Artykuły

Z miłości do kebabu

"Gastronomia" w reż. i choreogr. Aleksnadra Sobiszewskiego we Wrocławskim Teatrze Pantomimy. Pisze Mariola Szczyrba w portalu kulturaonline.

Jeśli wydawało się wam, że sztuka mimu to przeżytek, koniecznie musicie zobaczyć wrocławską "Gastronomię". Horror klasy D, w którym jedną z głównych ról gra... kupa mięsa.

Aleksander Sobiszewski, reżyser najnowszej premiery Wrocławskiego Teatru Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego opowiedział dowcipną, pełną absurdalnego humoru historię o kucharzu z podrzędnego baru, który zakochuje się w swoim kebabie (w tej roli sam reżyser i jednocześnie autor sztuki). Za ludźmi specjalnie nie przepada, podobnie zresztą jak za zwierzętami. Do kobiet nie ma podejścia. W końcu przy najbliższej okazji zaczyna się ich pozbywać. Trup ściele się gęsto jak w prawdziwym horrorze, a kucharz przeistacza się w doktora Frankensteina rodem z fast foodu i ożywia swoje dzieło.

Nad "Gastronomią" unosi duch makabry Rolanda Topora. Ale mamy tu również i Bollywood (grupa zabawnych kucharzy, w tym jeden w stringach i turbanie, tańczy hinduski taniec z panienkami lekkich obyczajów), i brazylijską salsę z piórami. Surrealizm przeplata się z groteską i klimatem horroru klasy C a nawet D.

Duża w tym zasługa didżeja Regi, który zadbał o muzykę oraz twórców scenografii i kostiumów - Aleksandry Stawik i Michała Dracza. Zaprosili nas do zapyziałego, brudnego fast foodu, w którym nawet pilot od telewizora jest na łańcuchu. W takim miejscu po prostu musi wydarzyć się coś złego.

W "Gastronomii" właściwie nie ma słabej roli. Szczerze przyznam, że wszystko mi smakowało. Przez pewien czas zastanawiałam się, czy jest w tym wszystkim jakieś drugie dno. Jakaś metafora współczesnego świata, w którym ludzie mają się za nic. Wolą kochać przedmioty, jedzenie..., zamiast siebie nawzajem. Albo w innym ujęciu - że twórca (w tym przypadku kucharz), niczym mityczny Pigmalion, zakochuje się w swoim dziele. Doszłam jednak do wniosku, że nie. W tej "Gastronomii" głównym daniem jest zabawa. A reżyser, jak Quentin Tarantino w swoich filmach, po prostu bawi się konwencją horroru.

W końcowym akcie na scenie pojawia się podstarzała Marlena Dietrich o kulach. "Ich werde dich Lieben..." - śpiewa, a kucharz zjada z ketchupem sztuczne piersi swojej ukochanej. Palce lizać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji