Artykuły

Teatr się śmieje

"Czego nie widać" w reż. Tomasza Koniny w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Aleksandra Konopko w Gazecie Wyborczej Opole.

Na otwarcie sezonu Teatr im. Kochanowskiego zaserwował w sobotę spektakl o teatrze od zaplecza, o tym, jakie zdarzają się w nim wpadki i jak się je kamufluje. Lekki, zabawny, ale, niestety, przewidywalny.

O tym, jaki on będzie, trudno już teraz przesądzać. Na początek dyrektor Tomasz Konina postawił otwarcie na lekką rozrywkę i relaks. Zaproponował widzom wyreżyserowaną przez siebie farsę.

"Czego nie widać", jedna z najbardziej znanych sztuk brytyjskiego pisarza Michaela Frayna, była grana na całym świecie, w tym wielokrotnie także w Polsce. Frayn pokazuje w niej teatralny świat na opak, sztukę aktorską przewróconą jakby na lewą stronę. Z ironicznym przymrużeniem oka przygląda się artystycznemu środowisku. Trochę z teatru kpi, trochę wadzi się o cele przypisane tej instytucji, ale również zachęca do przyjrzenia się teatralnej iluzji z dużym dystansem. Co więcej - proponuje nie tylko oglądanie, ale i podglądanie spektaklu z każdej jego strony. Nawet od kuchni. Mamy tu do czynienia z klasycznym przykładem "teatru w teatrze". Rzecz dzieje się bowiem nie gdzie indziej, ale właśnie na teatralnej scenie.

Scenografię opolskiego przedstawienia stanowi wnętrze domu urządzonego w stylu mieszczańskim. W pierwszym momencie rzucają się w oczy schody i liczne drzwi. Z lewej strony okno. Na środku kanapa i telewizor. Od razu wiadomo, że zobaczymy za chwilę typową farsę, w której aż roić się będzie od upadków, krzyków i trzaskania drzwiami. Początkowe wrażenie potwierdzi się dalej bez zarzutu.

Przez ponad dwie i pół godziny oglądamy pierwszy akt sztuki pokazany w trzech różnych wariantach. Sceny następują po sobie błyskawicznie, dzięki czemu przed publicznością odkrywane są coraz to nowe intrygi i potyczki. Grupa dziewięciu aktorów prowadzona przez roztargnionego i raczej nieudolnego reżysera (w tej roli Andrzej Czernik) przygotowuje się do premiery. Oglądamy próbę generalną, podczas której okazuje się, że spektakl jest jeszcze w zupełnej rozsypce, a aktorzy mają całe mnóstwo ważniejszych problemów niż skupienie się na kreowanych przez siebie rolach. Mimo wielu przeszkód sztuka wchodzi na afisz, a publiczność ogląda ten sam fragment po raz drugi - tym razem podczas tournée zespołu.

To najciekawsza część opolskiego przedstawienia. Zagrana precyzyjnie, z dużym wyczuciem rytmu, najzabawniejsza. Dodatkowo to właśnie ten fragment pozwala widzom na podglądanie kulis inscenizacji. Widzimy tył scenografii, przygotowane rekwizyty, stanowisko inspicjenta i aktorów czekających na swoje wejście. Po prostu teatr od zaplecza. Nic się tu nie da ukryć, stąd śmiech wywołany niezliczonymi aktorskimi wpadkami, pomyłkami i próbami ich zakamuflowania, czyli tym wszystkim, co bez wątpienia w teatrze się czasami zdarza, a czego na co dzień po prostu na scenie nie widać.

Trzecie "odsłonięcie" sztuki to z kolei pożegnanie tytułu. Wcześniejsze kłótnie, intrygi, pomyłki i chaos osiągają tu swoją kulminację. Ostatnie przedstawienie okazuję się już zupełną katastrofą. Wszystko się pomieszało. Jedynym ratunkiem okazuje się opadająca kurtyna.

***

Przedstawienie Koniny w ramach swojego gatunku (farsa) zostało zrealizowane bardzo poprawnie. Niestety, jednak bez większego polotu. Wszystko jest oczywiste, przewidywalne. Reżyser nie podjął nawet próby zabawy konwencją.

Zrobili to aktorzy, budując swoje role z dużym dystansem. Bawiąc się farsowymi kreacjami, sprawili, że nawet najwięksi sceptycy takiego rodzaju teatru mogli w kilku momentach naprawdę szczerze się zaśmiać.

Przerysowane celowo role i świadome igranie z gatunkiem udało się najlepiej Aleksandrze Cwen, Grażynie Misiorowskiej, Waldemarowi Kotasowi i Krzysztofowi Wronie. Farsa z pewnością spełni swoje zadanie. Może nawet stanie się popularna wśród publiczności.

Jest to jednak propozycja, która spodoba się tym, którzy od teatru oczekują wyłącznie zabawy, śmiechu i naprawdę lekkiej rozrywki. Dla teatromanów, krytyków i wszystkich tych, którzy chcą, by teatr mówił o czymś więcej, a sztuka była zaangażowana i poszukująca, będzie to jednak zdecydowanie za mało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji