Rewolucja ogarnie Hutę
- Teatry żywo reagują na rzeczywistość. W spektaklach ostatniego sezonu pojawiło się mnóstwo tematów rewolucyjnych. Myślę, że w ten sposób twórcy odreagowali dosyć zradykalizowany język polityki ostatnich lat - mówi Bartosz Szydłowski w przeddzień festiwalu Genius Loci, którego głównym tematem jest rewolucja.
Z Bartoszem Szydłowskim, dyrektorem Teatru Łaźnia Nowa, w którym jutro zaczyna się festiwal Genius Loci, rozmawia Joanna Weryńska.
Hasłem tegorocznego Genius Loci będzie rewolucja. Dlaczego?
- Teatry żywo reagują na rzeczywistość. W spektaklach ostatniego sezonu pojawiło się mnóstwo tematów rewolucyjnych. Myślę, że w ten sposób twórcy odreagowali dosyć zradykalizowany język polityki ostatnich lat. Nie popadli jednak w łatwe komentowanie i publicystykę. Analiza zideologizowanej rzeczywistości jest w ich wykonaniu bezwzględna i pełna nieufności do sztandarowych haseł.
A którzy rewolucjoniści pojawią się w Łaźni?
- Swoją obecność w Krakowie zapowiedzieli już Makbet, Danton, Robespierre, Urlike Meinhof, bohaterowie RAF-u, Człowiek Wiewiórka, Napoleon Bonaparte, policjant Józef , a nawet... kastraci.
Jak to?
- 29 października w Łaźni zobaczyć będzie można "Potwory i cuda" w wykonaniu Certain Inhabitants, teatru z Meksyku. Artyści pokażą w Łaźni dwa spektakle. Jednym z nich będzie właśnie historia cudownych dzieci kastratów. Artyści ukażą system, który kastruje dla piękna, zniewala naturę,
a w końcu musi doprowadzić do rewolucji. Zależy im na tym, by polscy widzowie ich docenili.
Na potrzeby występu pod Wawelem nauczyli się nawet śpiewać po polsku.
Co zaśpiewają?
- Dwie piosenki. Jedną Stahursky'ego, a drugą Feela.
W spektaklu Meksykanów miał też zagrać żywy koń...
- Tak. Umieszczenie konia w "Potworach i cudach" było zarówno moim, jak i ich marzeniem. Miał na nim wjechać na scenę Napoleon. Nie chodziło jednak o zwykłego konia, ale o specjalnie przeszkolone zwierzę, które potrafiłoby robić różne piruety i woltyżerkę. No i koń miał być obowiązkowo biały. Postawiłem sobie za punkt honoru takiego znaleźć. Niestety, okazało się,
że żaden koń nie sprostał wymaganiom artystów z Meksyku.
Czego widz nie może przegapić na tegorocznym Genius Loci?
- Zwracam uwagę na "Lustrację" Krzysztofa Kopki z Legnicy. Będziemy ją grać w Teatrze Ludowym. Artyści bardzo dobrze wykorzystali tu temat, jaki ostatnimi czasy stał się naszym chlebem powszednim. Pokazali, że grzebanie w ludzkich życiorysach, wywlekanie brudów na światło dzienne brudzi jednak i tego, kto się tym para.
W tym roku Genius Loci wejdzie także w przestrzeń Nowej Huty...
- Tak. 28 października każdy, kto tylko zjawi się w alei Róż, będzie mógł zobaczyć "Makbeta" w reżyserii Pawła Szkotaka z Teatru Biuro Podróży. Dokładnie w miejscu gdzie przed laty runął pomnik Lenina, pojawią się szczudlarze, motocykle z okresu II wojny światowej i Makbet - ambitny żołnierz, któremu podoba się wizja szybkiego awansu i łączących się z nim splendorów. Spektakl ten traktuję jako sygnał zdecydowanego wejścia w przestrzeń Nowej Huty. W przyszłym roku zamierzamy robić przedstawienia nie tylko na placach, ale też w blokach, a nawet w mieszkaniach.
Podobno naporu rewolucji nie wytrzymał nawet budynek Łaźni Nowej.
- Jeden z festiwalowych spektakli nie mieścił się w murach naszej Łaźni. Zdecydowałem więc, że należy wyburzyć ściankę działową między główną halą a zapleczem . Myślę, że Łaźnia Nowa jest przyzwyczajona do rewolucji w związku z bojami, jakie nieustannie prowadzimy o dotacje
na remont. Czasami mam wrażenie, że jeszcze jedna afera, a będziemy musieli postawić jakieś barykady i okupować budynek.
Rozumiem, że ta festiwalowa rewolucja będzie raczej bezkrwawa?
- Tak, co najwyżej widzowie będą ociekać kremem z pączków, które wykorzystują w swoim spektaklu Meksykanie.