Efekt godny był braw
"Bo we mnie jest seks" - recital Agnieszki Łopackiej w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Pisze Tadeusz Piersiak w Gazecie Wyborczej- Częstochowa.
Bisy zakończyły premierowy recital aktorki częstochowskiego teatru Agnieszki Łopackiej. Wystąpiła w sobotę na macierzystej scenie razem z pianistą Andrzejem Młodkowskim, który nie tylko jej akompaniował, ale pomógł w wyborze repertuaru i opracował aranże.
Program pokazał różne strony osobowości aktorki. Znalazły się w nim utwory liryczne, bo tak odbiera się Łopacką w pierwszym kontakcie. Ale były też kreacje odważne, przewrotne. Majstersztykiem było wykonanie utworu "Bo we mnie jest seks". Wbrew tradycji pierwszą zwrotkę aktorka odśpiewała, klęcząc przed krzesłem udającym konfesjonał: pokornie wyznawała swoje grzeszne "coś". Za chwilę jednak w pełni kobiecości deklarowała zaczepnie: bo we mnie jest seks. A w kolejnej piosence, stojąc na krześle, prezentowała czarne kabaretki i kształtną kibić.
W sumie recital był pełnym zmian nastrojów, bogatym widowiskiem. Aktorka sięgnęła do piosenek m.in. Kofty, Młynarskiego, Kabaretu Starszych Panów. Brak silnego głosu rekompensowała muzykalnością, interpretacją. Jeśli do tego dodać pracę włożoną w przygotowanie recitalu - efekt godzien jest braw, które towarzyszyły premierze.