Artykuły

Laboratorium zła

"Intryga i miłość" w reż. Katarzyny Raduszyńskiej w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze. Pisze Katarzyna Kamińska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Pierwsza premiera tego sezonu w Teatrze Jeleniogórskim to spektakl na wskroś nowoczesny. "Intryga i miłość" Katarzyny Raduszyńskiej to opowieść o najmroczniejszych stronach ludzkiej duszy

Spektakl o opowiada o mrocznych zakamarkach ludzkiej duszy"Intryga i miłość" to romantyczna historia miłości Luizy (Anna Ludwicka) i Ferdynanda (Piotr Żurawski). Ona jest córką mieszczańskiego muzyka (świetny Piotr Konieczyński), on zaś synem prezydenta (Bogusław Siwko), który swoje stanowisko zdobył, zabijając poprzednika. Różnice klasowe są przeszkodą dla ich uczucia, a ojciec usiłuje zmusić chłopaka do poślubienia Lady Milford (ciekawa Małgorzata Osiej-Gadzina), książęcej metresy. Syn grozi, że ujawni jego mroczną przeszłość, i chwilowo udaje mu się uniknąć ożenku. Także dworzanin Wurm (bardzo obiecujący Robert Mania), sam starający się o rękę Luizy, chce zniszczyć ich uczucie. Wymyśla więc intrygę, w wyniku której Luiza wyrzeka się swojej miłości do arystokraty.

Reżyserka w ciekawy sposób ukazuje zło, które czyni ukrytym bohaterem "Intrygi i miłości". Każdej z postaci wydaje się ono być pisane, prędzej czy później się ujawnia. Zło wydaje się być dla Raduszyńskiej podstawą naszej pierwotnej natury, która tylko chwilowo jest okiełznana przez społeczeństwo czy system państwowy. Gdy bohaterowie mówią o miłości, cnocie czy honorze - brzmią ironicznie. Dla nich sprawą nadrzędną jest zawsze własny interes i zachowanie pozorów.

"Intryga i miłość" to spektakl na wskroś nowoczesny - akcja dramatu rozgrywa się w przestrzeni, która przypomina połączenie pasieki i laboratorium. Jej odrealnienie i sztuczność podkreślają machinę schematu, który wisi nad bohaterami niczym antyczne fatum. Reżyserka nie rysuje nazbyt mocną kreską relacji między bohaterami, by skierować światło przede wszystkim na nich samych. Postacie wydają się odgrywać one man show, zupełnie nie zwracając uwagi na uczucia innych. Bohaterowie spektaklu Raduszyńskiej nie są żywymi ludźmi, a bardziej figurami. Taki zamysł daje małe pole do popisu wykonawcom - postacie ubogie w emocje lub przerysowane pozwalają na raczej skromne czerpanie z gamy środków aktorskich.

Reżyserka obrała intrygujący kierunek, jednak spektaklowi brak wyrazistej pointy, szwankuje dynamiczna z początku narracja. "Intryga i miłość" zapowiada ciekawy sezon w Teatrze Jeleniogórskim. Możemy spierać się o to, czy nowoczesny teatr dekonstruujący klasykę jest potrzebny, czy nie, czy jest pseudoartystyczną hochsztaplerką, czy ważnym nurtem. Spektakl Raduszyńskiej dowodzi jednego - nie można mu odmówić spójności i wyrazistości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji