Artykuły

Hamlet w krótkim rękawku

"Hamlet" w reż. Moniki Pęcikiewicz w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Piotr Bogdański w Wiadomościach Wałbrzyskich.

Z propozycji dolnośląskich teatrów wybór padł na spektakl w reżyserii Moniki Pęcikiewicz w Teatrze Polskim we Wrocławiu pt. "Hamlet". Wybór okazał się chybiony.

Zapowiedzi wrocławskiego "Hamleta" a.d. 2008 były intrygujące. Spektakl miał być wielowymiarowy i hiper nowoczesny. Niestety na anonsach się skończyło. "Hamlet" Williama Szekspira jest mądrze i barwnie opowiedzianą historią o ludzkich słabościach, emocjach i uczuciach. Trzeba mieć sporo odwagi, determinacji, a przede wszystkim niezły pomysł, aby rzucić się na kolejną pewnie tysięczną inscenizację. Po dwóch i pół godzinie skrajnych odczuć z przykrością stwierdzam, że tym razem Monika Pęcikiewicz nie udźwignęła wyzwania. Scenografia przez swoją prostotę może jest nowoczesna, ale niczym szczególnym nie imponuje.

Ogromna przestrzeń, szklane akwarium, scena pokryta lśniącymi (super śliskimi) płytami, wreszcie projekcje plastycznych obrazów to wszystko, co oferuje scenograf. Współczesne ubrania wszystkich sygnalizują chęć nawiązania do obecnych czasów. No i dobrze, tylko dlaczego Hamlet w dżinsach, koszulce i kiczowatej skórzanej kurtce wygląda jak ostatnia sierota. To wszystko nic w zestawieniu z porażającą nudą. Na scenie przez blisko dwie godziny niewiele się dzieje. Jak się szybko okazuje Mariusz Zaniewski [Michał Majnicz - przyp. red e-teatr] w roli Hamleta niczym szczególnym nie błyszczy. Brak mu charyzmy lub czegoś, co by wyjaśniało, dlaczego otrzymał jedną z najbardziej wymarzonych ról aktorskich. Dopiero później pojawiają się sceny godne otworzenia oczu. Często są "mocne" i kontrowersyjne, ale przynajmniej jakieś. Za przykład mogę podać moment, kiedy Hamlet dokonuje niemal gwałtu na matce, czy mord Ofelii (Anny Ilczuk) w wannie. Trudno także nie dostrzec monologu przed wspomnianym utopieniem córki Poloniusza, kiedy Ilczuk z nożem w piersiach, zalewa scenę krwią. Reżyserka dość duży nacisk położyła na seksualny wydźwięk dramatu. W tym celu np. rozebrała Klaudiusza i Ofelię, a Gertrudę umieściła w orgii z lateksowymi maskami na twarzy. Ponadto pojawia się nawet wątek kazirodczy. Jak na taki zespół teatralny, to chyba zbyt tani zabieg. Za to bardzo dobrze sprawdził się pomysł zdemaskowania przez aktorów trików scenicznych. Na chwilę używają prawdziwych imion i współczesnego języka. Cóż, te kilkanaście minut nie są w stanie zmienić dotychczasowego nie najlepszego wrażenia. Aktorsko Hamlet Pęcikiewicz należy do kobiet. Duet Anna Ilczuk, Ewa Skibińska wypada zdecydowanie najlepiej. W trudnych i odważnych rolach Ofelii i Gertrudy odnajdują się znakomicie. A może to wszystko jest tylko kpiną z robienia na siłę "Hamleta" nowocześnie? To wiele mogło by tłumaczyć, ale jednego nie - nudy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji