Pedro Almodóvar w polskim domu
"Nie wszystko o mojej matce" w reż. Andrzeja Dopierały w Teatrze Korez w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowicach.
Tytuł sztuki "Nie wszystko o mojej matce" Nataszy Kielak przywodzi na myśl film Pedra Almodóvara, ale okazuje się historią na wskroś polską. Kameralny spektakl gości teatr Korez.
Na scenie tylko niezbędne minimum: zapadnięte fotele, stare radio z gałką i zużyty termos na zupę. I one dwie - schorowana matka, mistrzyni świata w szantażu emocjonalnym, i córka, która choć dusi się od rodzicielskiej pępowiny, nie może jej przeciąć. Skazane tylko na siebie, zużyte kobiety.
W scenicznej godzinie jest moment na spóźniony bunt wyrażony wulgarnymi słowami, które kaleczą uszy matki, i kumulowaną latami złość. Ale pojawiają się też strzępy wzajemnej miłości. Kielak zgrabnie napisała "historię smutnych kobiet, która nie ma końca" - opowieść o matce dewotce, której dekalog nie pomógł w stworzeniu szczęśliwej rodziny, i samotnie wychowującej dziecko córce.
Tym dwóm grzesznym kobietom przygląda się trzecia: Matka Boska (Katarzyna Waksmundzka), cała w złocie i błękicie, którą scenograf Piotr Szmitke usadził na podwyższeniu w ramach świętego obrazu i dal do rąk wiolonczelę. Ze spokojem przygrywa im w trakcie każdej śpiewanej modlitwy i z cierpliwością słucha słów błagalnych.
Z połączenia lirycznych, gorzkich i dowcipnych słów z dźwiękami wiolonczeli i aktorskim kalejdoskopem emocji Ewy Leśniak i Anny Kadulskiej powstał dobry kameralny spektakl.
Spektakl, w którym dobra grzesznica na skraju załamania nerwowego i pełna win dewotka szukają drogi, która pozwoli im się spotkać.
Niezależną produkcję autorskiego duetu Natasza Kielak (tekst) i Stanisław Witta (muzyka) w reżyserii Andrzeja Dopierały można obejrzeć 14 listopada w teatrze Korez.