenie rzekomego "rytualnego" zabójstwa białej kobiety, dokonanego przez Murzyna z pobudek rasowej nienawiści z domieszką elementu seksualnego, jest Murzynka prostytutka z domu publicznego dla białych, jest sentymentalna miłość Murzyna do tej prostytutki, a przy okazji wygłasza się wiele różnych obiegowych opinii oraz sądów o białych i Murzynach. Obrana konwencja sztuki jest dla autora bardzo wygodna, może bowiem zawsze ukryć się za nią wtedy, gdy ktoś chciałby te opinie i sądy przyjmować dosłownie jako kontrowersyjne, może też odrzucić konwencję wtedy, gdy komuś sądy te i opinie dogadzają, jako słuszne i uzasadnione. Ten sam klucz przydatny jest również do rozszyfrowania "białego dworu". I w tym właśnie chyba trzeba widzieć ideową słabość "Murzynów", w tej wieloznaczności spowodowanej założeniami formalnymi.
Oczywiście "Murzyni" w wykonaniu białych (w tym wypadku polskich) aktorów nabierają innej wymowy, barwy, tonacji. I inna, bardziej pogmatwana i bardziej wieloznaczna jest ich konstrukcja formalna i ideowa. To już nie piętra, ale wieżowce umowności. No bo biali przebrani za Murzynów udają murzyńskich aktorów, którzy grają umowną i schematyczną sztukę o Murzynach dla Murzynów przebranych za białych, których grali biali aktorzy przebrani za Murzynów udających białych...
W tym "przebraniu" teatr nie był zresztą konsekwentny, bo na przykład wszyscy aktorzy zaznaczają umownie swą "murzyńskość" jedynie przez nałożenie na twarz czarnej szminki w owalu z pozostawieniem wokół niego białej skóry, natomiast Hanna Skarżanka (jedyna zresztą, która nie potraktowała umownie kreowanej postaci Murzynki Felicji, bardzo realistycznej i bliskiej prawdy), była cała umazana na czarno, co mogło dodatkowo komplikować w odbiorze i tak już mocno zagmatwaną myślową konstrukcję, sztuki. Poza Skarżanką (mimo "niepełnej" charakteryzacji) przekonujące postacie Murzynów stworzyli Roman Wilhelmi (Wioska) i Teodor Gendera (Saint-Nazaire). Ta druga postać, chociaż epizodyczna, była kluczową dla ideowego sensu sztuki, wychodziła bowiem poza założoną przez autora umowność. To był ten realistyczny bohater rozgrywającego się poza "murzyńską błazenadą" sceniczną dramatu walki Murzynów o wyzwolenie całej Afryki z białej pętli kolonializmu.
Sztuka, przy swoich walorach ideowych i formalnych (które musiały z konieczności w "białym" teatrze ulec deformacji), zawiera wiele drastycznych określeń, na scenę przedostało się ich na szczęście bardzo mało. Reżyser przedstawienia Zygmunt Hübner zaprezentował się tu jako twórca teatralny wysokiej klasy i nie jego winą jest, że wymowa "Murzynów" daleko odbiega od zamierzonej przez autora.