Artykuły

Pamięci Marcela Marceau

VIII Międzynarodowy Festiwal Pantomimy w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Dopiero w drugiej połowie Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu można było oglądać spektakle bez czapki i zatyczek do uszu (o czym pisałam w poprzedniej recenzji). Im bliżej końca festiwalu, tym było lepiej. Doprawdy nie potrafię powiedzieć, dlaczego organizatorzy zaprosili z Wrocławia aż trzy spektakle, w tym zupełnie niepotrzebnie dwa z Wrocławskiego Teatru Pantomimy ("Gastronomia" i "Galapagos", pisałam o nich tydzień temu), które obniżyły poziom festiwalu do absolutnego minimum, tak że już chyba bardziej nie można. Ponadto trudno to, co obejrzeliśmy, nazwać pantomimą. Trzeci wrocławski spektakl to "Głód" [na zdjęciu] według powieści Knuta Hamsuna, prezentowany przez Teatr Formy z wyraźnymi ambicjami w kierunku poetyckiej metafory oraz użyciem środków wyrazu właściwych nie tylko sztuce pantomimy.

Najbardziej pantomimiczny natomiast, w ścisłym tego słowa znaczeniu, był spektakl składający się z samych etiud. Była to prezentacja pracy Szkoły Pantomimy działającej w Teatrze na Woli. Prócz studentów wystąpili świetni zawodowi artyści, wśród nich znakomity mim, Amerykanin Gregg Goldston, uczeń słynnego francuskiego artysty Marcela Marceau, jednego z najwybitniejszych mimów w historii sztuki pantomimicznej. Marcel Marceau zmarł niespełna rok temu. Ten wieczór poświęcony był właśnie pamięci artysty, a Gregg Goldston zaprezentował - można powiedzieć - wręcz kwintesencję sztuki mimu w swoich etiudach solo, a także w duetach ze świetnymi artystami, również amerykańskimi: Lorie Heald i Rickiem Wamerem (oboje podczas festiwalu prowadzili warsztaty teatralne, a w spektaklu zaprezentowali swoje własne doskonałe umiejętności).

Ale gwiazdą wieczoru był Gregg Goldston. Jego pierwszą etiudę z kapeluszem, rozgrywającą się w całkowitej ciszy, bez wspomagania jakimkolwiek dźwiękiem, powinni obowiązkowo oglądać nie tylko studenci pantomimy, ale i przyszli aktorzy dramatyczni edukujący się w szkołach teatralnych. Tutaj właśnie artysta (który jest także pedagogiem, prowadzi w Ameryce szkołę pantomimy) zaprezentował cały wachlarz narzędzi, jakimi należy posługiwać się, a które tkwią w naszym ciele, w naszych rękach, nogach, twarzy, oczach, w całej sylwetce. Artysta mimu jest całkowicie samowystarczalny. Za pomocą swego ciała, giętkości dłoni, tułowia, stóp, wyrazistości oczu i całej mimiki kreuje rzeczywistość w najrozmaitszych jej wymiarach, od czysto zewnętrznych wydarzeń do przeżyć całkowicie introwertycznych. Może wykreować świat zewnętrzny i wewnętrzny postaci, którą gra, jej radość i smutek, jej płacz i zakochanie. Wszystko. Łącznie z przeżyciami metafizycznymi i mistycznymi.

Gregg Goldston to wszystko potrafi, jest wybitnym artystą. Jego etiuda z parasolką tak zaczarowała publiczność, że bylibyśmy w stanie twierdzić, iż silny wiatr porywający parasol unosił w górę także trzymającego ów parasol Goldstona. Ale żeby tak silna sugestia zdominowała rzeczywistość realną, trzeba być wielkim, doskonałym artystą. I mieć świadomość każdego szczegółu, który uruchamia odpowiednią sferę przeżyć, i pokazać to tak, aby było to czytelne po stronie widowni. Tak jak czytelna jest piękna, pełna subtelnego humoru etiuda, w której Goldston kreuje rolę muzyka grającego w orkiestrze, a po chwili przeobraża się w jego instrumenty, czy to skrzypce, czy wiolonczelę, czy fortepian, czy nawet kontrabas. Przemiana następuje błyskawicznie, a widz równie błyskawicznie odbiera kolejne wcielenia artysty. Na koniec żart w duecie Gregg Goldston i Bartłomiej Ostapczuk (dyrektor festiwalu) sprawia wrażenie wspaniałej improwizacji, ale przecież ta "improwizacja" to majstersztyk warsztatowy. Świetnie także zaprezentowali się młodzi artyści, studenci pantomimy. Ich popisowy - można powiedzieć - numer to scena w kinie, kiedy jako widzowie zaczynają na serio przeżywać perypetie postaci filmowych i wchodzą w ich role. A już na sam koniec niespodzianka, na zawieszonym w tyle sceny ekranie zobaczyliśmy kilkunastominutowy film z udziałem samego Marcela Marceau. Można było zaobserwować, jak silne "piętno" (w tym najlepszym znaczeniu) wywarł Marceau na sztuce Goldstona, który z jednej strony czerpał z niego (był wszak jego uczniem), z drugiej zaś zachował swoją artystyczną indywidualność.

Wierność wytyczonemu sobie kierunkowi stylistycznemu prezentuje też bardzo popularna nie tylko w Wielkiej Brytanii Nola Rae. W swoich mimodramach (występuje solo) łączy klaunadę ze sztuką pantomimy, tańcem, lalkarstwem. Na festiwalu pokazała "Exit Napoleon pursued by rabbits" (Napoleon wychodzi prześladowany przez króliki). Rzecz o wyraźnie pacyfistycznym przesłaniu. To historia błazna, który pnie się coraz wyżej dzięki sprzyjającym okolicznościom, zostaje tyranem, wydaje mu się, że jest Kutuzowem, Napoleonem, a nawet Hitlerem. Wszystko, czego się tknie, ulega zniszczeniu. W końcu doprowadza go to do samozagłady. Tak w największym skrócie wygląda portret tyranii. Męska rola znakomicie poprowadzona przez kobietę mima. Artystka uprawia klasyczną formę kontaktu z widzem, wciągając go do swojej gry. Jednym to się podoba, innym nie. Ja nie przepadam za takim realizowaniem "artystycznym" siebie jako widza. Niektórych może też irytować fakt, że artystka w opowiadanej fabułce nie zaskakuje widowni, że pewne sceny można z góry przewidzieć, ale taka jest właśnie konwencja przyjęta przez Nolę Rae. Nie bazuje na zaskakiwaniu widza niespodzianymi scenami, pragnie przeprowadzić założone przez siebie przesłanie, które w humorystycznej formie zawiera niezwykle poważny problem.

Mnie jednak najbardziej podobał się wieczór etiud, pokazu czystej, pięknej pantomimy, łączącej klasykę ze współczesnymi środkami wyrazu. Pantomimy, w której znalazło się miejsce i na dramat, i na komedię, i na realność przekazu, i na fabułkę, i na metaforyczny skrót odwołujący się do poezji oraz tego wszystkiego, co zawarte jest w niej między wierszami. Na szczęście taka pantomima nie odeszła wraz ze śmiercią Marcela Marceau, lecz dzięki takim artystom jak Gregg Goldston istnieje, a co więcej - uczy się jej następne pokolenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji