Osaczeni przez nosorożce
SKWARNA, jednostajna niedziela w mieścinie francuskiej. Nagle na ulicach pojawia się nosorożec, podobnie jak w znanej publiczności polskiej sztuce Frischa "Biedermann i podpalacze" mieszkańcy miasteczka starają się zbagatelizować to wydarzenie, uspokajają się wzajemnie, jakiś logik od siedmiu boleści snuje na ten temat abstrakcyjne rozważania. Ale nosorożce zaczynają rosnąć jak grzyby po deszczu i oto na naszych oczach cała ludność miasteczka bez większych oporów przeistacza się w nosorożców. Jedyny ,,sprawiedliwy", biedny zahukany urzędnik, chciałby również stać się jak wszyscy nosorożcem, ale mu to jakoś nie wychodzi. Więc jako samotnik wypowiada nosorożcom walkę. Nikt nie ma wątpliwości, że ta samotnicza walka człowieka słabego, wykolejonego skończy się katastrofą.
Takie są mniej więcej zarysy sztuki Ionesco "Nosorożec", którą w ramach zakończonego w niedzielę Toruńskiego Festiwalu Teatralnego zaprezentował ludziom teatru z całej Polski teatr "Wybrzeże". Utwór Ionesco ironicznie tragiczny w swej wymowie, jest aluzyjny i wieloznaczny. Na Zachodzie, gdzie zdobył ogromne powodzenie ,.Nosorożec" uważany jest za utwór antynazistowski. Nie tylko w NRF ale i we Francji. Pisarka lewicowa Elsa Triolet wypowiedziała niedawno na temat ,,Nosorożca" w piśmie Lettres Francaises słowa następujące: "Trzeba zdumiewającego wysiłku aby przypuszczać tu jakieś inne "anty" oprócz tego, jakie się dodaje do rzeczownika "faszyzm".
INSCENIZATOR widowiska w teatrze ,,Wybrzeże" Zygmunt Hübner kierował się w swym wysiłku słowami Ionesco, że można niekiedy grać wbrew tekstowi i na tekście bezsensownym, absurdalnym, komicznym zaszczepiać inscenizację i interpretację poważną, uroczystą, ceremonialną. W przeciwieństwie do Zachodu jego ,,Nosorożec" właściwie nie rozgrywa się w klimacie niemieckim. Poza tym bohater sztuki nie staje się nosorożcem dlatego, że nie potrafi nim zostać, lecz jako bojowy reprezentant tych wartości, które nosorożce miażdżą i tratują. Jego końcowe wyzwanie i zapowiedź walki ma chwilami coś ze zrywów mickiewiczowskiego Konrada.
Szarego urzędniczynę, który nie potrafi zostać nosorożcem gra inscenizator utworu. Niezależnie od zastrzeżeń, które budzi ujęcie postaci w scenie końcowej, trzeba przyznać, że mamy tu do czynienia z kreacją na skalę bardzo wysoką, jedną z najlepszych jaką się w ostatnich latach oglądało na scenach polskich. Hübner jest bardzo prosty, bardzo ludzki, bardzo naturalny, zwłaszcza w pierwszych dwóch aktach ironiczny w stosunku do siebie i otoczenia. Przez cały czas widowiska mamy przed sobą żywego człowieka, nie jakąś postać wymyśloną, która nas o czymś poucza.
Cały zespół gra z wielkim skupieniem, daje postacie niezwykle plastyczne. Wstrząsająca jest przemiana w nosorożca przyjaciela bohatera, Jana, w ujęciu Zdzisława Maklakiewicza. Z szaraczków, otaczających w biurze główną postać sztuki na plan pierwszy wybija się Bohdan Wróblewski, piękną sylwetę Daisy, która opuszcza swego ukochanego dla nosorożców daje Krystyna Łubieńska, ostro rysuje sylwetę logika Tadeusz Wojtych.
Całość również i pod względem scenograficznym trzyma przez cały czas w ogromnym napięciu i wywołuje refleksje, od których długo po zapadnięciu kurtyny wyzwolić się nie można.
Zwarty, celny, precyzyjny przekład Adama Tarna.