Artykuły

Cudowna przebieranka

Na scenie Rozrywki zgarnęła aż 4 Złote Maski, nie ma bowiem takiej aktorskiej roboty, której ELŻBIETA OKUPSKA nie wykonałaby perfekcyjnie. Obdarzona niskim, wibrującym uczuciami głosem i pełnymi wdzięku ruchami, ma też zdolność całkowitej transformacji.

Publiczność już dawno przyznała Elżbiecie Okupskiej najwyższe wyróżnienie - gdy aktorka wchodzi na scenę, zrywają się brawa. I nie ma znaczenia, jaką rolę gra. Takim zaufaniem widzowie jednak nie szafują; ich miłość zdobywają tylko najlepsi.

Charyzmatyczna, jedyna w swoim rodzaju, utalentowana i powszechnie wielbiona. Tak mówi słownik, definiując pojęcie gwiazdy. Nie ma wątpliwości; Elżbieta Okupska spełnia każdy z warunków, a nawet kilka dodatkowych. Właśnie minęło 30 lat pracy tej znakomitej aktorki teatralnej i filmowej, z których tylko osiem pierwszych nie spędziła w Teatrze Rozrywki. Trudno o lepszy pretekst do rozmowy.

Gwiazda robi nam jednak niespodziankę. Stoi przed blokiem, w którym mieszka, trzymając w rękach dwa pojemniki z farbą, a pod pachą skrzynkę z sadzonkami wrzosu. Sława sławą, wywiad wywiadem, a remont czeka. U Okupskiej to rytuał - modernizuje i przemeblowuje mieszkanie czy trzeba czy nie. Rodzina przestała już protestować; jest nawet nadzieja, że Elżbieta odpuści na czas jakiś chorzowskiemu mieszkaniu. Kupiła działkę w rodzinnym Koszalinie i przez całe wakacje remontowała altankę, która wygląda teraz jak mikroskopijny domek jednorodzinny. Zresztą ma też na głowie nowy kłopot - po 7 latach składanych sobie obiecanek-cacanek, postanowiła przystąpić do egzaminu na prawo jazdy. Żeby na tę działkę w Koszalinie częściej jeździć!

Pomorzanką jest z pochodzenia, na Śląsku mieszka z wyboru. Trzyma ją tu przede wszystkim przywiązanie do kolegów z Teatru Rozrywki. - Aż trudno uwierzyć -mówi - ale nigdy nie dopadła mnie w Rozrywce zawiść i nikt nie zrobił mi świadomie przykrości.

Na scenie Rozrywki zgarnęła aż 4 Złote Maski, nie ma bowiem takiej aktorskiej roboty, której Okupska nie wykonałaby perfekcyjnie. Obdarzona niskim, wibrującym uczuciami głosem i pełnymi wdzięku ruchami, ma też zdolność całkowitej transformacji. Gdy na premierze "Dyzmy musicalu" wyszedł na scenę uliczny śpiewak, Okupską rozpoznali w nim tylko ci, którzy wiedzieli, że to rola napisana dla niej.

Elżbieta kocha charakteryzację, którą uważa za integralny składnik roli. - Teatr - mówi - to psychologiczna prawda i emocje, ale to także cudowna przebieranka, dzięki której ten sztuczny świat nabiera wiarygodności.

Genialnie nosi też kostium; krój i kolor uruchamiają w jej ciele jakieś tajemne mechanizmy, przekładające się na gesty i mimikę. Skromna sukienka Fraulein Schneider w "Cabarecie" była jak klucz do ciepło-smutnego portretu kobiety tracącej najpiękniejszą miłość w życiu. Wyzywająco ekscentryczny kostium Ubicy w "Królu Ubu" uzupełniła Okupska pełnym pychy gestem, tworząc przerażająco-śmieszny portret samozwańczej królowej.

Najważniejszym wyznacznikiem teatralnego i filmowego dorobku Elżbiety Okupskiej jest jednak niepowtarzalność kreowanych przez nią postaci. W każdej roli znajduje interesujący rys, wokół którego buduje potem charakter i sposób zachowania granej przez siebie kobiety, mężczyzny albo... lwa, za którego zbierała oklaski w "Czarnoksiężniku z krainy Oz". Dlatego każda jej postać jest szczególna i łatwa do zapamiętania, by przypomnieć choćby ekspresyjną Panią Peachum z "Opery za trzy grosze" czy idealnie zgranego z rozbawioną widownią Narratora w "The Rocky Horror Show"

W rodzinie Elżbiety tradycje artystyczne były, i owszem, ale nikt aktorstwa jako zawodu nie wybierał. Najsłynniejszy z przodków, stryjeczny dziadek Karczewski - choć uchodził za najlepszego wodzireja - został księgowym, a obdarzone sopranem ciotki zadowoliły się śpiewaniem w kościelnym chórze.

Elżbieta Okupska też sceny nie wybrała, ale scena wybrała ją. Ciąg przypadków oraz rady mądrych ludzi sprawiły, że w którymś momencie życia pożegnała bez bólu swój wyuczony zawód ślusarza-tokarza i została adeptką w koszalińskim teatrze.

Pierwsze szlify zawodowe zdobywała w Teatrze Dialog, a potem na scenie Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie. Po świetnie zdanym egzaminie dyplomowym (w dwóch specjalnościach: teatralnej i estradowej), zaangażował ją Teatr Współczesny w Szczecinie, a po wygraniu Konkursu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu nadeszły propozycje angażów w Warszawie. Chciało ją mieć u siebie aż pięć scen. Nie zdecydowała się jednak na stolicę.

Skusił ją za to dyrektor Dariusz Miłkowski, który zobaczył Elżbietę Okupską na festiwalu we Wrocławiu. Elżbieta oglądała kiedyś program chorzowskiego teatru w telewizji i pomyślała, że fajnie byłoby tam pracować. Zostawiła przyjaciół, teatr, i przyjechała do Chorzowa.

- Urodziłam się pod znakiem Ryb - mówi - czasem zawijam więc ogon pod siebie i diametralnie zmieniam kierunek, w jakim płynę. I na ogół intuicja mnie nie zawodzi.

Prywatnie Elżbieta Okupska słynie z poczucia humoru, błyskotliwych skojarzeń i fenomenalnej kuchni. Koledzy, których co rusz karmi jakimś smakołykiem, mówią, że jak jej się znudzi praca w teatrze, to bić się o nią będą wszystkie ekskluzywne restauracje. I nawet jej gotować nie każą, tylko doprawiać, bo Okupska ma dodatkowy zmysł do "dosmaczania" potraw. To jej sposób na eliminowanie zawodowego stresu, który czasem bywa nie do zniesienia. Bo są role, których samym warsztatem nie stworzysz. Taka była głupia Maryla w filmowej "Bożej podszewce". Elżbieta Okupska grała ją w ulewnym zimnym deszczu, atakowana przez zgłodniałe psy. Po skończonym ujęciu Izabela Cywińska powiedziała: "nie będzie dubla, to było doskonałe".

- Ja jestem z gruntu leniwa - zwierza się Elżbieta - i dlatego ta praca mi wyjątkowo pasuje, bo przed premierą adrenalinka skacze bez kawy, a potem znów mam spokój. Róże sobie pohoduję, konfitury zrobię. O, przepraszam, telefon dzwoni. Tak, oczywiście, zgadzam się. Świętej Barbary jeszcze nie grałam, to może być interesujące...

O tej propozycji jednak nie porozmawiamy, bo Okupska nigdy nie uprzedza faktów, a to był dopiero telefon wstępny. Na pociechę "sprzeda" nam informację, że stacja HBO zamówiła u niej półgodzinny recital aktorski, który za parę dni nagrywa w Warszawie. I może zjedlibyśmy nóżki w galarecie, które właśnie przyprawiła, żeby tę malutką tremę przed występem w HBO zniwelować...Koncert nosi tytuł "XXL-ka czyli 30 lat Elżbiety Okupskiej na scenie" i będzie ostatnim akcentem Letniego Ogrodu Teatralnego w Katowicach. Przygotowali go przyjaciele aktorki z Teatru Korez, na którego scenie wielokrotnie z powodzeniem grała. Prócz bohaterki wieczoru wystąpią między innymi: Renata Przemyk, Maria Meyer, Michał Bajor, Artur Barciś, Robert Talarczyk, Mirosław Neinert i kabaret Moherowe Berety.

Początek o godz. 20.00. Koncert odbędzie się w podcieniach Górnośląskiego Centrum Kultury (pl. Sejmu Śląskiego 2), a bilety kosztują 15 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji