Artykuły

Niezmiennie nalepszy

"Skrzypek na dachu" w reż. Marka Weissa w Operze Wrocławskiej. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.

Superprodukcja Opery Wrocławskiej "Skrzypek na dachu" wciąż udowadnia, że jest najlepszym i najbardziej pożądanym przez publiczność musicalem świata. Choć wrocławianie mogli już zetknąć się z tym iełem w 2002 r. i na przełomie 2004 i 2005 r., to znów na wieść "Skrzypku" w Hali Stulecia tłumnie ruszyli po bilety. Najwyraźniej historia mieszkańców Anatewki wzrusza i pociąga z uwagi na swoją uniwersalność, poetycki czar i świetną, choć popularną muzykę. W Hali Stulecia zasiedli zresztą nie tylko mieszkańcy miasta, ale przybysze z różnych stron, także z zagranicy. Niezmierny podziw budzą rozmach przedstawienia i perfekcja realizacji na tak wielkiej przestrzeni, jaką obejmuje hala. Zespół 200 wykonawców pod kierownictwem Ewy Michnik, także żywy koń, krowa, koza - całe gospodarstwo Tewjego Mleczarza - przekonująco wczuwają się w role. Bogusław Szynalski jako Tewje musiał sprostać romnemu zadaniu z powodu choroby swego zmiennika. Wspaniale też wypadł tytułowy Skrzypek, w którego wcielił się koncertmistrz orkiestry Stanisław Czermak. Wirtuozowską kadencję oparł na unikalnej kreacji Izaaka Sterna z filmu Jewisona, akompaniament zaś zrekonstruował za pomocą programu komputerowego. - Zagrać tak jak Stern mógłby tylko prof. Kulka albo Kuba Jakowicz - mówi solista. - Jednak nasz skrzypek też brzmi autentycznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji