Artykuły

Antyk w stylu Hendriksa

"Penthasilea" w reż. Luca Percevala z Shaubühne Am Lehniner Platz z Berlina na Międzynarodowym Festiwalu Warszawa Centralna. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Berlińska "Penthasilea" Luca Percevala to rewelacja festiwalu Warszawa Centralna. Rytualna i mroczna opowieść o wojnie, niebie i piekle miłości.

Jimi Hendrix zinterpretował w Woodstock hymn USA, odgrywając w gitarowym solo dramat wojny w Wietnamie, huk bombardujących samolotów, furię i nienawiść żołnierzy, agresję będącą przekleństwem ludzkiej natury. Luc Perceval, jeden z najważniejszych światowych reżyserów, poszedł podobnym tropem, inscenizując w berlińskiej Shaubühne tragedię von Kleista o Penthesilei, królowej Amazonek, która porwała Achillesa z pola wojny trojańskiej.

Reżyser ustawił na środku sceny stos ofiarny z drewnianych bali, a rytualny krąg zaznaczył białą farbą. Nie trzeba mu materiałów wybuchowych, by teatr drżał w posadach. W półtoragodzinnej improwizacji na żywo gitarzysta Jean-Paul Bourelly gra apokalipsę, zgiełk bitwy, amok bohaterów, żądzę krwi, władzy i upokorzenia przeciwnika. To muzyczna Katrina.

Flamandzki reżyser nie bał się pokazać herosów starożytności jako dzikich bestii w ludzkiej skórze, niemal ludzi pierwotnych z filmowej "Walki o ogień". Podkreślił ich zwierzęcą naturę błotem, które pokrywa ciała i ubrania. Z błota powstali, są błotem i w błoto się obrócą. Natarli nim włosy i twarze. To znak wojny i barwa ochronna. Bo ludzkość kocha wojny, podstępy, zdradę. Jest odwiecznym wojownikiem. Nawet teraz, kiedy używa kamuflażu organicznych kosmetyków i żeli.

Nie od początku spektakl jest arcydziełem. Narracyjna ekspozycja bitwy nuży. Ale zaczyna się historia Amazonek. Jedna z aktorek z nagą, różową piersią wysuniętą na brudną, zabłoconą koszulę opowiada, jak zamordowano ich mężów. Jak musiały spać z najeźdźcami. Wtedy przetopiły kobiece ozdoby na sztylety, a potem każda oderżnęła sobie jedną pierś, by lepiej zabijać z łuku. W tej opowieści jest cały teatr Percevala z charakterystycznym dla niego napięciem życia i śmierci, rozedrganiem pomiędzy miłością a nienawiścią.

Erupcja następuje podczas spotkania Penthesilei i Achillesa. Grecki heros ma być reproduktorem, a potem wrócić do domu, bo Amazonki nienawidzą mężczyzn. I spektakl o wojnie staje się mroczną opowieścią o konflikcie płci.

Bohaterkę von Kleista łatwo można wykreować na patronkę feminizmu. Ale Perceval nie idzie na łatwiznę. Pokazuje niebo i piekło miłości. Kiedy Achilles (Rafael Stachowiak) obejmuje Penthesileę (Katharina Schüttler), czule głaszcze jej ciało i piersi - Amazonka osuwa się na ręce mężczyzny, spragniona ciepła, zmęczona ciągłą wojną. Jednak im dłużej Achilles przekonuje ją o swojej uległości, tym większa jest jej obawa przed utratą niezależności. Po rozmowie o tym, gdzie i jak będą mieszkać, w Penthesilei wzbiera wściekłość. Drobna Katharina Schüttler przemienia się w wulkan.

To najdrastyczniejsza i najpiękniejsza część spektaklu. Biegnący półnadzy, utaplani w błocie Grecy z Achillesem na czele zataczają wokół Amazonki coraz ciaśniejsze kręgi. Jak myśliwi wokół ofiary. Tupot ich wojskowych buciorów narasta wraz ze zgiełkiem gitary. Rozwieszone ponad sceną mikrofony, wyczulone na najdrobniejszy szmer, transmitują każdy ruch ciała bohaterów, każdy puls myśli w czaszce Penthesilei i Achillesa.

Penthesilea pokonała greckiego herosa. Drewniany stos ofiarny wali się na scenę z gigantycznym hukiem. Amazonka odzyskała wolność, ale zabiła miłość i jest żywym trupem. Tak jak każdy, kto zaczął wojnę z ukochaną osobą. Niszcząc ją, niszczymy cały świat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji