Artykuły

Historie smutnych kobiet nie mają końca

"Nie wszystko o mojej matce" w reż. Andrzeja Dopierały w Teatrze Korez w Katowicach. Pisze Anna Wróblowska w portalu Silesia Kultura.

"Nie wszystko o mojej matce" to trzecia już produkcja duetu Natasza Kielak i Stanisław Witta. Po "Grach damsko-męskich" i "Kobiecie bez instrukcji" twórcy znów proponują widzom teatr w kameralnym wydaniu i znów o kobietach. Tym razem są to matka i córka.

Premiera muzycznego spektaklu w reżyserii Andrzeja Dopierały odbyła się w miniony piątek w Teatrze Korez w Katowicach.

W maleńkiej przestrzeni, wyposażonej jedynie w najpotrzebniejsze meble, spotykają się matka (Ewa Leśniak) i córka (Anna Kadulska). Spotykają się codziennie, bo matka jakiś czas temu przestała wychodzić z domu, więc córka spełnia swój obowiązek wobec rodzicielki przynosząc jej obiady, podając jej lekarstwa i zabierając na kolejne wizyty do lekarza. Właśnie obowiązek wydaje się jedynym motorem działań córki. Obie kobiety nie są specjalnie zadowolone z takiego porządku, są jednak na siebie skazane. Mimo, że nie potrafią się porozumieć, nie mogą bez siebie żyć. Ich relacja pani - służąca przypomina równie uzależnionych od siebie Hamma i Clova z "Końcówki" Becketta. Tyle tylko, że w sytuacjach naprawdę ekstremalnych, jak pozorowana śmierć matki czy aborcja córki, na jaw wychodzi wątła, ale jednak łącząca je więź emocjonalna.

Cała dramaturgia przedstawienia, ale również pojawiający się w nim czarny humor, zbudowane są na napięciach wynikających z diametralnie różnych charakterów obu kobiet. Z tych różnic wynika nieustanna walka, jaką panie toczą między sobą z wielką determinacją. A ponieważ obie są równie uparte, to nie może być mowy o zwycięstwie którejkolwiek. Obie walczą o szczęście dla siebie, ale niestety bardzo często szczęście jednej jest automatycznym nieszczęściem drugiej. Córka nie może wyjechać z ukochanym mężczyzną, bo jest uwiązana przy matce, matka nie może żyć bez codziennych wizyt córki.

Mając takie aktorki jak Ewa Leśniak i Anna Kadulska oraz tekst Nataszy Kielak, który właściwie jest samograjem, Andrzej Dopierała zapewne nie musiał poświęcać zbyt wiele czasu na pracę nad przedstawieniem. Podejrzewam, że jego rola bardziej zbliżona była do opieki artystycznej, niż reżyserii sensu stricte. Najważniejsze jednak, że nie przeszkadzał aktorkom, jak niektórzy reżyserzy mają w zwyczaju.

Wyraziste, czasem niemal krwiste role Leśniak i Kadulskiej sprawiły, że większość kobiet chociaż przez chwilę, przez ułamek sekundy, zobaczyła siebie i swoją matkę. I choć później powróciły do swoich spraw, do swoich matek, ziarno zostało zasiane. Finałowy song, który przekonuje, że historie smutnych kobiet nie mają końca, na długo pozostaje w głowie. Ale przede wszystkim w sercu.

Tekst publikowany w ramach projektu Towarzystwo Śląskich Iksów realizowanego przy pomocy finansowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Projekt przez swą nazwę nawiązuje do działającego na początku XIX wieku w Warszawie Towarzystwa Iksów, to jest grupy wytrawnych krytyków teatralnych podpisujących swe recenzje iksami. Tym razem również chodzi o stworzenie grupy recenzentów, ale dopiero stawiających swoje "pierwsze dziennikarskie kroki", między innymi na łamach naszego portalu. Szukaj innych tekstów młodych recenzentów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji