Artykuły

Moje fobie zostawiam w domu

- Z Jerzym Jarockim, chodzącą legendą teatru polskiego spotkałem się podczas przygotowywania "Kosmosu" w Teatrze Narodowym. Do momentu premiery spektaklu u profesora nic nie jest pewne. Bardzo trudno uzyskać akceptację tego, co się proponuje. On cały czas szuka, zmienia, nieustannie każe robić coś inaczej - mówi MARCIN HYCNAR, aktor Teatru Narodowego w Warszawie.

Korzenie

Wychowałem się w Tarnowie. Pamiętam, że chodziłem w różnokolorowych koszulkach polo z emblematem małego krokodyla na kieszonce, które z Tajlandii przywoził wujek. Wakacje zwykle spędzaliśmy całą rodziną nad polskim morzem. Raz udało się polecieć do Bułgarii - dla nas, dzieciaków to był absolutny czad. Zimą jeździliśmy w góry, więc jako pięciolatek zjeżdżałem na nartach z Kasprowego. W moim najmłodszym życiu ważną rolę odegrał dziadek. To on zaszczepił we mnie miłość do książek, zainteresował kulturą. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu, czytając np. "Ballady i romanse" Mickiewicza Niewiele z nich rozumiałem, ale niektórych fragmentów uczyłem się na pamięć, by potem u cioci na imieninach je recytować.

Mały Książę

Któregoś dnia mama usłyszała w radiu, że w Tarnowskim Teatrze poszukują małych chłopców do przedstawienia. Miałem wówczas 12 lat. Po eliminacjach dostałem główną rolę. Byłem zaskoczony, bo "Mały Książę" to musical, a ja kompletnie nie potrafiłem, i do dziś nie potrafię, śpiewać. Na szczęście mój zmiennik robił to świetnie i mnie pozostało jedynie, jak w dobrych polskich zespołach, śpiewanie z playbacku. "Mały Książę" skierował moje życie na nowe tory. Już nie biegałem tyle po osiedlowym boisku. Zacząłem obcować ze znacznie ode mnie starszymi zawodowymi aktorami. Od jednego nauczyłem się stepowania, a inni założyli kabaret, do którego mnie zaproszono - byłem w nim małym rodzynkiem. Podczas skeczów wykrzykiwałem "kurwa" i "wszyscyście są buce". W połączeniu z niewinną buzią teksty te rozbrajały widownię.

Szkoła teatralna

Tu kształtowałem swój własny system wartości w tym zawodzie. W szkole poznałem wielu wybitnych ludzi teatru i filmu, choćby Teresę Budzisz-Krzyżanowską, Andrzeja Łapickiego, Mariusza Benoit, Aleksandrę Konieczną. Jednak do najważniejszych spotkań zaliczyłbym to z Janem Englertem, który nauczył mnie rzemiosła, a z czasem stał się przewodnikiem po meandrach tego zawodu. Drugą ważną osobą była dla mnie Agnieszka Glińska. Od niej nauczyłem się myślenia o aktorstwie, którego domeną jest hasło: łatwe mnie nie interesuje. Agnieszka rozbuchała moją wyobraźnię i dała mi okazję do najciekawszych artystycznych poszukiwań.

Była zabawą, może chwilami męczącą. My, pierwszoroczniacy, mogliśmy chodzić tylko prawą stroną korytarzy i musieliśmy nosić kolorowe ubrania. Ponadto dziewczyny miały się ubierać w spódnice i nie wolno im było się malować.

Pierwszego dnia starsi koledzy zapytali mnie, gdzie mam tzw. blachę. Ja, nie na żarty przerażony, pobiegłem na sąsiednie osiedle i wyrwałem z jakiegoś śmietnika blaszany parapet. Po powrocie zostałem uświadomiony, że "blachy" to tekturowe identyfikatory z podstawowymi informacjami o delikwencie, które należy nosić na ciele.

Jerzy Jarocki

Z chodzącą legendą teatru polskiego spotkałem się podczas przygotowywania "Kosmosu" w Teatrze Narodowym. Do momentu premiery spektaklu u profesora nic nie jest pewne. Bardzo trudno uzyskać akceptację tego, co się proponuje. On cały czas szuka, zmienia, nieustannie każe robić coś inaczej. Pamiętam, rano w dniu premiery profesor wezwał mnie i Oskara Hamerskiego (który gra Witolda) na dodatkową próbę. Postanowił wykreślić jedną scenę i poczynić skróty innych. Byliśmy przerażeni. Dziś już jednak wiem, że pracując z mistrzem, należy mu bezgranicznie zaufać.

Film

Lubię polskie kino i denerwują mnie ci, którzy z góry deklarują, że nie oglądają rodzimych filmów. Ciekawi mnie, kiedy ktoś, kto urodził się tuż obok, opowiada po swojemu o tym "obok". Jako dziecko znałem na pamięć całą ścieżkę dialogową "Vabanku" Machulskiego. Za klimat lubię filmy Jana Jakuba Kolskiego. Cenię obrazy debiutantów, w nich znajduję odwagę i świeżość (.Warszawa" Dariusza Gajewskiego, "Rezerwat" Łukasza Palkowskiego). Kibicuję Martinowi McDonaghowi, który po kilku (w moim odczuciu świetnych) sztukach teatralnych, próbuje sil w Hollywood. Na jego debiucie "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj" śmiałem się w głos, co nie zdarza mi się często.

Dubbing

To okazja, by zaczerpnąć niezłą dawkę wolności aktorskiej. Zacząłem do podkładania głosu do seriali dla dzieci. Z nieco innym repertuarem zetknąłem się w studiu Teatru Polskiego Radia. Potem miałem szczęście pracować z królową polskiego dubbingu - Joanną Wizmur. Nauczyła mnie, że przed każdym nagraniem należy poprosić o scenariusz i angielską wersję filmu, by móc na nich popracować w domu, zrobić sobie notatki. Przygotowaliśmy razem "Shreka Trzeciego", potem "Na fali". Niedawno skończyłem nagrywać głos do "Małp w kosmosie" i kolejny raz świetnie się bawiłem.

Fobie

W pierwszych kontaktach z ludźmi jestem nieufny i trzymam bezpieczny dystans. To chyba moja prywatna socjofobia. Scena jednak nigdy nie była dla mnie formą terapii. Pamiętam pierwsze dni w warszawskiej Akademii Teatralnej, byłem bardzo zamknięty, siedziałem pod ścianą i bacznie obserwowałem. Trochę czasu upłynęło, zanim zacząłem dawać innym coś prawdziwego. Teraz co wieczór zostawiam moje fobie w domu.

Hobby

Uwielbiam żagle, właśnie wróciłem z Mazur. W ogóle lubię wypoczywać, najchętniej leżąc plackiem na jednej ze śródziemnomorskich plaż. Najlepiej czuję się we Włoszech w klimacie niezobowiązującej sjesty. A w każdy czwartek koniecznie muszę sięgnąć po krzyżówkę w "Przekroju". Równocześnie robią to Monika w Krakowie i Grażka w Opolu - przyjaciółki, z którymi się ścigamy, wymieniamy hasłami, a czasem wspólnie uda się nawet rozwiązać tę straszną "Jolkę".

Marcin Hycnar (rocznik 1983) - aktor filmowy i teatralny, absolwent warszawskiej Akademii Teatralnej. Aktor Teatru Narodowego w Warszawie (wystąpił tu m.in. w "Kosmosie" w reżyserii Jerzego Jarockiego, "Poduszycielu" Agnieszki Glińskiej, "Ślubach panieńskich" Jana Englerta). Jest nową gwiazdą polskiego dybbingu - swojego głosu użyczył m.in. księciu Kaspiśnowi z "Opowieście z Narnii", tytułowemu bohaterowi "Kung Fu Pandy" i Hamowi z "Małp w kosmosie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji