Artykuły

W samym środku paszczy

"Doktor Halina" w reż. Marcina Wrony na Scenie Faktu Teatru TVP. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

- Zrobię ci herbatę, dostałam trochę od sąsiadki (nieoceniona sąsiedzka solidarność w trudnych sytuacjach dziejowych) - mówi matka do córki, która właśnie powróciła do domu. Halina jest smutna, choć cieszy ją powrót do rodzinnego domu. Ów smutek ma swoje źródło w niepokoju związanym z możliwością aresztowania przez gestapo. Dziewczyna nie zdąży wypić herbaty, bo jest tak zmęczona, że zasypia na siedząco. Matka nie pyta o nic, tylko jak najczulej przytula śpiącą córkę do serca, dając jej tym samym poczucie bezpieczeństwa choć na tę jedną krótką chwilę. Piękna scena, wspaniale, prostymi środkami zagrana i jakże naturalna. Ileż w tej krótkiej scenie zostało powiedziane, nie tyle słowem, ile mimiką, gestem, tonacją głosu i ciszą. Tak mógłby się rozpocząć telewizyjny spektakl "Doktor Halina", którego emisja odbędzie się w najbliższy poniedziałek.

Ale rozpoczyna się inaczej, "mocniej", sceną przesłuchania bohaterki przez UB. I taką samą sceną się kończy. To rama kompozycyjna przedstawienia. Wewnątrz zaś, w największym skrócie (jak dla mnie to aż za bardzo) przedstawiono historię nastolatki, która prawie jak słynna Mata Hari została polskim szpiegiem w samym środku wilczej, niemieckiej paszczy na terenie Rzeszy: w Hamburgu, Wiedniu i Berlinie. Wykonywała niezmiernie ważne zadania dla Polski i całej strony alianckiej, co zakończyło się aresztowaniem i torturami. Cud, że wyszła z życiem. Na wstąpienie do konspiracji zdecydowała się wkrótce po wybuchu wojny, jeszcze w roku 1939, miała wówczas zaledwie szesnaście lat. Tak jak inna bohaterka, też nastolatka Danuta Siedzikówna, słynna Inka. Czy poznały się kiedykolwiek? Nie wiem.

Scenariusz spektaklu autorzy oparli na "Wspomnieniach z pracy w wywiadzie antyhitlerowskim ZWZ-AK" Haliny Szwarc wydanych w 1999 roku. I dopiero wtedy dowiedzieliśmy się o bohaterskiej przeszłości pani doktor. Przez te wszystkie lata nawet dzieci nie wiedziały, że mają matkę bohaterkę. Ukrywała swój los głównie z powodów politycznych. Została wszak agentką na polecenie Armii Krajowej. Aby wzbudzić do siebie zaufanie Niemców, podpisała volkslistę. To był akt wielkiej odwagi. Z jednej strony groziła jej jako szpiegowi śmierć ze strony Niemców, z drugiej ze strony Polaków (koleżanki wołały za nią "szwabski pomiot"), a po wojnie groźba posądzenia o współpracę z Niemcami. Gdy na przesłuchaniu ubek nazywa ją "zwykłą zniemczoną dziwką", Halina Szwarc mówi, iż podpisała listę na polecenie organizacji podziemnej. Na to ubek, że w takim razie ma kontakty z akowcami, niech ujawni nazwiska. Torturowali ją Niemcy, a teraz, po wojnie, torturują "swoi". Jak widać, dyktatura brunatna nie różni się od dyktatury czerwonej.

Spektakl ma charakter fabularyzowanego dokumentu i w takim kierunku prowadzona jest narracja. Nie ma tu żadnych dodatkowych opisów rozpraszających uwagę widza, panuje oszczędność w słowie i obrazie. Joanna Kulig znakomicie, w skupieniu prowadzi postać Haliny. Widać to przy najeździe kamery na twarz aktorki. Głównie te zbliżenia twarzy informują widza, co może przeżywać. Krwawa scena torturowania przez gestapo utrzymana jest wprawdzie w konwencji realistycznej, jednak tu w pełni uzasadnionej artystycznie. Pewnie trudno nam dziś sobie wyobrazić szesnastolatki tak dojrzałe w swych wyborach moralnych, etycznych i patriotycznych. No i tak odważne. Kiedy przywoływane są postaci takich właśnie małoletnich bohaterek czasu wojny, okupacji i powojennej ubecji, zastanawiamy się, czy dzisiejsi dyskotekowi rówieśnicy tamtej młodzieży byliby zdolni podjąć takie wyzwanie, czy starczyłoby im odwagi. Bo, jak na co dzień widać, prezentują swoją odwagę głównie w bójkach na stadionach lub ubliżając starszym kobietom w autobusach, tramwajach, na przystankach (na szczęście jest to tylko marny odłam, a nie wszyscy). Mężczyzn raczej pozostawiają w spokoju. Chyba że jest to człowiek bezdomny lub zamroczony alkoholem.

Wojenne i tuż powojenne bohaterstwo tych bardzo młodych ludzi, takich jak Inka czy Halina, miało swoje źródło w domu rodzinnym. Najczęściej były do rodziny inteligenckie, a zatem patriotyczne i religijne wychowanie, jasna hierarchia wartości, pielęgnowanie tradycji - te zasady były wpajane im od dziecka. Ojczyznę po prostu się kochało, a honor był czymś niezwykle istotnym. Honor i umiłowanie Ojczyzny splatały się ze sobą w pojęciu patriotyzmu. Kiedy widzę Amerykanów trzymających rękę na sercu, gdy śpiewają swój ojczysty hymn, to szczerze im zazdroszczę i myślę, że tak właśnie - z ręką na sercu - "Jeszcze Polska nie zginęła" śpiewałoby dziś tamto pokolenie, którego przykładem jest właśnie Halina Szwarc, bohaterka poniedziałkowego spektaklu. Śpiewałoby, ale w ogromnej części zostało wymordowane, wpierw przez niemieckiego okupanta, a chwilę później przez sowieckiego (lub jego sługusów, rozmaitej maści agentów). Właśnie o to chodziło, aby unicestwić polską inteligencję. I to im się, niestety, udało. I jednym, i drugim.

Przywoływanie dziś z dalekiego niebytu (bo przecież pamięć o naszych prawdziwych bohaterach blokowana była przez kilkadziesiąt lat) takich postaci jak Halina Szwarc, Danuta Siedzikówna "Inka", rotmistrz Pilecki, Emilia Malessa, Jan Rodowicz "Anoda", siostra Wanda Boniszewska - to narodowy obowiązek polskiej telewizji publicznej. I nie tylko w ramach Teatru TVP. Dziwi mnie ogromnie, że teatr żywego planu nie przejawia żadnego zainteresowania takimi tematami, a ciągle płacze z powodu braku współczesnych dobrych tekstów. I serwuje nam za państwowy grosz rozmaite dewiacyjne i antypolskie łamańce. A tymczasem w Instytucie Pamięci Narodowej czekają niemal gotowe scenariusze. No tak, tylko że IPN nie mieści się w ramach modnej, liberalnej poprawności politycznej (nie naszej, zresztą). Toteż istnieje obecnie silna tendencja, by zlikwidować tę instytucję. Przyczyny tych "podchodów" są oczywiste i każdy o tym wie. Chwała Teatrowi Telewizji Polskiej za Scenę Faktu i za sięganie do prawdziwych źródeł. Uważam, że wszystkie te spektakle powinny być nagrane na DVD i koniecznie znaleźć się w szkolnych bibliotekach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji