Artykuły

HIV jako dzieło sztuki

"Pool (no water)" w reż. Łukasza Witt-Michałowskiego na Scenie Prapremier InVitro w Lublinie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie wyborcze - dodatku Wysokie Obcasy.

HIT

Co zrobić z zakrwawioną gazą i igłami po przyjaciołach umierających na AIDS czy z przedawkowania? Ukryć? A może zorganizować wystawę i dać się okrzyknąć najbardziej kontrowersyjnym artystą swoich czasów? To pytanie dręczyło autora "Pool (no water)" Marka Ravenhilla od lat. Zaliczany obok tragicznie zmarłej Sarah Kane do pokolenia brutalistów przenosił do swoich dramatów najokrutniejsze, patologiczne historie. Sam zarażony HIV obserwował śmierć swojego partnera i złamane biografie najbliższych osób. Przerażenie i wściekłość przelewał na papier. Czy to znaczy, że wyprzedawał przyjaciół? W "Pool" czwórka niespełnionych twórców mści się za podobny gest na Sally. Gdy kobieta, która zrobiła karierę na wystawach typu "szczątki po przyjaciołach", ulega wypadkowi, performerzy zaczynają sami zmieniać ją w dzieło sztuki. Fotografują jej rany, filmują zmasakrowane ciało. Reżyser Łukasz Witt-Michałowski powierzył role "grupy" artystom o kilkadziesiąt lat starszym, niż sugerowałby tekst Przez to przedstawienie staje się rozliczeniem z dziedzictwem pierwszych "mistrzów ekshibicjonizmu" (Warhola? Abramović? Akcjonistów wiedeńskich?), którzy nauczyli nas, że wy-przedawanie własnego ciała i traum może mieć artystyczny walor. Gdy aktorzy po odegraniu historii wracają na szpitalne łóżka i wózki inwalidzkie skuleni, bełkoczący, pytanie, jakaj est przyszłość takiej sztuki, staje się jeszcze bardziej dotkliwe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji