Artykuły

Był pamięcią naszego środowiska

Coraz puściej. Coraz smutniej. Jesteśmy świadkami odchodzenia całej generacji ludzi kultury, szybkiego zmierzchu epoki, w której inteligencja, wiedza, błyskotliwość i szacunek dla innych były miarą człowieczeństwa.

Wczoraj rano otrzymałem wiadomość o śmierci Andrzeja Hausbrandta. Wiedzieliśmy wszyscy, że ciężko choruje, że każdy dzień jest dniem darowanym. I jemu, i nam. To nie było odejście dramatyczne, przygotowywał nas na nie od kilku miesięcy. Mimo to trudno myśleć o nim w czasie przeszłym. Odszedł przeżywszy 81 pracowitych lat.

Prawnik w teatrze

Jego znajomość teatralnych spraw zdumiewała. O teatrze wiedział wszystko. Ta wiedza zawsze budziła ogromny podziw. Tym większy, że Andrzej Hausbrandt nie miał formalnego wykształcenia teatrologicznego. Był prawnikiem i - jak sądzę - dyscyplina niezbędna w tej dziedzinie znakomicie porządkowała jego postrzeganie rzeczy z pozoru tak trudno poddającej się systematycznemu myśleniu, jak sztuka teatru, często przecież powstająca poza sformalizowanymi regułami, poza ścisłą wiedzą. Ten nawyk ścisłego myślenia powodował jednak, że jego sądy o teatrze - często niezwykle surowe, czasem wręcz okrutne - były niesłychanie uporządkowane i trudne do zakwestionowania. Ta ogromna świadomość spraw teatru przydawała się także w jego codzienności.

Hausbrandt kierował teatrami, w latach 60. dyrektorował warszawskiej Komedii, później wraz z Januszem Warmińskim aż do 1969 r. prowadził Ateneum. Adaptował utwory na scenę, pisał o teatrze książki, eseje. Wykładał, założył miesięcznik Polskiego ITI i przez wiele lat był jego naczelnym redaktorem.

W "Czytelniku" i w Podkowie

We znaki dał się artystom w latach 70., gdy trząsł życiem teatralnym z łamów "Expressu Wieczornego". Był recenzentem, który wzbudzał strach, ale z jego opiniami środowisko bardzo się liczyło.

Poznałem Andrzeja Hausbrandta - oczywiście w teatrze. Spektakl był straszny, i przetrwałem go właściwie tylko dzięki niemu. Hausbrandt miał bowiem - nieznośny u innych, uroczy w jego wydaniu - zwyczaj komentowania na bieżąco tego, co odbywa się na scenie. Do dziś żałuję, że te uwagi nigdy nie zostały

zapisane. Były bowiem prawdziwymi perełkami humoru, często arcydziełami aforystyki. Przedłużeniem tych spotkań były środowe obiady w "Czytelniku" - biletem wstępu było poczucie humoru. Towarzystwo pod prezydium Andrzeja Hausbrandta i jego żony Ireny Bołtuć komentowało ostatnie wydarzenia polityczne, komentowało nowości kulturalne. Co rok zbierano się w letniej rezydencji Hausbrandtów w Podkowie Leśnej, by tu witać 1 maja. Ten zwyczaj powstał w 1982 r. na znak szyderczego protestu wobec stanu wojennego. Te biesiady były częścią życia kulturalnej Warszawki. Skończyły się wraz ze śmiercią pani Ireny. Od tej chwili Andrzej Hausbrandt, człowiek niespożytej energii i żywotności zaczął stopniowe wycofywanie się ze świata.

Zawiedziony, zrozpaczony

Patrzyłem na to odejście ze smutkiem i obawą. Był pamięcią naszego środowiska, przyglądał się teatrowi jeszcze w międzywojennym dwudziestoleciu. On to starał się nauczyć prostej prawdy - wszystko już było. Ten zdrowy sceptycyzm pozwalał i mnie - młodszemu od niego o dwie generacje - patrzeć z dystansem na kolejne teatralne szaleństwa, wyważanie dawno już wyłamanych drzwi. "I dlatego teatr mnie mierzi. Coraz bardziej. Im mniej piasku na górze, im więcej na dole, im bliższy bezkres pustki, im krótsza pełnia. Tęsknię wówcza coraz mocniej, coraz namiętniej, coraz bardziej drapieżnie i tragicznie (bo beznadziejnie) za tym wszystkim, co realne, co prawdziwe i autentyczne. To pożegnanie z teatrem i życiem zawarł w swojej książce. Już nie o teatrze. O ukochanych zwierzętach.

Żegnaj Andrzeju. Tam, gdzie teraz jesteś, gra tylko dobry teatr.

Książki Andrzeja Hausbrandta

"Rozmowy z ludźmi teatru", 1973 r.

"Tomaszewski - pantomima", 1974 r.

"Aktorzy", 1976 r.

"Zofia Kucówna - szkic do portretu aktorki", 1977 r.

"Krzesełka lorda Blotto", 1976 r.

"Obcym wstęp wzbroniony", 1981 r.

"Elementy wiedzy o teatrze", 1982 r.

"Teatr w społeczeństwie", 1983 r.

"Teatr jest światem" (wspólnie z Gustawem Holoubkiem), 1989 r.

"Kulisy kulis, 1989 r.

"Filozofia pod psem", 2002 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji