Artykuły

Lublin. Kompania i Provisorium wróciły z Edynburga

Sukcesem, ale połowicznym, zakończył się występ lubelskich teatrów Provisorium i Kompania ze sztuką "Do piachu" [na zdjęciu] Tadeusza Różewicza na festiwalu Fringe w Edynburgu.

Edynburski festiwal Fringe uchodzi za największe na świecie spotkanie teatrów alternatywnych. Aż trudno sobie wyobrazić, że podczas obecnej edycji przez prawie miesiąc 19 tysięcy artystów z 46 krajów dało 2088 przedstawień granych w 247 miejscach. Polskie teatry, w tym lubelskie, mają tu dobrą markę. Wszyscy pamiętają i podkreślali w prasowych notach, że Provisorium i Kompania dostały w 2001 roku nagrodę Fringe First za "Ferdydurke" według Witolda Gombrowicza w reżyserii Witolda Mazurkiewicza i Janusza Opryńskiego, ważną nagrodę przyznawaną przez dziennikarzy The Scotsman (wcześniej z Edynburga przywiozła Fringe First także lubelska Grupa Chwilowa) .

Występy Provisorium i Kompanii zapowiadano z dużą uwagą i ciekawością. Zresztą polska ekipa na festiwalu była bardzo mocna, gdyż polskie teatry zaproszono również do Edynburga na odbywany w także w sierpniu niezwykle prestiżowy "normalny" festiwal teatralny. Występy grup z Polski poprzedziła duża kampania promocyjna, w którą zaangażowały się polskie instytucje kultury i polskie placówki zagraniczne. Krytycy szkoccy, którzy widzieli lubelski spektakl na przedfestiwalowym pokazie, grany po polsku w Warszawie, byli zachwyceni, zaręczali, że jest ważny i nie można go ominąć. Jedna z recenzentek nazywa "Do piachu" wprost sztuką ikoniczną, w The Scotsman wymieniono spektakl w dziesiątce listy top. O sympatii dla lubelskiej ekipy świadczy choćby fakt, że The Scotsman opisywał nawet wygląd Janusza Opryńskiego jako "archetypicznego dyrektora polskiego teatru".

Provisorium i Kompania przygotowały wszakże na festiwal angielską wersję "Do piachu" ("Bite the Dust") Tadeusza Różewicza w reżyserii Mazurkiewicza i Opryńskiego. Przekładu dokonali Helena Morawska-White i Allen Kuharski, który też szlifował z lubelskimi aktorami wymowę angielską. Kuharski liczył, że znajdzie taką formułę przekładu i wymowy, która będzie uniwersalna dla odbiorców posługujących się angielskim. Jednak ten plan najwyraźniej załamał się. "Do piachu" grano od 1 do 25 sierpnia, ale po dwunastu przedstawieniach zrezygnowano z wersji angielskiej na rzecz polskiej z wyświetlanymi po angielsku napisami.

Recenzje były więc dwuznaczne. Bo spektakl i jego promocja sprawiły, że krytycy znakomicie rozumieli narodowościowy, historyczny i geopolityczny kontekst powstania do "Do piachu", problemy, jakie miał Różewicz z wystawieniem sztuki, a także jej wymowę jako dramatu antywojennego. Podkreślano więc, że poprzez ukazanie w czarnych barwach sytuacji oddziału partyzantów sztuka jest protestem wobec brutalizacji ludzkich zachowań jakie niesie wojna, brutalności, która staje się drugą naturą człowieka i negacją wartości życia, redukcją ludzkiej duchowości. Jednakże niektórzy z krytyków z trudem to przesłanie odczytywali w samej inscenizacji, przygotowanej przez Provisorium i Kompanię, uważając, że tekst przekładu jest nieczytelny, wymowa aktorów niezbyt czysta, i w efekcie trudno w ogóle zrozumieć, o co chodzi. Nieczytelność przekładu odbijała się z kolei na negatywnych opiniach na temat samej gry aktorów. Najdalej w krytyce poszedł chyba recenzent z magazynu The List zarzucając, że nieznajomość języka i rodzaj gry aktorskiej obdzierają sztukę z subtelności i nie pozwalają zrozumieć losu i dramatu jej bohaterów.

Natomiast recenzentka interaktywnego portalu polskiego w Anglii "polot.co.uk" podkreślała, że występy polskich teatrów, w tym lubelskich, były znakomitą promocją polskiej kultury, jednakże z zastrzeżeniem: "Czy bolesny rachunek z wojenną przeszłością jest dziś tym, co chcemy prezentować na międzynarodowym festiwalu? Dzisiaj taki protest brzmi nieco anachronicznie, zwłaszcza, że na horyzoncie pojawiają się wciąż nowe problemy będące w pewnym sensie echem powojennych wydarzeń".

- Wracamy bez nagrody, ale też i z dobrymi recenzjami, na przedstawieniach byli fachowcy, profesjonaliści, którzy wysoko ocenili spektakl, dlatego ogólny bilans uważam za dobry. Byliśmy ciepło przyjęci i te występy zaowocują - komentuje Grzegorz Reske, producent przedstawienia. W jego opinii, festiwal Fringe ewoluuje za bardzo w kierunku komercji, stąd też teatr, jaki prezentują Provisorium i Kompania coraz bardziej należy do rzadkości, stawiając widzowi wysoko poprzeczkę zrozumienia swego stylu i wartości, jakie kreuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji