Artykuły

Żenująca bezradność

"Pantaleon i wizytantki" w reż. Pawła Aignera w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Kilka dni temu w jakiejś stacji telewizyjnej moją uwagę zwrócił taki oto obrazek: podskakująca zakonnica unosząca habit w górę jak spódnicę przy kankanie i głośno coś wykrzykująca. Po chwili zorientowałam się, że to "fałszywka", że oglądam jakiś konkurs, a osoba przebrana w strój zakonnicy to pewnie jakaś estradowa "artystka", zaś owo wykrzykiwanie marnym głosikiem ma być niby piosenką "Fascynation" (hit lat 60.). Przebieranka, jak widać, silnie zadziałała, przebiła marność głosu oraz interpretacji tak, że jury - z wyjątkiem Edyty Górniak - dało się nabrać na tę marność nad marnościami. Pomyślałam, że to jakiś konkurs amatorski, wszak twarz osoby przebranej za zakonnicę jest mi nieznana, widzę ją po raz pierwszy. Nazwiska też nie znam. I oto nagle przebrana osoba komunikuje światu, że została zaangażowana do teatru i zagra rolę! Ciekawe, prawda?

Teatr przez bardzo długi czas należał do tzw. sztuki wysokiej. Dziś ważne jest, żeby zaistnieć w mediach za każdą cenę. Strój zakonnicy robi wrażenie. Można zapytać, co wspólnego ma powyższa sprawa z moją recenzją premiery w warszawskim Teatrze Studio "Pantaleon i wizytantki". Owszem, ma. I niekoniecznie dlatego, że na scenie też pojawiają się "fałszywki" w habitach. Problem jest szerszy, bo dotyczy epatowania publiczności wszystkim, czym tylko się da. Wydawałoby się, że skoro zakonny habit, kapłańska sutanna i chrześcijańska symbolika religijna zostały już tak doszczętnie ograne w teatrze, wykorzystane i zbrukane, to reżyserzy pozostawią w spokoju tę dziedzinę. Okazuje się, że jednak nadal starają się "ugrać" dla siebie w ten sposób pijarowską przestrzeń. Bo, jak wiadomo, bez medialnej głośności spektakl nie istnieje w świadomości społecznej.

Paweł Aigner wyciągnął z archiwum powieść peruwiańskiego pisarza - Mario Vargasa Llosy - "Pantaleon i wizytantki" z 1973 roku. 35 lat, jakie minęły od ukazania się drukiem powieści, to bardzo dużo, bo prawie półtora pokolenia. U nas, na przełomie lat 60. i 70. w polskich wydawnictwach pojawił się istny boom na wydawanie literatury iberoamerykańskiej. Nie przeciwstawiało się to ówczesnym dyrektywom partyjnym, wszak większość autorów tej literatury przejawiała sympatie lewicowe, lewicowo-liberalne, a nawet komunizujące. Kubański dyktator Fidel Castro często był przez nich popierany i uznawany za autorytet. Cały ten nurt światopoglądowy (łącznie z krytyką Kościoła) pozostawał w ścisłej łączności z twórczością literacką tych autorów. Niejednokrotnie znakomitych warsztatowo, interesujących pod względem poznawczym, jeśli idzie o realia i panoramę wydarzeń, a czasem wręcz wybitnych. W Polsce zapanowała wówczas moda na czytanie tej literatury. Jeśli ktoś nie przeczytał na przykład Borgesa, Cortazara, Marquesa, Carpentiera, Fuentesa, Llosy itd., uchodził za zapóźnionego w rozwoju intelektualnym.

Wyciągnięcie po latach powieści Llosy wymaga od reżysera (jak zawsze zresztą) wyraźnego ukazania powodu, dla którego sięgnął po ten tekst. Ze spektaklu właściwie nic takiego nie wynika, poza jednym powodem, powiedziałabym - czysto koniunkturalnym. Nietrudno wszak zaobserwować dziś koniunkturę na spektakle wyszydzające religię chrześcijańską, Kościół, który broni wiary i wartości narodowych. Jest tego obecnie multum, prawie w każdym przedstawieniu. Ale też i w innych dziedzinach - w kinie, literaturze, sztukach plastycznych. "Pantaleon i wizytantki", najogólniej rzecz biorąc, jest satyrą na wojsko. Choć nie tylko. Ale w przedstawieniu Pawła Aignera akcenty rozłożyły się inaczej. Najbardziej na ośmieszenie wystawiona jest tutaj wiara katolicka i Kościół w osobach jego przedstawicieli, kapłanów, biskupa. Akcja toczy się w latach 50. ubiegłego wieku w Peru. Głównym bohaterem jest tytułowy Pantaleon, awansowany na kapitana, który zostaje wbrew swej woli zobligowany do zorganizowania oddziału składającego się z kobiet lekkiego obyczaju, które w ramach obowiązku służbowego będą wizytować garnizon żołnierzy przebywających w Amazonii. Ma to przeciwdziałać szerzącej się fali gwałtów dokonywanych przez żołnierzy na miejscowych kobietach. Pantaleon jako zdyscyplinowany wojskowy wykonuje polecenie służbowe, oczywiście w tajemnicy, do której dopuszczeni są tylko jego bezpośredni przełożeni, by nie skompromitować armii. Ale i tak do tego dochodzi z powodu nadgorliwości Pantaleona.

Główną rolę w spektaklu gra Andrzej Konopka. Jest wyraźnie zagubiony i nijaki. Nie ma w tym przedstawieniu wybijających się ról. Może najbardziej zauważalna jest Maria Maj, w podwójnej roli - raz jako matka głównego bohatera, innym razem jako szefowa wizytantek. Reżysera zgubiła nadgorliwość w gromadzeniu wątków. Wszystkiego tu za dużo. Spektakl dłuży się, brak mu dramaturgii, racje przeciwstawnych stron nie są przekonywająco wygrane, puste sceny domagają się wypełnienia. Bazowanie zaś reżysera na nagromadzeniu na scenie elementów związanych z symboliką religijną, katolicką, oczywiście w celu prześmiewczym, nie podnosi poziomu przedstawienia, przeciwnie - jest wielkim znakiem zapytania: w jakim celu? Na przykład na proscenium po lewej stronie w szklanej gablocie widzimy obraz Matki Bożej, po prawej - krzyż, na nim Chrystusa. W pewnym momencie aktor udający Ukrzyżowanego niby schodzi z krzyża, przechodzi przez scenę, przeciągając się leniwie, i znika za kulisami. Oczywiście, fałszywka, tylko po co?

Tak jak ta nadmierna liczba krzyży służących tu do różnych celów, czy to na przykład jako słup podtrzymujący kable, którymi płynie elektryczność, czy do krzyżowania dzieci, czy do prześmiewczej procesji. Reżyser nie uchronił się też od banału w zachowaniach postaci, w konstrukcji dialogów i bulwersowaniu widza niektórymi scenami. Jak na przykład ta, gdzie wojskowe kurtyzany, ubrane w habity zakonnic, mające pod spodem białe suknie w stylu Marylin Monroe, zachowują się nieobyczajnie. Sceny te niczego nie wnoszą poza prostackim, prymitywnym epatowaniem widza wulgarnością. I do tego ten bełkot aktorski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji