Artykuły

Przyjaciele zaśpiewają dla Marka Grechuty

- Słuchając MARKA GRECHUTY, zawsze byłem w szoku - architekt, a tak wspaniale czuł muzykę. Wszystko łapał, nie trzeba mu było niczego tłumaczyć, powtarzać, doradzać. Trzymał ręce nieruchomo wzdłuż ciała i śpiewał. Ani kroku w lewo czy w prawo - mówi piosenkarz ZBIGNIEW WODECKI.

Uwielbiał jabłka i z zapałem oglądał wszystkie transmisje sportowe. Kiedy tworzył swoje wiersze, nie lubił zamykać się w osobnym pokoju. Wolał pisać w domowym rozgardiaszu. Jakim człowiekiem był Marek Grechuta?

Marzycielem, który szedł przez świat widząc tylko obłoki na niebie, nieśmiałym artystą czy szalonym geniuszem? Już dwa lata minęły od śmierci pieśniarza, ale artysta wciąż żyje we wspomnieniach swoich przyjaciół.

Dzisiaj spotkają się oni w Teatrze im. J. Słowackiego, żeby przypomnieć utwory Grechuty i jego samego. Podczas koncertu galowego "Ocalić od zapomnienia"wystąpi cała plejada artystów polskiej sceny muzycznej. Wśród nich nie zabraknie Jana Kantego Pawluśkiewicza, wieloletniego przyjaciela Grechuty jeszcze z czasów studenckich.

- Moja znajomość z Markiem zaczęła się od tego, żeśmy się wspólnie deprawowali. Obydwaj zrezygnowaliśmy z poważnych studiów na architekturze po to, żeby zająć się show-biznesem - wspomina kompozytor.

- Marek był człowiekiem genialnym. Ta jego genialność polegała na niesłychanej muzykalności i lekkości pisanych przez niego tekstów. Jedyne, czego nie mogłem w nim zrozumieć, to jego zamiłowanie do futbolu. Zawsze zastanawiało mnie, jak człowiek zwykle zatopiony w poezji, mógł z takim zaangażowaniem oglądać mecze. Marek nawet grafiki koncertów układał tak, żeby nie przegapić żadnych ważnych rozgrywek - opowiada Pawluśkiewicz.

Z kolei Marek Curyło, członek zespołu "Anawa", który wiernie towarzyszył Grechucie podczas występów, przyznaje się do pewnych mało koleżeńskich grzeszków w stosunku do artysty:

- Na studiach byłem o dwa lata wyżej niż Marek. Wstyd się przyznać, ale sprzedawałem mu książki, które na zajęciach do niczego nie były potrzebne. Robiliśmy z kumplami takie interesy, po to, żeby zwyczajnie zarobić na młodszych żółtodziobach - przyznaje Curyło. - Nawet nie pomyślałem, że potem razem będziemy wymyślać głupie historie dla kabaretu "Anawa". Tak się

w to zaangażowałem, że nie obroniłem dyplomu w terminie.

Ale co tam. Jeździliśmy na koncerty, odnosiliśmy sukcesy i było pięknie - dodaje muzyk, który potem jednak napisał doktorat. - Przeniosłem się z Krakowa do Poznania i objąłem poważne stanowisko w poważnej instytucji. Marek chciał, żebym nadal występował w Anawie, więc zorganizował koncert w Poznaniu. W nocnej koszuli zagrałem jakąś damską rolę. Koledzy z pracy, którzy pojawili się na wieczorze, patrzyli później na mnie z pobłażaniem - opowiada Curyło.

Anna Wójtowicz, słynna "przepiękna wiolonczelistka", nie zapomni, jakim uwielbieniem fanek cieszył się Marek Grechuta.

- Często widziałam, jak podczas koncertów dziewczyny patrzyły na niego rozognionym wzrokiem. Ale on kompletnie tego nie dostrzegał. Nigdy też jakoś szczególnie nie udzielał się na spotkaniach towarzyskich, zatopiony w swoim własnym świecie - opowiada Wójtowicz.

Wtóruje jej Zbigniew Wodecki.

- Na koncerty Anawy przychodziły przeważnie śliczne kobiety. I to one nie pozwalały na to, by do pierwszych rzędów wcisnął się choć jeden mężczyzna. Szybko przestałem się jednak łudzić, że robią to dla mnie. Wszystkie oczywiście przychodziły dla Marka - śmieje się Wodecki, ówczesny skrzypek z Anawy.

- Słuchając Marka, zawsze byłem w szoku - architekt, a tak wspaniale czuł muzykę. Wszystko łapał, nie trzeba mu było niczego tłumaczyć, powtarzać, doradzać. Trzymał ręce nieruchomo wzdłuż ciała i śpiewał. Ani kroku w lewo czy w prawo. Koledzy mówili mu nawet: facet, teraz jest modny bigbit, a ty tak stoisz, idź na zajęcia z choreografii - dodaje Wodecki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji