Artykuły

"Witaj/Żegnaj" na dwa głosy

"Witaj/Żegnaj" w reż. Jana Klaty w Teatrze Polskim w Bydgoszczy na VII Festiwalu Prapremier. Piszą Jarosław Jakubowski i Jakub Ignasiak w City Bydgoszcz.

Czytam nowego Różewicza, tom "Kup kota w worku". I znajduję taki fragment: "Reżyser współczesny wydłuża przedstawienie do sześciu a czasem do ośmiu godzin - w ten sposób osiąga miano genialnego ale jest to złudzenie ponieważ każdy może przeciągać strunę lub słowo skąd się to wszystko wzięło?". Reżyser Jan Klata wprawdzie dał przedstawienie "tylko" trzygodzinne, ale moim zdaniem i tak o co najmniej jedną trzecią za długie. Pomysł był ciekawy, choć karkołomny - 365 sztuk na 365 dni roku, pokazanie życia w całym jego bogactwie. Miały w tym pomóc obrotowa scena, wyświetlane notowania giełdowe i tytuły przebojów, no i migawkowość scenek. I ta migawkowość właśnie pogrzebała spektakl Klaty. Niektóre sceny były dobre, mocne, świetnie dobrana muzyka współgrała zwłaszcza z milczącymi sekwencjami, w których bydgoscy aktorzy pokazywali nam swoje gimnastyczne umiejętności. Polska publiczność oczywiście ożywiła się na widok dodanych przez reżysera rodzimych "rekwizytów". Ale to za mało jak na dzieło, które miało w zamyśle podsumować dotychczasową drogę artystyczną modnego twórcy. Mnie po spektaklu w głowie pozostał szum.

Jarosław Jakubowski

A mnie się właśnie ta migawkowość scen podobała najbardziej. Szczególnie w kontekście słów samego reżysera, który na pytanie o możliwość emocjonalnego przywiązania się do bohaterów jego sztuki odpowiedział, że od czasu wynalezienia pilota do telewizora nasza zdolność takiego przywiązywania się uległa zmianie. Rzeczywiście, ja na tym przedstawieniu czułem się jakbym siedział przed wielkim telewizorem z pilotem w ręku. I nie chodzi mi o to, że teraz tak powinien wyglądać teatr, ale prawda jest taka, że w tym kierunku zmierza. I na tym właśnie polega siła Jana Klaty - doskonale orientuje się w teatrze XXI wieku i sięgając po tak trudny, bądź co bądź, tekst jakim jest "365 Dni/365 Sztuk" Susan Lori-Parks idealnie oddał jego charakter, tę codzienność w nim przedstawioną, jednocześnie robiąc coś nowego, świeżego. Myślę, że jego zamierzeniem nie było tym razem poruszenie serc widzów, jak w przypadku "Transferu!", a jedynie oszołomienie ich formą tego przedstawienia, co mu się niewątpliwie udało. Oczywiście wielka w tym zasługa bydgoskiego zespołu, który stanął na wysokości zadania, fundując widzom niezapomniane widowisko.

Jakub Ignasiak

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji