Artykuły

Nieuchronność

- Ten tekst jest wyjątkowo aktualny pośród tego co się dzieje - pomieszania języków, niemożności porozumiewania się ludzi ze sobą, niezadowalających odpowiedzi na pytania, które ludzie sobie stawiają - mówi GUSTAW HOLOUBEK, reżyser warszawskiego "Króla Edypa" przed dzisiejszym [22 listopada] spektaklem w Poznaniu.

Przedstawienie czyste jak Iza, urzekające tajemnicą, metaforą, niedopowiedzeniem, dające radość obcowania ze sztuką teatru w najszlachetniejszym wydaniu - tak recenzenci pisali o "Królu Edypie" w reżyserii Gustawa Holoubka [na zdjęciu]. To niezwykłe przedstawienie, przygotowane na 75-lecie Teatru Ateneum, zobaczymy w Poznaniu 22 listopada w Teatrze Wielkim, dzięki Agencji Artystyczno-Reklamowej Gruv Art. Poznaniacy mają szansę zetknąć się nie tylko z arcydziełem Sofoklesa, ale także aktorstwem najwyższej próby. Wystąpią: Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Piotr Fronczewski, Jerzy Trela, Jan Kociniak, Marian Kociniak, Krzysztof Gosztyła, Jerzy Kamas, Tadeusz Borowski. Przedsięwzięciu patronuje "Głos Wielkopolski".

Z Gustawem Holoubkiem, reżyserem "Króla Edypa", rozmawia Beata Machowska-Kaczmarek

Wierzy pan w nieuchronność przeznaczenia?

- W pewnym sensie tak. A może w większym sensie niż mi się wydaje. Wskazywałoby na to moje przekonanie, że wszelkie planowania dnia następnego, i tych następnych dni, a skończywszy na planowaniu kariery, awansów w ciągu całego życia nigdy mnie nie dotyczyły. Widocznie dlatego, że byłem zdany na niespodzianki dnia, bez usiłowania wpływania na to co ma się wydarzyć.

To wynika z pańskiej konstrukcji psychicznej, czy raczej z postanowienia, że oto ja Gustaw Holoubek nie będę dążył do takich czy innych celów. A może to wynik wyjątkowej swobody życia?

- Każdy człowiek, kiedy wstaje rano, to stoi przed jakiegoś typu wyborem. Wprawdzie ma wyznaczone zajęcia jeśli jest człowiekiem pracy, ale reszta jest kwestią wyboru.

Jest pan zadowolony ze swoich życiowych wyborów?

- Tak. W tej chwili mogę powiedzieć, że gdybym wróci, to robiłbym to samo.

Czyli byłby pan aktorem, reżyserem...

- Prawdopodobnie tak.

A dyrektorem artystycznym w Teatrze Ateneum?

- O, tego nie wiem.

A jednak właśnie tutaj przyszło panu świętować jubileusz 75-lecia teatru i swój własny jubileusz...

- Tak się złożyło. "Edypa" wybierałem na jubileusz teatru. Szło nam o pozycję, którą można znaleźć na tak zwanej najwyższej półce literatury dramatycznej, o pozycję, która zalicza się do światowej klasyki

Co pana w tej historii zaciekawiło, podnieciło?

- Przede wszystkim uderzająca niezmienność prawdy dotyczącej człowieka. Sztuka "Król Edyp" liczy sobie mniej więcej dwa i pół tysiąca lat. To jest zdumiewające do jakiego stopnia mogło nic się nie zmienić... Mówię o człowieku, o jego kondycji, jego tajemnicy. O sensie jego istnienia w ogóle. Dlatego wydaje mi się, że ten tekst jest wyjątkowo aktualny pośród tego co się dzieje - pomieszania języków, niemożności porozumiewania się ludzi ze sobą, niezadowalających odpowiedzi na pytania które ludzie sobie stawiają. Tego typu dzieło daje krótką odpowiedź i wraca do źródeł. Do tego czym powinien być człowiek. Rzecz jest o tym, co było podstawą filozofii Grecji antycznej. O wierze w niezachwiane wyroki losu, bez możliwości wpływu człowieka na tę kolej losu.

To dość pesymistyczna wizja świata...

- Grecy tylko pozornie zdają los ludzi na kaprysy bogów. W gruncie rzeczy obarczają szaloną odpowiedzialnością za wszystkie czyny samego człowieka

Aktorzy mówią, że ten spektakl jest czymś wyjątkowym w ich karierze...

- To główne zwycięstwo tego spektaklu. Aktorzy są znakomici. Właściwie o prawie wszystkich rolach, z Edypem na czele, mógłbym powiedzieć, że są to kreacje. Dbaliśmy przede wszystkim, żeby dobrze mówić. Nie tylko, by wszyscy zrozumieli o co chodzi, ale żeby ze słów zbudować całą dramaturgię. W przypadku wymagań, jakie stawia ta literatura wydaje się to czymś zasadniczym.

Najważniejsze jest słowo. Stąd ta oszczędna scenografia, ponadczasowe kostiumy?

- Scenografia była wynikiem ogromnej dyskusji między scenografem, aktorami i mną. A kostiumy nie aktualizują niczego. Nie mogły to być stylowe, jakoby autentyczne kostiumy greckie, ani też stroje współczesne, ale coś co jest poza czasem.

I taki teatr, sądząc po reakcji publiczności, broni się w naszych czasach...

- Teatr jest pełny, na widowni widzimy dużo młodzieży. Ludzie reagują bardzo żywo. Cieszymy się bardzo, że jedziemy z tym przedstawieniem do Poznania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji