Artykuły

Ożywili papierowy teatr

"Opowieści z ulicy Broca" Pierre'a Gripariego. "Kręciek i plankton" w reż. Jana Peszka w Teatrze Papierowym Wrocławskiego Teatru Lalek. Pisze Krzysztof Kucharski w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Kiedyś nazwałem Jana Peszka aktorem osobnym, bo wyrasta ponad tradycyjny teatr, chodzi własnymi drogami i ciągle szuka nowych artystycznych przygód. W tej chwili jest związany ze Starym Teatrem w Krakowie, ale aż dziesięć lat swojego artystycznego życiorysu zapisał na scenie wrocławskiego Teatru Polskiego. Ostatnią rolą był Pantagruel w adaptacji słynnej powieści Rabelais'a "Gargantua i Pantagruel" w maju 1975 roku. Do Wrocławia przyjeżdżał gościnnie z najróżniejszymi przedsięwzięciami teatralnymi.

Tym razem zaangażował go do swojego szalonego projektu Robert Skolmowski, dyrektor Wrocławskiego Teatru Lalek. Ten projekt to Papierowy Teatr - Sztuka Czytania, który wywołał ogromne zainteresowanie wśród teatromanów, bo jest propozycją dla całej rodziny. Każde takie popołudnie to dwa spektakle: jeden tylko dla dzieci, drugi tylko dla dorosłych.

Nowy sezon otworzyły spektakle reżyserowane przez wspomnianego Jana Peszka, który dzieciom zafundował surrelistyczne "Opowieści z ulicy Broca" Pierre'a Gripariego, a dorosłych zaskoczył zabawną opowieścią o pewnym przyjęciu wśród francuskich burżujów, którzy właściwie niczym się nie różnią od naszych dzisiejszych nowobogackich. "Kręciek i Plankton" Borisa Viana to historia miłości panny Niezgódki oraz zafascynowanego nią safanduły Majora, mocno i dowcipnie nasączona erotyką, podana widzom w ragtime'owym rytmie. To bezpretensjonalne, prościutkie przedstawienie, na którym publiczność co chwila parska śmiechem, od aktorów wymaga otwartości na improwizację i zabawę. Bo bawią się zarówno aktorzy, jak i publiczność. Tyle że ci siedzący w wygodnych fotelach nie są spoceni. Oglądałem wrocławskich lalkarzy w dziesiątkach spektakli, ale nigdy nie widziałem ich tak wyluzowanych i bawiących się wyrafinowanymi słownymi subtelnościami. To wielka umiejętność, której prawdziwym mistrzem jest właśnie reżyser tego spotkania z rzadko pojawiającym się na naszej scenie gatunkiem francuskiej literatury. Dzieci, jak się okazało, nie miały najmniejszych problemów z surrealistycznymi skojarzeniami i żartami czy konwencją czytanego tekstu, w którym w jednego bohatera wciela się kilku aktorów, a wszyscy robią dziwne wygibasy.

Biję brawo całemu zespołowi aktorskiemu z Janem Peszkiem na czele, bo naprawdę trudno kogoś wyróżnić. Peszek przekazał im coś, co można nazwać schaefferowskim stylem aktorskim. Wypracowywał go przez wiele lat razem z braćmi Andrzejem i Mikołajem Grabowskimi czy Janem Fryczem, grając słynne scenariusze teatralne, specjalnie dlanichpisane przez krakowskiego kompozytora i teoretyka sztuki Bogusława Schaeffera.

Kiedy dorośli zaśmiewali się z rozpustnej Niezgódki i reszty bankietowiczów, dzieci oglądały Papierowy Teatr, który zrekonstruował francuski lalkarz i kolekcjoner Alain Lecuca.

Lecucq wyreżyserował opowiadanie Aleksandra Dumasa oraz przywiózł i pokazał największą na świecie kolekcję zabytkowych papierowych teatrów z XIX wieku. Przepiękna to kolekcja, która przypomina zaniechany dziś rozdział z historii teatru. A szkoda. Tym większe brawa dla wrocławskich lalkarzy, że go ożywili i próbują zaszczepić mu nowe życie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji