Artykuły

Emocje i chochołowi ludzie

Spektakle Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca w Lublinie recenzuje Grzegorz Kondrasiuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Od trzech dni trwa 12. edycja Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca. Na półmetku imprezy zwraca uwagę niezwykle silna i - co ważne - różnorodna reprezentacja lokalnej sceny tanecznej.

Tworzona przez Hankę Strzemiecką od połowy lat 90., dziś scena ta zaowocowała bardzo indywidualnymi choreografiami tancerzy, którzy stawiali wtedy swoje pierwsze kroki artystyczne. Anna Żak, kierująca Grupą Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej, pokazała dwie najnowsze prace - "stadium" i "daleko od ciała" (drugi spektakl we współpracy z Darią Dziedzic, firmowany jako duet d&a dance action). W poniedziałek wystąpi inny tancerz Lubelskiego Teatru Tańca - Wojciech Kaproń, w granym solo "kosmosie" we własnej choreografii. W ostatnich latach do tego grona dołączył Tomasz Bazan, poszukujący swojej drogi w zupełnie innych regionach inspiracji. Jego Teatr Maat Projekt pracuje nad własną odmianą japońskiego stylu butoh. Wraz ze swoim zespołem Bazan przygotował na spotkania premierowy spektakl "My (Requiem)".

Każdy z twórców odmienia jednak taniec przez inne przypadki. Spektakl d&a dance action [na zdjęciu] to bezpośredni, szczery przekaz wypowiedziany w swobodnie płynącym strumieniu obrazów, opowieść o najprostszych i najpowszechniejszych uczuciach i emocjach - miłości, rozpaczy, samotności, wstydzie. To poszukiwanie piękna w człowieku - temat, od którego teatr ucieka w obawie przed posądzeniami o banał i cukierkową, uładzoną wizję świata. Jednak dotknięty w taki sposób, w jaki zrobiły to Anna Żak i Daria Dziedzic, ukazuje swój wielowymiarowy, niełatwy urok. Dokładnie na przeciwnym biegunie sytuuje się estetyka Teatru Maat Bazana - radykalnie mroczna, nadekspresyjna, drążąca organiczną, nieuświadamianą stronę ludzkiego istnienia. Znika tu człowiek w całej swojej duchowej złożoności - pozostaje tylko ciało. Ciało bezbronne, wystawione na pastwę miotającej nim energii, chorobliwie wprost brzydkie i karykaturalne. Nie jest nawet istotą, co najwyżej zbiorem kilkunastu obsesyjnie powtarzanych zachowań, rodzajem ekranu, przez który wygląda na nas zło świata. Podnosi w niemym pytaniu palec w kierunku nieba, twarz ma wykrzywioną w pytającym, zdziwionym grymasie. To jeden z "wydrążonych ludzi", tak sugestywnie opisanych przez Eliota: "My, wydrążeni ludzie/ My, chochołowi ludzie/ Razem się kołyszemy/ Głowy napełnia nam słoma/ Nie znaczy nic nasza mowa". "My (Requiem)" - bodajże czwarty spektakl butoh Tomasza Bazana - wniósł do jego drogi w sztuce nieco nowych rozwiązań. Bazan odrzucił w nim bezpośrednie cytaty i odniesienia do stylistyki swoich mistrzów butoh, zwracając się w kierunku teatru tańca, a konkretnie tej jego odmiany, zwanej w zachodnim świecie physical theatre, teatrem fizycznym. Dodajmy, że w składzie Teatru Maat pojawiła się nowa postać, tancerka Barbara Bujakowska, absolwentka Institut for Dance Art w Linzu. Tym samym Maat zmierza stopniowo od swojej wczesnej "studenckiej" historii w kierunku tzw. profesjonalizmu. Być może dlatego zespół towarzyszący głównemu tancerzowi i choreografowi w końcu w pełni zaistniał na scenie, jak dotąd bowiem bardzo mocno odstawał (na niekorzyść) od ekspresji samego Bazana.

Trzeci lubelski zespół GTWPL, czyli Grupa Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej, pokazał choreografię inspirowaną rzeźbami Magdaleny Abakanowicz. "Stadium" kontynuuje linię poszukiwań formalnych, obecną w wielu wcześniejszych pracach GTWPL, jeszcze pod kierownictwem Hanki Strzemieckiej. To badania nad przeobrażaniem ciała, rozważania nad rytmem, ruchem w przestrzeni, burzeniem przyzwyczajeń percepcji odbiorcy.

Festiwal otworzył spektakl "Po drugiej stronie rzeki" rosyjskiego Chelyabinsk Contemporary Dance Theater. Zespół imponował profesjonalizmem dziewiątki wykonawców, tańczących układy wymagające nieprawdopodobnej sprawności fizycznej. Doskonały pod względem technicznym, z niezłą oprawą wizualną, kilkoma akcentami humorystycznymi mimo wszystko mógł znużyć jałowością tej precyzyjnie wysterowanej maszyny. Autorski komentarz kazał nam dopatrywać się narracji obyczajowej, portretu życia młodzieży dorastającej na rosyjskiej prowincji. Rozsiane tu i ówdzie obrazki, gra z rekwizytami nie złożyły się jednak w klarowną całość zmierzającą prosto do celu. Perfekcja wykonania zdominowała treści i przesłania, stała się celem samym dla siebie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji