Artykuły

Duchy Breslau w natarciu

"Wrzesień 27 42 08" w reż. Macieja Masztalskiego w Grupie Ad Spectatores we Wrocławiu. Pisze Katarzyna Kamińska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

"The meeting place" to pierwszy serial teatralny o Wrocławiu. W jego najnowszym odcinku Maciej Masztalski konstruuje barwne wydarzenia z przeszłości naszego miasta, o współczesnym Wrocławiu opowiada zaś z potężną dozą autoironii

Krzywe zwierciadło jest filtrem, przez który Masztalski przepuszcza każdy fakt z życia mieszkańców przedwojennego i wojennego Breslau. Nie odpuszcza też dzisiejszym wrocławianom. Właśnie w tych trzech okresach obserwujemy absurdalne wypadki składające się na spektakl "Wrzesień 27 42 08". Świadkiem tych historii jest mieszkanie, w którym to wszystko się dzieje. To tu pewna hrabina w roku 1927 roku urządza przyjęcie, którego największą atrakcją jest palenie opium. W narkotycznym widzie dekadenckie towarzystwo zabija uczestnika przyjęcia - tancerza Ottona von Bismarcka, a następnie przerabia go na kaszankę. Każdą z postaci Masztalski rysuje wyraziście - mamy więc kurtyzankę-nimfomankę, znerwicowanego konserwatystę, jego ładną i głupią żonę, a także pragnącą brylować w towarzystwie hrabinę i jej kamerdynera, który zamiast usługiwać, wydaje gościom rozkazy.

Nie mniej ciekawa jest historia z 1942 roku, kiedy mieszkanie zajmowali funkcjonariusze Abwehry śledzący dwuosobowe oddziały egzekucyjne AK. Do konfrontacji między Polakami i Niemcami dochodzi, gdy Stefan Żeromski i Jan Kochanowski wkraczają do mieszkania, by wykonać wyrok śmierci na pewnym tancerzu, którego wcześniej widzieli przez okno. Oczywiście chodzi o ducha Bismarcka, który nawiedza lokal. Żeromski i Kochanowski nie grzeszą jednak inteligencją, więc cała egzekucja zmienia się w skecz. Od tej chwili w mieszkaniu grasują cztery duchy: tancerza, dwóch funkcjonariuszy Abwehry i dozorczyni, która przez przypadek także została zabita. Wszystkie wypadki znajdują swoje odbicie we współczesności - nawiedzone mieszkanie ma być lokum pracownika koncernu elektronicznego LG. Rzecznik prezydenta miasta i miejski specjalista od kontaktów z LG wzywają słynne medium, by oczyściło mieszkanie ze złej energii. Tu także pojawia się warszawiak z CBA, który obsesyjnie nie znosi Dolnoślązaków.

Maciej Masztalski wielokrotnie pokazał, że potrafi napisać wartki tekst zręcznie splatający przeszłość z teraźniejszością. Nieraz też udowadniał, że wie, jak zrobić spektakl lekki i niegłupi zarazem. I tym razem mu się udało. Sam tekst jednak nie wystarczy. Spektakl jest ubogi inscenizacyjnie, być może dlatego, że na dzień przed premierą zmieniono mieszkanie. Aktorzy, w większości tegoroczni absolwenci wrocławskiej PWST, mało przekonująco wcielali się w przedstawicieli kolejnych pokoleń wrocławian. Świetne momenty mieli Helena Sujecka jako dozorczyni, Aleksandra Dytko w roli kurtyzany, do łez śmieszył także Paweł Kutny jako kamerdyner.

"Wrzesień 27 42 08" ma szansę stać się teatralnym hitem, choć potrzebuje czasu, by dojrzeć i stać się pełnowymiarowym spektaklem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji