Artykuły

Plugawa normalność

"Zagłada ludu, albo moja wątroba jest bez sensu" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.

Tytuł "Zagłada ludu, albo moja wątroba jest bez sensu" [zdjęcie z próby] brzmi jak manifest. Werner Schwab, sztandarowy obrazoburca, zdrapuje farbę z ludzkich twarzy, "zdejmuje" uśmiechy, obdziera ze złudzeń, wieszczy globalne, a przynajmniej indywidualne unicestwienie człowieczeństwa, które już się dokonało, ale zakłamanie i obłuda nie pozwalają się do tego przyznać. Autor nazywa swoją sztukę "radykalną komedią".

Na scenie Teatru im. Jaracza Grzegorz Wiśniewski (reżyseria, scenografia, światło) jest jak dyrygent perfekcyjnej orkiestry (rewelacyjni aktorzy!), grającej na naszej wrażliwości, odporności i poczuciu bezsensu, którego oznak dopatrzyć się można nie tylko w wątrobie.

Nabożna pani Robakowa (kreacja Barbary Marszałek) nienawidzi swojego kalekiego syna. Herman (znakomity Przemysław Kozłowski) odwzajemnia ten wstręt, choć jednocześnie potrzeba mu bliskości i oparcia.

Obok familia Kovaciców jak z obrazka - arcyprzekonująco namalowanego przez Milenę Lisiecką i Mariusza Jakusa, oraz grające ich córki Matyldę Paszczenko i Annę Sarnę. Ich wszechświat to nowe meble, uporządkowane życie, pokłady hipokryzji, kazirodztwo, prymitywna głupota.

Zdawać się może, że jedyną istotą odstającą od tej menażerii będzie wdowa po ginekologu pani Grollfeuer (Bogusława Pawelec, modelowa, przejmująca femme fatale). "Skamieniałam" - tak określa swój stan, ale jak się okaże - nienawiść do ludzi i świata jest i w kamieniu. Zaaranżuje swoje urodziny i rozprawi się z całym radosnym towarzystwem, tak jak niegdyś z mężem, którego nagie zwłoki zalegają fotel, by na chwilę ożyć... Nienawiść jest wszechobecna, rządzi obrzydliwą, żałosną normalnością.

Wiśniewski przez moment chce poprawić nasze samopoczucie. Prowokuje do uwierzenia, że to brutalna, ale tylko gra i teatralna fikcja. Za chwilę jednak wróci do plugawej realności. Już nie ma się z czego śmiać. Ubrana w elegancki kostium, przystrojona błyskotkami, odsłaniająca mniej i bardziej apetyczne dekolty, jest bowiem tylko odrażającą grą pozorów, kołtuństwem w wielu odmianach.

Intrygujący spektakl, poruszający tekst - słowa i zdarzenia włażące pod skórę, dotykające do bólu. Koncert na najwrażliwszych strunach, prowokacja, z którą warto się zmierzyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji