Artykuły

Świetna "Bardzo prosta historia" w Zabrzu

"Bardzo zwyczajna historia" w reż. Henryka Adamka w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pisze Anna Wróblowska w portalu silesiakultura.pl

Stało się! Wreszcie z czystym sumieniem mogę powiedzieć: idźcie do Teatru Nowego w Zabrzu. A wszystko to za sprawą tekstu Mariji Łado "Bardzo zwyczajna historia", który w zabrzańskim teatrze wyreżyserował Henryk Adamek. Sobotnia premiera zainaugurowała VIII Festiwal Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość Przedstawiona".

"Bardzo zwyczajna historia" z pozoru jest sympatyczną bajką, w której zwierzęta mówią ludzkim głosem, kogut ogląda telewizję, a świnia marzy o lataniu. Jednak przyjemna historia zwierząt jest jedynie pretekstem do opowieści o sprawie bynajmniej nie bajkowej - o aborcji. Dlatego też, jeśli traktować "Bardzo zwyczajną historię" jako bajkę, z pewnością jest to bajka przeznaczona dla starszych dzieci, ale przede wszystkim jest to bajkowa opowieść z morałem dla dorosłych.

Oto zwierzęta są świadkami typowo ludzkiego dylematu - kiedy rodzice Daszy (Joanna Falkowska) dowiadują się o jej ciąży, znajdują tylko jedno rozwiązanie problemu - aborcję. Bo i czas niewłaściwy, aby rodzić dzieci, i Alek (Robert Lubawy) - ojciec dziecka też nie spełnia oczekiwań rodziców. Niestety młodzi kochankowie bardzo szybko poddają się woli rodziców zgadzając się na zabieg. Jedynymi, którzy nazywają rzecz po imieniu i próbują zapobiec planowanemu morderstwu są przydomowe zwierzęta, oraz ojciec Aleka, notoryczny pijak (znakomity Wiesław Kańtoch).

Największą siłą spektaklu Adamka są właśnie zwierzęta i sąsiad - pijak. Zazwyczaj aktorzy odtwarzający role zwierzęce postrzegani są jako mniej zdolni od tych, którzy grają charaktery ludzkie. A i sami artyści niezbyt chętnie przyjmują takie role, traktując je jako przykry obowiązek. W zabrzańskim przedstawieniu jest jednak inaczej - wszystkie role zwierzęce mogą być dla aktorów powodem do dumy. Na plan pierwszy wysuwają się żądna wiedzy, ciekawa świata Świnia Amelii Radeckiej oraz niezwykle uzdolniony wokalne, wszechwiedzący Kogut Mariana Kierycza. Nieco bardziej stonowane, ale za to reprezentujące mądrość i doświadczenie są Kobyła Siostrzyczka Jolanty Niestrój-Malisz oraz krowa Bystra Doroty Rusek. Całkiem przyzwoicie wypadł Andrzej Kroczyński jako chadzający własnymi drogami Pies Zbój. W zaistnieniu tym rolom świetnie pomaga ruch sceniczny Renaty Spinek oraz scenografia Wojciecha Jankowiaka, a zwłaszcza jego kostiumy. Na osobną uwagę zasługuje Wiesław Kańtoch w roli sąsiada - pijaka, poniewieranego przez innych ludzi, a najbardziej człowieczego z nich wszystkich. Jedynie on nazywa rzeczy po imieniu i jedynie on nie jest zdolny do zabicia chociażby starej kobyły, a co dopiero mówić o nienarodzonym dziecku. I jedynie on jest w stanie dla tego dziecka ofiarować wartość najwyższą, jedyną, jaką posiada - własne życie. Tak to już w życiu bywa, że do największych poświęceń skłonni są tylko ci, którzy wszystko stracili.

"Bardzo prosta historia" pokazuje, że zabrzański zespół potrafi realizować świetne przedstawienia, mówiące o sprawach ważnych, bolesnych. Potrzebny jest tylko dobry tekst i reżyser, który będzie umiał z aktorów wydobyć to, co w nich najlepsze. Obu tych elementów nie zabrakło w tym przedstawieniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji