Artykuły

Arka w siedmiu językach

"Arka Noego. Nowy koniec Europy" w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Olga Pawlak w Gazecie Wyborczej - Poznań.

"Arka Noego" w Teatrze Nowym: dwudziestu czterech aktorów, siedem języków... Starotestamentowa opowieść pozwoliła choć na moment zobaczyć, jak bardzo Europa różni się kulturowo.

Gdyby Janusz Wiśniewski był malarzem, z pewnością w jego pracowni dominowałyby trzy kolory: czarny, biały i czerwony. Śniłby o czarnej przestrzeni. Ale nigdy o ciemności. Uważałby, że czerń to najbardziej naturalna barwa, na której widoczne są rysy biograficzne każdego człowieka. Malowałby białe twarze, czasami śmiertelnie poważne. Czerwone usta, czerwone stroje i w końcu czerwień emocji. W pewien wrześniowy wieczór namalowałby obraz, przedstawiający wspaniałe Postaci - Zwierzęta. Każde z nich różne, ale łączyłaby je obecność w tym samym miejscu, w tym samym czasie. I wiedziałby, że to jest obraz niezwykły, przypominający mu historię pewnej podróży w głąb własnej tożsamości. Tworząc kolejną postać, zauważyłby też kątem oka księgę, której karty przez wrześniowy wiatr przewracane byłyby kilkakrotnie, aż w końcu zatrzymałyby się, przyciśnięte dłonią malarza. I wówczas rozległby się cichy dźwięk wielkich słów: "Ja zaś sprowadzę na ziemię potop, aby zniszczyć wszelką istotę pod niebem, w której jest tchnienie życia; wszystko, co istnieje na ziemi, wyginie, ale z tobą zawrę przymierze. Wejdź przeto do arki z synami twymi, z żoną i z żonami twych synów. Spośród wszystkich istot żyjących wprowadź do arki po parze, samca i samicę, aby ocalały wraz z tobą od zagłady. Z każdego gatunku ptactwa, bydła i zwierząt pełzających po ziemi po parze; niechaj wejdą do ciebie, aby nie wyginęły. A ty nabierz sobie wszelkiej żywności - wszystkiego, co nadaje się do jedzenia - i zgromadź u siebie, aby była na pokarm dla ciebie i na paszę dla zwierząt. I Noe wykonał wszystko tak, jak Bóg polecił mu uczynić". Czy właśnie w taki sposób mogła powstać "Arka Noego. Nowy koniec Europy"?

Na scenę wychodzą cztery kobiety. One zaczynają europejską historię o ludzkości. Wprowadzają widzów do świata kulturowych różnic, poczynając od języka, poprzez gestykulację, wyraz twarzy, drżenie rąk, aż po tonację głosową. Oplata je niewielka przestrzeń teatralna, stworzona z dwóch szaf na ubrania, kilku krzeseł i żelaznego łóżka. Czy rozmawiają ze sobą? Raczej nie. Chcą opowiedzieć własne życie komuś, kto zrozumie. Wybierają siebie, bo mają pewność, że będą wysłuchane. Schodzą ze sceny powoli, z wzrokiem utkwionym w przyszłość, mając nadzieję, że znajdą w niej choć jedno spojrzenie zrozumienia.

Potem wszystko przyspiesza. Aktorzy takt swoich przemówień wystukują obcasami, galopując niczym antylopy, między drzewami prawdy i nieprawdy. Gnają przed siebie z walizkami przeżyć. Mija wiosna, opada żar lata, spadają liście jesieni i w końcu nadciąga zima. A postaci wciąż biegną...

Mówią o przechytrzeniu losu. O tym, że uwielbiają patrzeć na ostatni błysk źrenic. Powtarzają A i O. Mówią, że kochają i że czekają na amanta. I na śmierć. Czekają w kolorach czarnym, białym i czerwonym. Aż w epilogu przychodzi posłaniec. Jak mówił Janusz Wiśniewski: - Bóg daje ludzkości jeszcze jedną szansę. Ocala wybranych, aby przenieśli dalej wieść o grzechu, karze i miłości. Stary świat zniknie i powstanie nowy.

W "Arce Noego" aktorzy mówią po polsku, hebrajsku, austriacku, niemiecku, włosku, albańsku i w języku hindi. I każdy język brzmi dumnie. Bo wiadomo, że mówi się o rzeczach wielkich. Tłumaczenia psalmów i specjalnie napisanych na potrzeby spektaklu tekstów w języku innym niż polski w trakcie przedstawienia nie było. Czy to z góry założona swoboda interpretacyjna? Przekona się ten, kto historię Noego obejrzy sam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji