Artykuły

Tewje Mleczarz Superstar

"Skrzypek na dachu" w reż. Jerzego Gruzy w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Premiera nowej wersji "Skrzypka na dachu" w Teatrze Muzycznym w Gdyni przyniosła popis aktorskich możliwości Bernarda Szyca w roli Tewjego i inscenizacyjnej sprawności Jerzego Gruzy. Musical skazany jest na sukces.

Jerzy Gruza ryzykował wiele - autor największych sukcesów Teatru Muzycznego lat 80. położył na szali legendę wcześniejszych inscenizacji i postanowił drugi raz wejść do tej samej rzeki. Maciej Korwin, dyrektor gdyńskiej sceny namówił go, by jeszcze raz wziął na warsztat "Skrzypka na dachu" - niedościgniony wzorzec swojego gatunki. Maciej Korwin mówił po premierze, że dojrzał do tej decyzji dopiero gdy uznał, że Bernard Szyc - aktor związany z Muzycznym od 1991 r., solista i choreograf - jest w stanie sprostać roli Tewjego Mleczarza.

Korwin się nie mylił. Szyc udowodnił, że jest do tego stworzony. Ubogi mleczarz to postać wyjątkowo wyczulona na prawdę. Nie da się zagrać go dobrze, jeśli nie ma się jego cech, podobnej wrażliwości i charyzmy niepozwalającej widzom oderwać od niego oczu. Bernard Szyc, król tego przedstawienia, wszystkie te cechy posiada. Na jego barkach spoczywa cała opowieść o żydowskiej rodzinie z małej Anatewki, z której kolejno idą w świat córki Tewjego. Dodajmy też, że jego dziełem jest również przygotowanie całej choreografii przedstawienia.

Szycowi partneruje Dorota Kowalewska jako jego żona Gołda. Niezbyt udana to rola - stonowana i pełna ciepła, lecz przez to mniej wiarygodna. Przecież Gołda, której mąż boi się wyjawić prawdę, że zmienił zdanie w sprawie kandydata na zięcia, nie może być tylko jego cieniem. Z Dorotą Kowalewską na zmianę Gołdę grać będzie Grażyna Drejska, której na premierowym spektaklu przytrafił się pech - problemy techniczne sprawiły, że grany przez nią duch Frumy-Sary nie zdołał przelecieć nad sceną. Ale i tak sekwencja snu Tewjego, z ruchomymi macewami i Alicją Piotrowską w roli zmarłej babci Cajtli, ma wiele urody. W pamięć zapadają też role swatki Jenty (wyrazista Ewa Gierlińska), rzeźnika Lejzora Wolfa (Jacek Wester) i Rabina granego przez Jana Wodzyńskiego, nestora gdyńskiej sceny.

Widownia Muzycznego przywykła do imponujących sekwencji zbiorowych i tym razem się nie zawiodła - dynamizm, żywiołowość, dopracowane partie chóralne i taneczne są absolutnie bez zarzutu.

Ozdobą spektaklu jest obecność barwnych obrazów Chagalla, które za sprawą animacji Dawida Kozłowskiego stają się tłem akcji i jej artystyczną przenośnią. Gruza zapowiadał, że zamierza odejść od realistycznej scenografii. I tak się stało - dekoracje Małgorzaty Szydłowskiej sprowadzają się co prawda do kilku ruchomych plansz inspirowanych wycinanką żydowską, ale za to znakomicie uzupełniają ją stylowe rekwizyty i kostiumy Barbary Ptak.

W finale reżyser przygotował niespodziankę - w ostatniej scenie, w której Żydzi opuszczają Anatewkę i udają się na tułaczkę, odwołuje się do Holokaustu. Znakomity to pomysł, choć zilustrowany zdecydowanie zbyt dosłownie. Na czym polega? Nie zamierzam wyjawić - najlepiej, by każdy ocenił go sam.

Na razie będą z tym jednak kłopoty - wszystkie bilety do końca roku już sprzedano, ale po 20 listopada ruszy sprzedaż wejściówek na styczeń.

Czekamy na opinie

Czytelników, którym udało się dostać bilety na listopadowe i grudniowe spektakle, prosimy o przysyłanie swoich opinii i recenzji o nowej wersji "Skrzypka na dachu" na adres redakcja@gdansk.agora.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji