Artykuły

Jestem sentymentalnie związany

- Francuska piosenka to cała filozofia, egzystencjalizm francuski. Nie wystarczy założyć czarną sukienkę i śpiewać o miłości. Piosenka, o której ja mówię, to piosenka dwóch zwalczających się tradycji: Moulin Rouge i Lido - mówi reżyser KRZYSZTOF JASIŃSKI o pracy nad spektaklem "Zakochany Paryż" w Kieleckim Centrum Kultury.

Ma 65 lat - polski aktor, reżyser teatralny i telewizyjny, założyciel i dyrektor artystyczny krakowskiego Teatru STU. Przez siedem lat był partnerem Maryli Rodowicz, z którą ma dwoje dzieci - 29-letniego Jana i 26-letnią Katarzynę. Reżyseruje widowiska telewizyjne. Zagrał w kilku filmach i serialach. Jest właścicielem ekskluzywnego pensjonatu na Mazurach. W Kieleckim Centrum Kultury realizuje musical "Zakochany Paryż". Premiera 25 października.

Kieleckie Centrum Kultury przygotowuje autorski spektakl pod tytułem "Zakochany Paryż". Reżyseruje Krzysztof Jasiński. Usłyszymy najsłynniejsze piosenki francuskie, zobaczymy tancerki w piórach, a także maga, dorównującego maestrią Davidowi Copperfieldowi.

Lidia Cichocka: Często pan bywał w Kielcach?

Krzysztof Jasiński: - Rzadko, najczęściej przejazdem.

Teraz bywa pan częściej...

- Dostałem interesujące zaproszenie.

Co w nim było najbardziej interesującego?

- Środki, jakie są do dyspozycji. Mam orkiestrę, zespół baletowy i mogłem wybrać odpowiednich wykonawców.

A sam temat? Ma pan zrobić musical o Paryżu.

- To też jest interesujące i nikt mi tego do tej pory nie proponował. Lubię piosenki francuskie, ale wykonawcy tych piosenek mnie omijali, bo znali mój stosunek do ich śpiewania. Nie lubię piosenki aktorskiej, a śpiewanie francuskiej piosenki w Polsce jest dla mnie nieporozumieniem. Gdyby tak mieli śpiewać we Francji, to byłoby bardzo śmiesznie.

To jak ma być?

- Ja nie powiem, bo to know how, ale ma być inaczej. Na pewno nie tak, jak bywa. Kanon obowiązujący w Polsce jest anachroniczny, wydumany, pretensjonalny. Dziewczyny bardzo chcą śpiewać, chociaż najczęściej nie mają głosu, a jeszcze częściej źle wyglądają. Przeczytają, że była taka "Ptaszek", była prostytutka, z poskręcanymi artretycznie rękami, ale to nie powód do naśladowania. Bo ten "Wróbelek" to był ktoś absolutnie wyjątkowy, co się zdarza raz na sto lat.

A wiec u pana zobaczymy piękne dziewczyny ze wspaniałymi głosami...

- Nie, nie o to chodzi. Francuska piosenka to cała filozofia, egzystencjalizm francuski. Nie wystarczy założyć czarną sukienkę i śpiewać o miłości. Piosenka, o której ja mówię, to piosenka dwóch zwalczających się tradycji: Moulin Rouge i Lido.

I u nas to będzie pokazane?

- Tak, ale nie w fabule, bo do tego trzeba by nakręcić film, a taki już powstał o Moulin Rouge. O Lido nikt nie nakręci, bo Lido to czysta głupota. Tam są panienki do połowy ubrane i robią różne rzeczy. U nas chodzi o przywrócenie tej dawnej funkcji kabaretu - popołudniowej rozrywki. Ma być profesjonalnie, bo to bardzo wymagający wycinek sztuki: trzeba się świetnie ruszać, świetnie wyglądać i świetnie śpiewać. I myślę, że myto zrealizujemy tutaj. W Kielcach prędzej niż w Krakowie.

Dlaczego?

- Bo tutaj mam do dyspozycji żywą orkiestrę i balet. Z zespołu Kieleckiego Teatru Tańca wybrałem pięć tancerek i dwóch tancerzy i będziemy tak długo pracować, aż osiągniemy, to, o co chodzi.

Przeprowadza się pan do Kielc?

- Nie, ale będę bywał tak często, jak tylko będzie potrzeba oraz cały tydzień przed premierą. Teraz próby są prowadzone równolegle w Kielcach i Krakowie, gdzie pracuję z solistami - Joanną Kulig, Beatą Rybotycką, Januszem Radkiem. Ja z Kielcami jestem związany sentymentalnie, bo dzieciństwo spędzałem w Chęcinach, a w kieleckim szpitalu urodził się mój ojciec. Część mojej rodziny ma kieleckie korzenie, pamiętam, jak w czasie wakacji w Chęcinach jeździłem konno, ale kiedy krewni posprze-dawali grunty, poumierali, to się skończyło.

A po premierze, jakie ma pan plany?

- Jak skończę pracę, jadę na Mazury, by zająć się pracami ogrodniczymi, na przykład wykopać dalie przed zimą. Tam też mam salę prób i tam też przygotowuję spektakle.

A w Teatrze STU?

- Mam uruchomione trzy projekty: Leszka Kułakowskiego "Orfeusz" z Krzysztofem Globiszem, "Król Lear" Szekspira z Andrzejem Grabowskim oraz taki niekoniecznie rema-ke "Szalonej lokomotywy". Daty tych premier już są ustalone.

Zobaczymy któryś z tych spektakli w Kielcach?

- Jeśli dostanę zaproszenie - chętnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji