Artykuły

Lublin. "Pool (No Water)" na Scenie Prapremier InVitro

Dramaturg Mark Ravenhill, rocznik 1967, nie wierzy, że życie ma jakikolwiek sens. Jedną z jego sztuk, prowokacyjnie nihilistyczną i wulgarną, pod trudno przetłumaczalnym tytułem "Pool (No Water)" [na zdjęciu] wystawi Scena Prapremier InVitro w Lublinie.

Parę lat temu Mark Ravenhill i Sarah Kane, czołowi brutaliści angielskiego teatru, jak burza przetoczyli się przez sceny całego świata, nie wyłączając Polski. Ich sztuki nasycone seksem i krwią, narkotykami i wulgaryzmami wywoływały skandale, które przyczyniły się do wielkiego sukcesu młodych autorów. Ich świat to piekło, w którym kwitnie handel organami i hodowla dzieci, a ludzie wchodzą w najbardziej absurdalne i zboczone związki.

Z perspektywy rozporka patrzy na życie również bohater "Polaroidów" Ravenhilla, który jednak ma jeszcze jedną pasję, typową dla postmodernistycznej kultury - kocha szajs. Mówi: "Lubię, jak wszystko jest gówniane. Gówniana muzyka, gówniane żarcie i gówniani ludzie. Kocham to".

Sztuk "Pool (No Water)", obejrzy już niedługo lubelska publiczność, w wykonaniu Sceny Prapremier Invitro, działającej od grudnia 2007 r. w Centrum Kultury przy ul. Peowiaków 12. Pomysłodawcą i dyrektorem Sceny jest Łukasz Witt-Michałowski, który wyreżyseruje kontrowersyjny tekst. Będzie to druga pozycja w młodej historii Invitro. Debiut odbył się w styczniu tego roku - spektaklem "Nic co ludzkie" w reżyserii Pawła Passiniego, Piotra Ratajczaka i Łukasza Witt-Michałowskiego.

Na wczorajszej konferencji prasowej poznaliśmy współtwórców przedstawienia, którego premiera odbędzie się 14 września, w niedzielę, o godz. 19, w Sali Nowej CK. Na scenie zobaczymy: Ewę Decównę, Andrzeja Golejewskiego, Karolinę Gorczycę, Danutę Nagórną i Stefana Szmidta. Poza Karoliną, studentką IV roku szkoły teatralnej, pozostali aktorzy należą do starszego pokolenia.

- Moi aktorzy mają więcej lat niż bohaterowie Ravenhilla - mówi Witt-Michałowski. - To celowy zabieg, aby wyostrzyć problem, o którym traktuje sztuka.

Ewa Decówna, aktorka związana z warszawskim Teatrem Dramatycznym i teatrem Ochota, mówi, że prowokacja jest w teatrze potrzebna. Nie boi się wyzwań, jakie stanowią brutalny język i dosadność scenicznych gestów, tak typowych dla Ravenhilla, chociaż w swej długiej karierze nie występowała w teatrach alternatywnych.

- Teatr jest dobry albo zły, innych podziałów nie uznaję - wyjaśnia aktorka. - Nie szukam udziwnień dla swej roli, i tak jest bardzo trudna. Gdybym chciała zadziwiać publiczność, pracowałabym w cyrku.

Danuta Nagórna wyznała, że już od dawna nie oczekiwała na żadną propozycję, jest po 70. - Łukasz sprawił mi ogromną radość - powiedziała artystka, która współpracowała z największymi, jak Bohdan Korzeniewski czy Roman Polański.

Panów występujących w obsadzie sztuki przedstawiać nie trzeba, chociaż i Stefan Szmidt, aktor i dyrektor Domu Służebnego Polskiej Sztuce Słowa, Muzyki i Obrazu w Nadrzeczu, i znakomity Andrzej Golejewski z Teatru Osterwy wystąpią w sztuce Ravenhilla w nietypowych dla siebie rolach.

Scenografią zajmuje się Jarosław Koziara, kostiumy szyje, debiutująca w tym charakterze, znana projektantka mody z Lublina - El Bruzda. Przypomnijmy, że sprawca przedstawienia, Łukasz Witt-Michałowski, ma już na koncie znaczące sukcesy. "Kamienie w kieszeniach" w jego reżyserii otrzymały Grand Prix Festiwalu "Kontrapunkt 2007" w Szczecinie i Anioła Publiczności Wiosennego Festiwalu Teatralnego w Bielsku-Białej 2008. Jest także twórcą głośnego "Teatru pod Celą", działającego w Areszcie Śledczym w Lublinie.

Po premierowym przedstawieniu, które odbędzie się w niedzielę (CK, godz. 19), w najbliższych planach jest na razie tylko jeden pokaz, następnego dnia. Zatem spieszmy się.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji